Damian Boruch: Porażka w Warszawie ostudziła nam głowy

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla w 29. kolejce PlusLigi zagrali kolejny tie break, ale tym razem wygrany. W poprzednim spotkaniu przegrali 2:3 w Warszawie, dlatego do końca muszą walczyć o awans do półfinału.

Jastrzębski Węgiel na ostatniej prostej fazy zasadniczej wciąż nie może być pewny udziału w półfinałach PlusLigi. W ostatnich dwóch kolejkach stracił punkty, najpierw przegrał 2:3 z ONICO AZS Politechniką Warszawską, a ostatnio wygrał 3:2 w derbach Śląska z GKS Katowice.

- W Spodku wszystkim nam grało się świetnie, bardzo dobrze weszliśmy w mecz. Gieksa natomiast trochę gorzej, ale też ich rozumiem, bo niby grali u siebie, ale jednak na wyjeździe. Nie było to ich pierwsze spotkanie w Spodku, jednak to zawsze inna hala niż ta, w której trenują na co dzień. Trener Lebedew przed rozpoczęciem potyczki mocno nas motywował, że musimy zacząć grać od początku, a nie jak nam się zdarzało, od drugiej partii. Pierwsze dwa sety zagraliśmy dość dobrze. W inauguracyjnej odsłonie mieliśmy pełną kontrolę nad tym, co działo się na boisku. W drugiej GKS Katowice zaczął lepiej zagrywa i rywalizacja się wyrównała. W trzecim i czwartym secie rywale odskoczyli nam na dwa -trzy punkty i zdołali dociągnąć przewagę do końca. Ostatecznie jednak wygraliśmy dwa oczka i to jest najważniejsze - podsumował Damian Boruch.

Podopieczni trenera Marka Lebedewa nie mogą wciąż przeboleć porażki ze znacznie niżej notowaną stołeczną Politechniką. - W Warszawie trochę daliśmy ciała, nie ma co się oszukiwać. Do tej pory nie doszedłem do tego, co nie zagrało w meczu z ONICO AZS Politechniką Warszawską. Gdyby spojrzeć w statystyki, obydwie drużyny zaprezentowały podobny poziom. Naszą największą bolączką była zagrywka, bo zepsuliśmy o dwanaście serwów więcej niż rywale. Być może tutaj należy szukać przyczyn niekorzystnego wyniku - stwierdził środkowy.

Zawodnik dodał, że jastrzębianie w ogóle nie myślą na razie o rywalu półfinałowym ani o półfinałach. - Najpierw musimy utrzymać się w czwórce, bo tabela tak się poukładała, że wciąż nie jesteśmy pewni awansu do strefy medalowej. Musimy zdobyć dwa oczka w rywalizacji z Łuczniczką Bydgoszcz - to jest nasz plan na najbliższy tydzień. W tej chwili mamy dwa punkty przewagi nad Olsztynem i doskonale wiemy co trzeba zrobić, żeby tej przewagi nie zmarnować. Wyjdziemy na boisko maksymalnie skoncentrowani, bo mamy świadomość jak wysoka jest stawka. Ciężko pracowaliśmy cały sezon i za daleko już zaszliśmy, żeby w samej końcówce to zepsuć. Być może ta porażka w Warszawie nieco ostudziła nam głowy, na pewno była dla nas dobrą lekcją, bo jednak straciliśmy okazję na wyższa lokatę w tabeli - zakończył Boruch.

ZOBACZ WIDEO: Siedziała w więzieniu, poniżała rywalki. Teraz zmierzy się z polską mistrzynią

Komentarze (0)