Siatkarze Asseco Resovii w sobotnim starciu 28. kolejki PlusLigi w czterech setach pokonali przed własną publicznością Effector Kielce. - Ten jeden set nam umknął. Troszkę nasza koncentracja mogła spaść, ale staraliśmy się jakoś dogonić tą większą utratę punktów. Niestety nie udało się, ale w ostatnim secie stanęliśmy już na nogi i spokojnie dograliśmy ten mecz do końca - przyznał Bartłomiej Lemański.
Rzeszowianie po dwóch partiach prowadzili już 2:0 i wydawało się, że pojedynek zakończy się w trzech odsłonach. Po dziesieciominutowej przerwie, kielczanie zmobilizowali się i urwali seta wicemistrzom Polski. - Na początku sezonu też zdarzało nam się po tej przerwie wracać na boisko i przegrywać trzeciego seta. Jeden set stracony, ale udało nam się wygrać za trzy punkty i to jest najważniejsze - stwierdził środkowy.
Elementem, który przyczynił się do zwycięstwa gospodarzy była zagrywka. Podopieczni Andrzeja Kowala swoim agresywnym serwisem postraszyli kielczan i zapisali na swoje konto czternaście asów. - Staramy się wywrzeć presję na przeciwniku. Zagrywka jest tym elementem, którym można to zrobić najlepiej, więc trenujemy dużo tej zagrywki, przyjęcia. Chcemy na tym bazować naszą grę - wyjaśnił siatkarz.
Wygrany mecz z Effectorem zagwarantował Pasom pewne miejsce w czwórce i dalszą walkę w fazie play-off. - Nawet jeśli mielibyśmy awans w stu procentach, to i tak byśmy na to nie patrzyli. Walczymy tak jak na każdym meczu, chcemy zdobyć jak największą liczbę punktów. Czy jesteśmy pewni w czwórce, czy nie, gramy tak samo - mówił zawodnik Asseco Resovii.
Zanim siatkarze znad Wisłoka zajmą się przygotowaniami do potyczki z kolejnym rywalem z krajowego podwórka, czeka ich starcie w Lidze Mistrzów z Azimutem. Pierwsze spotkanie obu ekip rozstrzygnął dopiero piąty set. Górą byli wówczas Włosi. - Zabrakło w tie-breaku paru akcji na naszą korzyść, ale będziemy chcieli się zrewanżować - zakończył Lemański.
ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie