WP SportoweFakty: Buty nie zdążyły się jeszcze zakurzyć, a pan już wznawia karierę. Co się stało?
Krzysztof Ignaczak: Nie robiłbym z tego jakiegoś wielkiego wydarzenia. Po prostu Grzegorz Szewczyk skontaktował mnie z prezesem londyńskiej Polonii Bartkiem Łuszczem a ten zapytał, czy nie chciałbym jeszcze trochę porzucać swoich kości na parkiet. Zgodziłem się. Pół żartem pół serio nigdy nie grałem przecież za granicą, a teraz nadarzyła się ku temu świetna okazja. I wreszcie będę mógł sobie wpisać występy na obczyźnie do mojego CV!
Dużo grania przed panem?
- Dwa albo cztery mecze. Finały, może półfinały ligi angielskiej. Widzę się raczej jako człowiek, który po prostu wybiera się na Wyspy Brytyjskie promować i popularyzować siatkówkę.
Brzmi jak wyjazd misyjny, nie sportowy.
- Dokładnie. Myślę, że prezes oraz klub wykorzystają mój wizerunek, aby dotrzeć z siatkówką do jak największej liczby ludzi i pokazać, jaka to fajna dyscyplina. W Wielkiej Brytanii nie jest się łatwo przebić. Pierwsze miejsce w sercach kibiców zajmuje futbol, potem są polo, rugby, kilka innych dyscyplin. Byłoby fajnie, gdyby siatkówka też znalazła wśród nich swoje miejsce.
Nie boi się pan o formę?
- Od siedmiu miesięcy nie odbijałem piłki. Chodziłem tylko na siłownię, z zamiłowania do ciężarów. Na pewno muszę trochę potrenować. Sam nie wiem, w jakiej jestem dyspozycji. To, czy będę faktycznie w stanie pomóc zespołowi, dopiero się okaże. Mecze półfinałowe odbędą się pod koniec kwietnia, więc trochę czasu jeszcze mam.
Szoku kulturowego nie będzie, w klubie jest kilku Polaków.
- Na przywitanie zawiozę im kamień z Jeleniej Góry oraz krakowską suchą. Wiadomo, na Wyspach generalnie jest bardzo dużo rodaków i zobaczymy, jaki wydźwięk będzie miała ta moja wizyta.
Polonijny klub jest mistrzem Anglii. Niesiemy kaganek oświaty?
- Pamiętajmy, że na razie w Polonii występują pasjonaci, nie zawodowcy. Granie w siatkówkę łączą z codzienną pracą. Zrobili ogromną rzecz, zdobywają tytuły, awansowali do europejskich pucharów. To dopiero początek drogi. Miejmy nadzieję, że kiedy pojawi się tam taka osoba jak ja, wpłynie to jakoś na sponsorów. Może ktoś pomyśli o stworzeniu dwóch-trzech flagowych zespołów, aby tą ścieżką wprowadzić brytyjską siatkówkę na europejski poziom.
Krzysztof Ignaczak jedzie na Wyspy grać za darmo?
- Tak. Nie podpisuję tam żadnego profesjonalnego kontraktu.
A może wejdzie pan na parkiet i nagle poczuje: "kurczę, to ciągle mnie cieszy, fajnie było wrócić! Może pogram jeszcze w polskiej lidze?"
- Nie, to nie wchodzi w grę.
W Plus Lidze są zawodnicy starsi od pana.
- Nie chodzi o mój wiek. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Myślę, że spokojnie mógłbym jeszcze w polskiej lidze powalczyć i zagrać kilka meczów lepiej niż młodsi koledzy. Miałem oferty z wielu polskich klubów, ale doszedłem do wniosku, że nie chcę się ruszać z Rzeszowa. Polonia Londyn to tylko wyjazd na kilka dni. Dzieci poznają Londyn, a ja pomogę propagować siatkówkę.
Przez dwadzieścia lat grał pan w kraju. Nigdy nie było ofert zza granicy?
- Podobno pojawiały się jakieś zapytania, ale nigdy nie dowiedziałem się, na ile były to konkrety, a na ile mrzonki.
Wyjazd na Wyspy może być dla pana powrotem do przeszłości. Do tego, jak organizacyjnie siatkówka w Polsce wyglądała kilkanaście lat temu.
- Możliwe, ciągle mówimy przecież o sporcie amatorskim. Na pewno wezmę ze sobą kamerę, będę wszystko nagrywał. I wam pokażę.
Reprezentacja Polski ma nowego selekcjonera, otwieramy kolejny rozdział. Coś pana zaskoczyło w szerokiej kadrze Ferdinando de Giorgiego?
- Nazwisk jest tak dużo, że selekcjoner zawarł w niej właściwie wszystkich, których powinien. Brakuje mi tylko Zbigniewa Bartmana. Uważam, że taki zawodnik powinien być na szerokiej liście kadrowiczów.
Kiedy kręciła się karuzela nazwisk, pan nie był zwolennikiem zatrudniania Włocha, który prowadzi ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.
- Trener został wybrany i teraz całe siatkarskie środowisko musi mu pomóc. W myśl hasła: wszystkie ręce na pokład. Każdy ma swoje sympatie, mniejsze i większe. Ja trzymam za niego kciuki. Myślę, że każdemu z nas zależy, aby polska siatkówka wróciła na najwyższy stopień podium.
Zaczynamy nowy cykl olimpijski. To czas na radykalne odmłodzenie kadry?
- Ciężko myśleć o odmładzaniu kadry, mając na głowie mistrzostwa Europy w Polsce. Moim zdaniem jednak i tak - w związku z perspektywą igrzysk - w drużynie powinno pojawić się kilka nowych nazwisk.
Rozmawiał Kamil Kołsut
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze