- Nie powiedziałbym, że emocje po trzecim z rzędu zwycięstwie w Lidze Mistrzów nie są już tak duże. Dla nas każda wygrana w Lidze Mistrzów jest jak pierwsza. Jedynym problemem jest zmęczenie, bo całą noc podróżowaliśmy i nie mogliśmy spać. Teraz musimy odpocząć. Myślę, że emocje jeszcze przyjdą. Trudno się gra, gdy przeciwnik ma za sobą 12 tysięcy kibiców. Dodatkowo jeśli rywal dobrze się prezentuje, to musisz grać przeciwko siedmiu lub ośmiu graczom. Z drugiej strony, gra w takiej atmosferze jest także przyjemna i daje nam siłę. Nagroda dla najlepszego zawodnika? Zwycięstwo zespołu jest dla mnie o wiele bardziej wartościowe niż osobiste wyróżnienia. Bez względu na to kto odbiera nagrodę indywidualną ważne jest, że wygraliśmy. Prywatne trofea zostawiam na później - skomentował 29-letni siatkarz.
Zdaniem atakującego Zenitu Kazań w finale Ligi Mistrzów najważniejsze było wyeliminowanie z gry dwóch zawodników Perugii.
- Zajcew i Atanasijević to liderzy drużyny. Oni niosą ciężar zespołu i kończą wszystkie najważniejsze piłki. Udało się nam w odpowiednim czasie ich zatrzymać. Cieszę się, że w tym turnieju byliśmy prawdziwym zespołem. Wszyscy brali grę na siebie w najważniejszych momentach. To jest sekret naszego sukcesu - ocenił Maksim Michajłow.
Przed klubem z Kazania stoi jeszcze ostatnie zadanie w tym sezonie - zdobycie mistrzostwa Rosji. Podopieczni Władimira Alekny od 5 do 11 maja będą walczyć o obronę tytułu dla najlepszego zespołu w Superlidze.
- To zwycięstwo da nam pozytywne emocje i zaufanie. Mamy trzy dni - to powinno wystarczyć, aby się zregenerować i przygotować do decydującego meczu w mistrzostwach - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona wygrała w gorących derbach. Prezenty dla Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]