Łukasz Kadziewicz: Nie ma czasu na rozrywkę, kadra zaczyna pracę od początku

Wicemistrz świata z 2006 roku wierzy, że praca Ferdinando De Giorgiego w reprezentacji Polski będzie wartościowa. A czy przyniesie medale? - Debiuty nowych trenerów polskiej kadry zwykle wypadały okazale - ocenił.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Łukasz Kadziewicz WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Łukasz Kadziewicz

Michał Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Główną siłą Fundacji Aleja Gwiazd jest łączenie szacunku dla historii i przeszłych osiągnięć z teraźniejszością i kreowaniem nowych bohaterów...

Łukasz Kadziewicz Cieszę się, że mogę współpracować z Fundacją Aleja Gwiazd, bo to są ludzie absolutnie zakochani w siatkówce. Moim zdaniem jeśli chcemy promować tę dyscyplinę sportu i ją rozwijać, to przede wszystkim musimy znać jej historię. Ja byłem wychowywany na mistrzach olimpijskich i świata, na Ryszardzie Bosku, Tomaszu Wójtowiczu, Edwardzie Skorku. Dla mnie to były ideały i bohaterowie, w którą byłem zapatrzony. Natomiast nie chcę, by teraz ktoś był zapatrzony akurat na mnie, ale na całą grupę ludzi, z którą miałem zaszczyt występować.

Gdybym zapytał o pana najlepsze wspomnienie ze współpracy z Fundacją, to odpowiedź nasuwa się chyba sama.

Tak, impreza związana z pożegnaniem Pawła Zagumnego wyszła w stu procentach i jej rozmach zaskoczył wszystkich! Cieszę się, że mogłem w niej uczestniczyć i że tak wielki mistrz oraz osobowość w świecie sportu godnie pożegnała się z karierą reprezentacyjną.

ZOBACZ WIDEO Zabójcza skuteczność Moraty dała Realowi triumf z Leganes - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Ucieka pan już teraz myślami do chwili, kiedy w katowickiej alei sław siatkówki zostanie zaprezentowany odcisk pańskich dłoni?

Trudno mi powiedzieć, nawet nie potrafię sobie tego konkretnie wyobrazić. Moje dłonie będą prezentowały się setkom ludzi na jednej z głównej ulic Katowic. To coś wielkiego i trwałego; ktoś przechodzący, kiedy spojrzy w dół, to może się zdziwić, że widzi dłonie Kadziewicza, ale dla mnie to naprawdę bardzo cenna rzecz.

W ten sposób stanie się pan poniekąd postacią pomnikową...

Wręcz monumentalną!

... a pomniki mają to do siebie, że upamiętniają to, co należy już dawno do przeszłości.

Skończyłem już swoją przygodę ze sportem i dość miękko wylądowałem w tak zwanym życiu po życiu i pozostaje mi się tylko cieszyć. Uczestniczę w wielu projektach, pracuję w telewizji, także mogę być przykładem na to, że koniec ze sportem może być zarazem początkiem nowej drogi.

20 maja pożegnamy kolejnego siatkarskiego mistrza, Krzysztofa Ignaczaka. Ma pan szczególne pamiętne wspomnienie z nim związane?

Jest wiele fajnych, ciekawych historii, które moglibyśmy opowiadać. Spędziliśmy kilka ładnych lat w reprezentacji Polski i wiele wspomnień z tym związanych zostanie w nas na długo. Życzyłbym każdemu młodemu siatkarzowi, który zamierza być poważnym graczem o reprezentacyjnym dorobku, żeby na koniec swojej kariery zachował takie relacje i wspomnienia ze swoimi kolegami, jak ja i Krzysztof.

Mecz Polska-Iran należy potraktować jako dobrą rozrywkę dla kibiców, czy będzie już można na jego podstawie powiedzieć coś więcej o kierunkach pracy de Giorgiego?

Potraktujmy ten mecz jako dobre przetarcie, tu już nie ma czasu na rozrywkę. Fefe zaczyna swoją drogę i przed nim stoją trudne zadania, ale uważam, że to odpowiednia osoba na tym stanowisku.

Są jacyś nieograni na poziomie reprezentacji siatkarze, którzy pana zdaniem zasługują na pokazanie się w tym spotkaniu?

Trudno powiedzieć. Tutaj raczej powinna wyjść stara gwardia i sprawdzone nazwiska, by dobrze zaprezentować się z tak wymagającym rywalem jak Iran.

Ostatnio najważniejsze siatkarskie wydarzenia są domeną Krakowa, ale chyba nic nie odbierze katowickiemu Spodkowi szczególnego statusu w polskiej siatkówce.

Można zbudować piękną i nowocześniejszą halę, ale żeby zasłużyć na miano "mekki", taki obiekt musi mieć to coś w sobie: swoją historię, sukcesy, porażki wielkie emocje... I to się zdobywa latami! Spodek to wręcz monument i nie boję się użyć tego słowa. Każdy, kto choć raz poczuł magię tego miejsca, wie, że stał się częścią wielkiej historii polskiej siatkówki.

Minęło trochę czasu od ostatniego wielkiego sukcesu polskich siatkarzy. Wygląda na to, że w tym roku potrzebujemy dużego osiągnięcia, by popularność tej reprezentacji i dyscypliny nie przygasła.

Zdaję sobie z tego sprawę. Czekamy trzy lata na medale, do których już trochę się przyzwyczailiśmy przez ostatnią dekadę sukcesów naszej siatkówki. Czy będzie to rok przełomowy? Na pewno czeka nas sporo nowości, choćby związanych z osobą trenera reprezentacji i jego powołań. Historia pokazuje, że debiuty selekcjonerów naszej kadry są udane, także miejmy nadzieję, że wypali i tym razem... A po roku zaczniemy się zastanawiać.

Nowy trener może stworzyć biało-czerwoną wersję kędzierzyńskiej ZAKSY?

Jest na to jakaś szansa, bo przecież Fefe nie zmieni swojego charakteru ani stylu pracy. Jego osoba nie gwarantuje na sto procent sukcesu, ale możemy być pewni, że jego praca będzie miała jakość i wartość.

Wracając do tematu wspomnień, nieco ucichło o pańskiej biografii.

Nie, nie! Biografia wyjdzie jeszcze w tym roku, mam nadzieję, że w okolicach mistrzostw Europy lub Memoriału Huberta Jerzego Wagnera. Jest tyle wydarzeń siatkarskich w tym roku, że na pewno któreś z nich pomoże nam w promocji. Temat biografii nieco ucichł, bo koncentrujemy się na tym, by była to dobrze napisana książka, by miała jakość.

Będzie w tej pozycji więcej kontrowersji i smaczków niż w poprzednich biografiach polskich siatkarzy?

Moim przypadku tego "mięsa" będzie trochę więcej, natomiast muszę pamiętać, że są rzeczy, które powinny jednak pozostać w szatni. Zamierzam napisać o sobie, prawdę i tylko prawdę o tym, że... łączyłem poznawanie świata i próbowałem zawodowego grania w siatkówkę.

Czy Polacy sięgną po medal tegorocznych mistrzostw Europy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×