Właściciel Atomu o sprzedaży drużyny: Kilka firm oferowało pomoc, ale walka o środek tabeli nas nie interesowała

Newspix / Wojciech Figurski/058sport.pl
Newspix / Wojciech Figurski/058sport.pl

- Bardzo trudno jest utrzymać trzy drużyny (Lotos Trefl, Trefl Sopot, Atom Trefl) na poziomie ekstraklasy - mówi Kazimierz Wierzbicki, który niedawno przeniósł zespół siatkarek do Krakowa. Właściciel klubu tłumaczy powody swojej decyzji.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego drużyna Atomu Trefla Sopot została przeniesiona do Krakowa?[/b]

Kazimierz Wierzbicki, właściciel drużyn spod znaku Trefla: Przed rokiem stanęliśmy przed wyzwaniem budowy nowej przyszłości Atomu Trefla Sopot. Od tamtego czasu szukaliśmy rozwiązań dających możliwości dalszego rozwoju klubu.

Po zrewidowaniu perspektyw, jakie mamy w obecnym położeniu i lokalizacji, podjęliśmy najlepszą dla klubu decyzję o połączeniu sił z Proximą Kraków. Otrzymaliśmy jasną propozycję wzmocnienia drużyny finansowo.

Zadecydowały w głównej mierze kwestie finansowe?

Tak. Bardzo trudno jest utrzymać trzy drużyny na poziomie ekstraklasy. Rok temu z dalszego wspierania Atomu Trefla Sopot wycofał się sponsor strategiczny - Polska Grupa Energetyczna. Przyjęliśmy tę decyzję z szacunkiem. Dziękujemy PGE, że byli razem z nami przez kilka lat.

Wtedy ta decyzja była jak "gwóźdź do trumny".

Byliśmy zaskoczeni tą decyzją, ale nie chcę już do tego wracać i analizować. Skoro firma się wycofała, to miała ku temu powody. Musieliśmy to zaakceptować.

ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek wyzywa Zbigniewa Bońka na boiskowy pojedynek. "To bardzo ważny zakład!"

[b]

Szukaliście nowego partnera do współpracy?[/b]

Tak, jak najbardziej. Szukaliśmy takich możliwości, żeby pozostawić drużynę na Wybrzeżu. Kilka firm oferowało swoją pomoc, ale po dokonaniu przeliczeń i przeanalizowaniu sytuacji wiedzieliśmy, że taki budżet może nam nie pozwolić nawet na środek tabeli.

Dla kibiców Atomu Trefla to był cios. Ukochany klub został przeniesiony do Krakowa. Pojawiło się sporo negatywnych komentarzy.

Wiem, że po tej informacji pojawiły się różne komentarze kibiców. Rozumiem tę sytuację, ponieważ między fanami a klubem jest więź emocjonalna. Kibice zjeździli za drużyną miliony kilometrów, dając zespołowi ogromne wsparcie, więc naturalnym jest, że potrzebowali oni na zaakceptowanie tej decyzji więcej czasu. Zarząd klubu spotkał się z przedstawicielami Klubu Kibica i po pierwszych reakcjach, które dla nas były aż bolesne, przyszedł czas na spokojne rozmowy i zrozumienie.

Czy żeńska siatkówka zostaje w Gdańsku?

W naszych strukturach będziemy kontynuować projekty młodzieżowe w Sopocie i Gdańsku, niezależnie od tych prowadzonych w Krakowie. Małopolski klub nie tylko wyznaje takie same wartości jak my, ale także dynamicznie dąży do rozwoju, tworząc długofalową strategię. Dzięki wspólnej wizji razem możemy budować przyszłość i dbać o progres siatkówki żeńskiej pod szyldem Trefla.

Kontrakty zawodniczek też zostały uwzględnione w fuzji?

Kontrakty zostały przejęte przez klub z Krakowa i to głównie strona małopolska będzie decydować o składzie. Muszę przyznać, że po minionym sezonie jestem pod wrażeniem gry tych młodych siatkarek, które zrobiły ogromny postęp w trakcie rozgrywek. W wielu meczach dziewczyny pokazały klasę. Ja z tego powodu jestem ogromnie szczęśliwy, bo od kilku lat pracowaliśmy z tą młodzieżą.

Teraz Kraków, kiedyś znowu Sopot?

Zobaczymy, trudno powiedzieć. Coś więcej będzie można powiedzieć za rok, po rozegraniu sezonu w Orlen Lidze.

Źródło artykułu: