Atakującego AZS-u Olsztyn dzień przed meczem dopadł wirus.- Raz, że nie mogłem jeść bo dokuczały mi problemy żołądkowe, dwa, że miałem temperaturę i odczuwałem dreszcze. Praktycznie nic nie jadłem, mogłem przyjmować tylko płyny - wyjaśnia Tomasz Józefacki. - W szatni, przed wyjściem na spotkanie rozmawiałem z trenerem, że czuję się nieźle i chcę grać. I grało mi się naprawdę dobrze. Z biegiem czasu, w trzecim secie objawy powróciły, może z powodu wysiłku fizycznego. Pojawiły się także bóle mięśniowe i opadłem z sił. Doszedłem do wniosku, że musi mnie zmienić Grzesiek (Szymański - red.). Wiedziałem, że nie jestem już w stanie pomóc kolegom, tym bardziej że ostatnich trzech ataków nie skończyłem - dodaje siatkarz.
Na przebieg meczu miały też z pewnością wpływ kiepskie finanse klubu. Sytuacja zmusiła siatkarzy do renegocjacji kontraktów i jednocześnie rezygnacji z części obiecanych pieniędzy. Jednak przed spotkaniem z Jastrzębskim Węglem w Uranii okazało się, że to jeszcze zbyt mało.
- We wtorek tuż przed samym meczem zostaliśmy poinformowani, że będą dalsze, kolejne renegocjacje kontraktów. Podczas pojedynku, w każdym z nas to siedziało, bo liczyliśmy, że wcześniejsze rozmowy rozwiązały już problem. A tu niestety - mówi Józefacki i nie ukrywa, że gdyby zdawał sobie sprawę z trudnej sytuacji klubu, poważnie zastanowiłby się nad przejściem do Olsztyna. - Przejścia do AZS UWM pod względem sportowym na pewno nie żałuję, bo dużo mi dały treningi oraz mecze pod okiem Mariusza Sordyla i z tak utytułowanymi zawodnikami. Pod względem finansowym zadowolony być nie mogę. Bo jak można skupić się na grze, kiedy w głowie cały czas jest niepewność co do wypłat - przyznaje atakujący akademików.
Siatkarzom z Warmii i Mazur pozostała więc rywalizacja o miejsca 5-8. Pierwszy mecz zagrają 8 kwietnia z Delektą w Bydgoszczy. Tomasz Józefacki nie ukrywa, że w obecnej sytuacji ciężko będzie o motywację. - Trudno jest powiedzieć, czy porozumienie zawodników z klubem ws. kolejnych renegocjacji kontraktów jest możliwe, ponieważ to zależy od indywidualnych rozmów z siatkarzami. Wiem, że jeśli wszyscy nie dojdziemy do porozumienia, klub będzie zmuszony ogłosić swoją upadłość. Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu najbliższych dni, potem dopiero okaże się, co będzie z meczami z Bydgoszczą - dodaje na łamach Gazety Wyborczej.