- Zaczęliśmy mecz skoncentrowani i korzystaliśmy z każdej szansy na punkty. To jest najważniejsze w tego typu spotkaniach: co prawda przeciwnik nie zagrał na jakimś niewiarygodnie wysokim poziomie, ale to wynikało też z tego, że my im na to nie pozwoliliśmy - te słowa Marko Ivovicia najlepiej opisują przebieg spotkania MKS-u Będzin z Asseco Resovią Rzeszów. Nawet gdy miejscowi przez chwilę odzyskiwali rytm gry, wicemistrzowie kraju zamieniali każde najmniejsze potknięcie MKS-u w punkt. Szczególnie we znaki będzinianom dali się Bartłomiej Lemański (15 pkt.) i właśnie Ivović (11 pkt.).
Tak przekonujące zwycięstwo było jedynym sposobem na to, by podkarpacka drużyna na dobre wyrzuciła z głów wspomnienia z nieudanego dwumeczu w Lidze Mistrzów z Azimutem Modena. - To już jest historia i trzeba iść dalej. Tamte mecze mogą nam się teraz przydać jedynie do przemyśleń i analiz na przyszłość, my już nic nie możemy zrobić z tym, że padł taki, a nie inny wynik. Ale dzięki temu dwumeczowi złapaliśmy pewność siebie, bo zagraliśmy dobrze i wiemy, na co nas stać. Teraz trzeba powtórzyć taką grę i pewność w ostatnich meczach ligi - apelował Serb.
Teraz przed siatkarzami Andrzeja Kowala został tylko jeden mecz rundy zasadniczej, ale to nie oznacza, że Resovia może wrzucić niższy bieg. Rywalem będzie ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która też niedawno odpadła z Ligi Mistrzów, także ma apetyty na złoty medal mistrzostw Polski i nie zamierza odpuszczać ani na moment przed najważniejszą fazą rozgrywek.
- W takim etapie sezonu to, czy ktoś ma siły czy nie, nie ma znaczenia, bo każdy jest mniej lub bardziej zmęczony i ma jakieś problemy ze zdrowiem. Liczy się to, czy masz pragnienie osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Pozostaje nam gra i wierzę, że wszyscy w drużynie mamy teraz jedno życzenie i jeden cel. Na tym się koncentrujemy i musimy dać z siebie wszystko - uznał przyjmujący.
[event_poll=71405]
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: Nie jest to nic poważnego