Espadon Szczecin liczy na przełamanie. "Musimy mocniej zacząć mecz"

Espadon Szczecin odniósł pierwsze zwycięstwo w PlusLidze z Łuczniczką Bydgoszcz. W piątek zagra z tym samym rywalem i chce przełamać niemoc na wyjazdach. Kluczem ma być mocny początek meczu.

27 listopada beniaminek PlusLigi odniósł historyczne zwycięstwo 3:2 z Łuczniczką Bydgoszcz. Było to jeszcze przed odejściem z klubu trenera Milana Simojlovicia, którego zastąpił na stanowisku Michał Gogol. Od tego czasu Espadon Szczecin zdobył jeszcze 10 "oczek" we własnej hali. Na wyjeździe natomiast jeszcze nie zapunktował.

- Brakuje nam stabilizacji. Zawsze jest tak, że lepiej gra się we własnej hali, której przeciwnik nie zna równie dobrze. Tym bardziej że w Szczecinie gościom gra się trudno. Pora jednak zacząć punktować na wyjeździe, a mecz w Bydgoszczy jest na to szansą. Powinniśmy tam pokazać nasze możliwości - zapowiada Michał Kozłowski, rozgrywający Espadonu.

Szczecinianie są cztery punkty za Łuczniczką w tabeli. Albo złapią kontakt z bydgoszczanami, albo stracą ich z pola widzenia i wyprzedzenie przed końcem sezonu zasadniczego będzie mało realne.

- Czeka nas niesamowicie ważne spotkanie. To jeden z meczów za przysłowiowe sześć punktów. Zwycięstwo 3:0 lub 3:1 pozwoliłoby nam znacząco zbliżyć się do rywali. Każdy punkt jest niesamowicie istotny, dlatego obiecuję, że będziemy walczyć na całego - zapewnia libero Adrian Mihułka.

ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: nie mogłam uwierzyć, że to wydarzyło się naprawdę

Espadon przegrał 2:3 poprzedni mecz z GKS-em Katowice. Siatkarze zwrócili uwagę na newralgiczne momenty potyczki. Tradycyjnie przegrali pierwszego seta, a po wygraniu dwóch następnych, nie potrafili pójść za ciosem w czwartym.

- Trzeba to przeanalizować, dlaczego zaczynamy każdy mecz od gładko przegranego seta. To się powtarza od sześciu kolejek i jest aż dziwne. Brakuje nam koncentracji. Pojedynek w Bydgoszczy musimy rozpocząć mocniej. Żałujemy jeszcze czwartego seta, w którym mieliśmy szansę na zwycięstwo. Cały czas graliśmy nieźle, a wynik był na styku. Jedna piłka mogła zmienić układ sił, ale GKS nam uciekł - wspomina Kozłowski.

- Problemem jest dobre wejście w mecz - dodaje Mihułka. - Zbyt często zdarza się, że przeciwnik odskakuje nam na samym starcie, a my mamy kłopoty i gonimy wynik. Musimy z pewnością popracować nad tym elementem.

Pojedynek Łuczniczki z Espadonem rozpocznie się w piątek o godzinie 18.

- Przed tym meczem czuliśmy niedosyt, ponieważ mogliśmy wygrać z GKS-em Katowice. Trochę szkoda tamtego spotkania, ale walczymy dalej, tym razem w Bydgoszczy - puentuje Michał Ruciak, przyjmujący Espadonu.

Komentarze (1)
Wiesia K.
3.03.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No to do roboty !