LM: polski szturm na włoską twierdzę. Asseco Resovia weźmie odwet za porażkę?

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Asseco Resovia Rzeszów
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Asseco Resovia Rzeszów

Sytuacja rzeszowian przed rewanżowym spotkaniem w 1/6 finału Ligi Mistrzów jest jasna. By móc awansować do dalszej rundy rozgrywek, Asseco Resovia musi pokonać Azimut Modenę.

Rzeszowianie w pierwszym meczu byli już bardzo blisko sukcesu. Po trzech setach prowadzili 2:1, jednak Azimut poderwał się do walki i ostatecznie to przyjezdni triumfowali w całej potyczce. Gospodarze choć nie byli stawiani w roli faworyta, potrafili postraszyć swoich rywali i tanio skóry nie sprzedali.

- Zawsze jest szkoda, kiedy się przegrywa mecz, ale trzeba popatrzeć jak on wyglądał. Była walka i zadecydowała sama końcówka. Trochę więcej szczęścia, jedna głupia pomyłka i tyle. Mecz był na bardzo wysokim poziomie. Wszystko jest jeszcze otwarte i nikt nie powiedział, że jadąc do Modeny na pewno tam szybko i gładko przegramy - mówił tuż po spotkaniu Fabian Drzyzga.

Pasy zagrały agresywnie w polu serwisowym. Mocna zagrywka przełożyła się na słabe przyjęcie włoskiego zespołu, które u rzeszowian wyglądało bardzo dobrze. Najsłabszym elementem Pasów, jak przyznaje sam szkoleniowiec, było prawe skrzydło. Obaj atakujący dostali po 31 piłek, jednak zdecydowanie lepszą skuteczność utrzymał Luca Vettori. - Serwis był w tym meczu na dobrym poziomie, natomiast brakło nam skuteczności przede wszystkim z prawego skrzydła - wyjaśnił Andrzej Kowal.

Siatkarze znad Wisłoka, aby wyeliminować Włochów z dalszych rozgrywek, muszą wygrać 3:0 lub 3:1. W przypadku zwycięstwa Pasów w tie-breaku, rozegrany zostanie złoty set, który zadecyduje o tym, kto pozostaje w grze. Ekipa z Rzeszowa jest jednak pełna optymizmu. - Każda drużyna jest w zasięgu, zależy jak się do tego spotkania przygotuje i jak się zagra. Znamy swoje szanse, wiemy na co nas stać. Jesteśmy w stanie to zrobić, ale znów będziemy musieli przyjmować serwis na takim poziomie, jak to miało miejsce w Rzeszowie. Wtedy wszystko będzie dobrze i mecz będzie znów wyrównany, na styku i będą decydowały detale - komentował Marcin Możdżonek.

ZOBACZ WIDEO: Siedziała w więzieniu, poniżała rywalki. Teraz zmierzy się z polską mistrzynią

Zespół z Modeny będzie występował w roli faworyta. Za włoskimi rywalami przemawia wiele czynników: pierwszy wygrany mecz, włoska niemoc Asseco Resovii oraz przede wszystkim pojedynek przed własną publicznością. - Wiemy, że Resovia ma wielu dobrych graczy, więc możemy spodziewać się trudnego meczu. Gramy u siebie i jesteśmy bardzo zmotywowani, aby dostarczyć kibicom radość - zapowiedział cytowany przez cev.lu Nemanja Petrić.

Ekipa z Podkarpacia do Włoch nie udała się w pełnym składzie, bowiem nadal brakuje w nim Damiana Wojtaszka oraz w Rzeszowie pozostał Piotr Nowakowski. Mimo, że trener ma już w swoich szeregach Gavina Schmitta, Kanadyjczyk nie jest jeszcze gotowy do gry.

Przed rzeszowskim kolektywem nie lada wyzwanie. Asseco Resovia to ostatni z polskich zespołów, który ma szansę awansować do kolejnej rundy rozgrywek. W środę z Ligą Mistrzów pożegnała się PGE Skra oraz ZAKSA. Czy podopieczni Andrzeja Kowala przełamią swoją włoską niemoc i postawią się Azimutowi?

Zwycięska drużyna w kolejnej rundzie rozgrywek trafi na zespół Cucine Lube Civitanova, który wywalczył awans eliminując PGE Skrę.

Azimut Modena - Asseco Resovia Rzeszów / czwartek, 23 marca 2017 r., godz. 20:30

Źródło artykułu: