- Po pierwszej rundzie byliśmy na ostatnim miejscu, ale w rundzie rewanżowej praktycznie w każdym meczu robimy lepszy wynik. Wyjątkiem jest mecz z ŁKS-em. Ciesze się, że drużyna gra na dobrym poziomie. Potrafimy walczyć z najlepszymi, a nasza gra powoli się rozkręca - przyznał po wygranej w Bydgoszczy Nicola Vettori.
Dla ekipy z grodu Kopernika wygrana nad Pałacem była ósmą w sezonie. Tym razem smakowała jednak wyjątkowo, bowiem odniesiona została nad lokalnym rywalem po raz drugi w trwających rozgrywkach. Paradoksalnie, bardziej utytułowana ekipa Pałacu, nie zdołała jeszcze odnieść historycznego, pierwszego zwycięstwa nad lokalnym przeciwnikiem.
- Dla kibiców był to pojedynek derbowy, ale dla nas to rywal jak każdy inny. Staramy się wygrywać, nie zawsze się to udaje. W tym meczu było trochę nerwów, poza pierwszym setem, ale na szczęście dla nas wszystko się dobrze skończyło. W czwartej partii spokojnie prowadziliśmy, pojawiły się błędy i zrobiło się gorąco. Dziewczyny wytrzymały jednak ciśnienie - przyznał opiekun beniaminka Orlen Ligi.
Rywalizacji bydgosko-toruńskiej towarzyszyło też sporo emocji niekoniecznie sportowych. Momentami obaj szkoleniowcy mieli pretensje do arbitrów o podjęte decyzje. Ostatecznie jednak decyzje sprawiedliwych nie miały większego wpływu na końcowe rozstrzygnięcia.
- Nie mamy w Orlen Lidze challenge'a, dlatego nie ma możliwości sprawdzenia niektórych akcji. Czasami natomiast blok jest tak delikatny, że trudno to dostrzec - przyznał Nicola Vettori.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: kibice Legii bardzo mnie zaskoczyli. Byłam w szoku