GKS Katowice w pierwszym meczu fazy play-off w sobotę przegrał w Warszawie 1:3 i musiał wygrać w trzech lub czterech setach, by liczyć się w walce o dziewiąte miejsce. Beniaminek sprostał zadaniu, stracił partię z ONICO AZS Politechnika Warszawska. Ostatecznie doszło do złotego seta, w którym lepsi byli siatkarze ze stolicy.
Mimo wszystko Gieksa mogła być zadowolona ze swojej postawy w katowickim Spodku. - Przed naszą publicznością, która nam zaufała nie mogliśmy odpuścić. Ci ludzie obdarzyli nas sympatią i szacunkiem za to co zrobiliśmy i jak to zrobiliśmy. W trzecim secie znajdowaliśmy się w bardzo trudnym położeniu. Przegrywaliśmy sześcioma punktami, ale chcieliśmy walczyć do końca, jak w wielu meczach w tym roku i udało się. Ta grupa harowała cały rok, dzień w dzień i włożyła wiele serca w to, by zajść jak najdalej. Wzajemnie obdarzyliśmy się zaufaniem i to przyniosło taki efekt - podsumował Piotr Gruszka.
Jego drużyna w swoim plusligowym debiucie zajęła ostatecznie 10. miejsce. - Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. To był trudny i długi sezon, ale jestem dumny z tego, co osiągnęliśmy - zapewnił szkoleniowiec.
- Na analizę miejsca przyjdzie jeszcze czas, ale uważam, że to bardzo fajna lokata. Dla mnie najważniejsze jest jednak coś innego. W tym sezonie zbudowaliśmy szacunek u naszych rywali, a to był mój cel przed rozgrywkami. Na początku wszyscy postrzegali nas jako beniaminka, ale z czasem zaczęli się z nami liczyć. Rywale wiedzieli, że z GieKSa jest wymagającym przeciwnikiem, bo to zespół który mocno pracuje na ten szacunek poprzez ciężką pracę - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu