Słynna Brazylijka straciła sezon przez... klubowych lekarzy

Thaisa Daher Pallesi miała być najważniejszą środkową w składzie Eczacibasi Stambuł, a przez nierozwagę klubu i sztabu medycznego będzie musiał przejść operację. O dwa miesiące za późno.

Thaisa Daher Pallesi przychodziła do pełnego gwiazd składu Eczacibasi Vitra Stambuł w roli wzmocnienia na najważniejsze mecze tureckiej ekstraklasy i spotkania Ligi Mistrzyń. Dwukrotna mistrzyni olimpijska zaliczyła do tej pory osiem meczów w lidze tureckiej i niemal wszystkie dotychczasowe starcia swojego klubu w europejskich pucharach. Ale wygląda na to, że to koniec sezonu dla 29-letniej brazylijskiej gwiazdy. Uraz kolana, z którym Thaisa boryka się od ostatnich tygodni 2016 roku, nie pozwala jej grać na sto procent możliwości. - Niezależnie od wszystkiego będę musiała przejść operację po sezonie, albo nawet przed jego zakończeniem. W moim kolanie jest bomba zegarowa, która może wybuchnąć w każdej chwili - wyjaśniała obrazowo zawodniczka w rozmowie z telewizją SporTV.

- Już po pierwszym rezonansie, wykonanym 24 stycznia, powinnam przejść artroskopię kolana. Gdyby tak się stało, po kilku tygodniach byłabym gotowa na najważniejsze mecze ligi tureckiej, Ligi Mistrzów i klubowych mistrzostw świata - przekonywała reprezentantka Brazylii. Tak się jednak nie stało, bo lekarze pracujący w Eczacibasi zataili przed środkową, jak poważna jest jej kontuzja. Władze stambulskiego giganta wymagały, aby w Lidze Mistrzyń, gdzie nie obowiązują limity zagranicznych siatkarek w meczowej szóstce, występowały wszystkie najlepsze zawodniczki z kadry Massimo Barboliniego. A pracownicy klubu robili wszystko, by spełnić zarządzenia włodarzy.

Sztab medyczny przekonywał Thaisę Daher Pallesi, że na jej dolegliwości wystarczą środki przeciwbólowe, ale... - Ból był jeszcze silniejszy niż wcześniej, zaś doktor przekonywał mnie, że to normalne, bo przeciążam kolano po wysiłku. Pobrali mi trochę płynu z kolana, dostałam dwa zastrzyki i po trzech dniach ból wrócił, jeszcze silniejszy. Czułam, że to jakiś zupełny absurd i zażądałam kolejnego badania w jak najszybszym terminie. Dopiero wtedy się okazało, że mam uszkodzenie chrząstki stawowej w kolanie i zapalenie kości - relacjonowała wyraźnie poruszona zawodniczka.

Brazylijka miała odpuścić spotkanie 1/3 fazy play-off LM z Fenerbahce SK Stambuł, ale po raz kolejny zainterweniowały władze Eczacibasi, które wymogły na środkowej, by zagrała w ważnym spotkaniu. Thaisa rozegrała pełne pięć setów w przegranym starciu z rywalem zza miedzy, kończąc zaledwie 25 procent ataków. Wyraźnie widać było, że słynna ze swojej siły i szybkości w bloku siatkarka męczy się na boisku. - Przełożyłam operację o dwa tygodnie i poszłam na fizjoterapię, by powalczyć o szansę na granie. W szpitalu chciano mi dać jeszcze silniejszy zastrzyk na ból w kolanie, ale wtedy nie mogłabym przez kolejne dwa i pół roku zajść w ciążę. To był okropny czas, czułam ból w całym ciele i zwykłe chodzenie było niemożliwe - wspominała ze łzami w oczach. Być może klub po raz kolejny nakaże jej występ w spotkaniu rewanżowym z Fenerbahce, ale naraża się na to, że w którymś momencie chore kolano Daher Pallesi odmówi posłuszeństwa na stałe.

Co ciekawe, choć Thaisa ma wiele zarzutów do postępowania swojego pierwszego zagranicznego klubu w karierze, zapowiada, że spędzi w Eczacibasi kolejny sezon. - Nie myślę teraz o sobie, tylko o swoim zespole i klubie, któremu chcę pomóc. Nic nie przekreśli mojego wysiłku i poświęcenia, by dokończyć sezon - przekonywała środkowa, która tłumaczyła, że część winy jest także po jej stronie. W styczniu konsultowała się z amerykańskim lekarzem pomagającym jej klubowej koleżance, Tatiany Koszeliewej, który po zobaczeniu wyników atroskopii nakazał Brazylijce jak najszybsze udanie się na stół operacyjny. Thaisa tego nie zrobiła, licząc na to, że wszystko jakoś się ułoży, a klub chce dla niej jak najlepiej. Była reprezentantka Kraju Kawy, kuszona przez kluby rodzimej Superligi, chce pozostać w Turcji, choć w ostatnią noc sylwestrową cudem uniknęła zamachu w jednej ze stambulskiej dyskotek, w którym zginęło około 40 osób.

ZOBACZ WIDEO Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak

Komentarze (0)