- Pokładamy w Kamilu dużą wiarę. Najlepszą odpowiedzią na to jest fakt, że nie zawahaliśmy się go wystawić w meczu z PGE Skrą. Dał bardzo dobrą zmianę, ale pamiętajmy, iż jest już zawodnikiem gotowym do grania. Na pewno będą spotkania, w których będzie występować w dłuższym wymiarze czasowym - mówił Oskar Kaczmarczyk, asystent trenera Ferdinando De Giorgiego, już po meczu 2. kolejki PlusLigi z PGE Skrą Bełchatów.
W kolejnych miesiącach jego słowa znalazły pokrycie w rzeczywistości. Choć przy idealnej sytuacji zdrowotnej w ZAKSIE, niespełna 21-letni Semeniuk pełnił rolę czwartego przyjmującego, nie mógł narzekać na brak szans do pokazania swoich umiejętności. Wystąpił w podstawowym ustawieniu w pięciu ligowych starciach. Kilkakrotnie dawał też kolegom dłuższe zmiany.
- O składzie na dany mecz dowiadywaliśmy się dopiero w szatni, nigdy kilka dni przed meczem. Dzięki temu jak trenowałem i się rozwijałem, trener dawał mi coraz więcej szans, dlatego miniony rok oceniam jak najbardziej na plus. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać na kolejny - wyjaśnił Semeniuk.
- W sezonie 2015/2016 Kamil nie dostał od nas zbyt wielu szans, bo nie był to czas na eksperymenty i dawanie szans młodym zawodnikom. W jego wieku każdy trening działa jednak wyłącznie na plus. Widać u niego systematyczny progres - dodał Kaczmarczyk. Sztab szkoleniowy kędzierzynian nie mógł jednak korzystać z usług Semeniuka w najważniejszych spotkaniach sezonu.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Perugia bez szans w Trydencie
Przed drugim półfinałowym meczem z Jastrzębskim Węglem, siatkarz nabawił się kontuzji, który wyeliminowała go z gry w kolejnych pojedynkach o medale.
- Poważnie skręciłem staw skokowy. Choć kontuzja przytrafiła się w najgorszym momencie, nie ma co nad nią ubolewać. Teraz skupiam się na dojściu do pełni zdrowia, bo rehabilitacja zajmie trochę czasu - zakończył Semeniuk.