Krzysztof Gierczyński: Utarliśmy nosa młodym chłopakom, bo myśleli, że już zawojują ligę

Krzysztof Gierczyński, były zawodnik Częstochowy, awansował z Asseco Resovią Rzeszów do półfinału PlusLigi. Jego zespół szybko uporał się z siatkarzami Radosława Panasa, którym pozostaje już tylko walka o premiowane grą w europejskich pucharach piąte miejsce.

Gierczyński po raz siódmy z rzędu zagra w półfinale mistrzostw Polski. Tym razem jednak reprezentując nie barwy Częstochowy a Rzeszowa. - Przez te ostatnie lata jak grałem w AZS-ie to zawsze ta górna półka była, może nie zawsze medale, ale czwórka. Teraz jestem w Rzeszowie i nic się w tym przypadku nie zmienia. Pokazaliśmy naszą siłę i charakter. Może też trochę utarliśmy nosa tym młodym chłopakom, bo myśleli, że już zawojują ligę. Grali bardzo dobrze ale muszą jeszcze popracować - dosyć odważnie podsumował przyjmujący Asseco Resovii Rzeszów.

Rzeszowianie potrzebowali jedynie trzech spotkań, by awansować do najlepszej czwórki rozgrywek. Największe znaczenie miał ostatni mecz, który rozgrywany był w gorącej hali Polonia, gdzie Asseco Resovia przez ostatnie lata regularnie przegrywała. - Zapowiadałem już w sezonie zasadniczym, po przełamaniu częstochowskiego fatum w meczu w Rzeszowie, że teraz przychodzi passa co najmniej 12 wygranych Resovii nad AZS-em. W tym sezonie mamy już 4 wygrane i kreślimy kolejne nowe karty historii. Przypieczętowaliśmy awans w hali Polonia, w której od dawien dawna Resovia nie wygrała i co najważniejsze po 21 latach zespół z Rzeszowa jest w czwórce. Radość więc jest uzasadniona - komentował Gierczyński.

- Jestem przekonany, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Co do samej gry można mieć zastrzeżenia, ale to my jesteśmy w półfinale, a nie rywal. Czeka nas bój z Kędzierzynem i wcale nie stoimy na straconej pozycji. Jest teraz czas, żeby złapać trochę świeżości i będzie nieźle. Są naprawdę duże szanse żeby awansować do finału - stwierdził przyjmujący.

Awans do wielkiej czwórki jest już dużym sukcesem Asseco Resovii Rzeszów, która, wydaje się, ma jeszcze nieco większe aspiracje. Jak wiemy apetyt rośnie zawsze w miarę jedzenia. - Widać po kibicach, działaczach, że jest już spora satysfakcja, ale nam to nie wystarcza i chcielibyśmy coś więcej. Awans do czwórki był planem minimum. Jesteśmy w strefie medalowej i jestem przekonany, że ten medal zdobędziemy. Zrobiliśmy pierwszy jakże ważny krok i wydaje mi się, że nasza wiara jeszcze bardziej wzrośnie - zakończył Krzysztof Gierczyński.

Źródło artykułu: