Odlot. Siatkarski odrzutowiec u bram reprezentacji Polski

386 centymetrów - taki pułap osiąga najwyżej skaczący polski siatkarz Maciej Muzaj. - Skok to dobre narzędzie, ale trzeba umieć je odpowiednio obsługiwać - mówi zawodnik, który wkrótce może odgrywać ważną rolę w reprezentacji Polski.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Maciej Muzaj WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Maciej Muzaj

Siatkarska stratosfera

W tym sporcie za skocznych uważa się graczy, którzy wyciągniętą w górę ręką sięgają w powietrzu 350 centymetrów. 360 to już rewelacyjne osiągnięcie, 370 - siatkarska stratosfera.

Wśród Polaków za mistrza skoku od lat uchodzi Mariusz Wlazły - 362 centymetry. Bartosz Kurek według niektórych pomiarów sięga 375. Na świecie za fruwających najwyżej uchodzą Kubańczycy. Wilfredo Leon - ten, któremu do Polski najbliżej, oficjalnie ma przy nazwisku wpisane 373 centymetry zasięgu w ataku.

W lutym tego roku, w ligowym meczu z Asseco Resovią Rzeszów, Muzajowi w jednym z osiemdziesięciu skoków zmierzono aż 386 centymetrów! A to oznacza, że 23-letni atakujący wzbił się 116 centymetrów nad ziemię. Takiego wyniku nie powstydziłyby się największe gwiazdy złotej ery NBA, z Michaelem "Jego Powietrznością" Jordanem i Clyde'em "Szybowcem" Drexlerem na czele.

ZOBACZ WIDEO: Wielka radość w Trei, Cucine Lube po raz czwarty w historii siatkarskim mistrzem Włoch

- Jak zobaczyłem pułap, który osiągnąłem, byłem w szoku. To naprawdę bardzo duża wysokość - mówi Muzaj w rozmowie z WP SportoweFakty. - Jak mi się to udało? To nie jest tak, że całkowicie kontroluję wysokość swoich skoków. Wtedy sytuacja tego wymagała, udało się wykonać perfekcyjny nabieg i tak wyszło - tłumaczy.

Wyczyn Muzaja nagłośnił wtedy jego klubowy trener Mark Lebedew, a wiadomość podchwyciły nie tylko polskie media, które pisały o "skoku w kosmos" i "niebotycznym zasięgu" młodego siatkarza. Jeden z włoskich serwisów nazwał młodego atakującego "latającym Polakiem", jego osiągnięcie zauważyli też Brazylijczycy i branżowy serwis "World of Volleyball".

Z roku na rok coraz lepszy

- Skoczność jest dobrym narzędziem, ale jeszcze trzeba nauczyć się je obsługiwać - mówi nam najwyżej fruwający polski siatkarz i jeden z najskoczniejszych graczy na całym świecie. "Obsługę" samego siebie, wykorzystywanie swojego potencjału, w ciągu ostatnich lat i tak bardzo już poprawił. Duża w tym zasługa klubowego trenera Jastrzębskiego Węgla.

- Trener Lebedew sporo pracował ze mną nad sferą mentalną. Zaufał mi, wierzył we mnie i cały czas wspierał. To człowiek, który kiedy trzeba, pocieszy i powie kilka miłych słów, ale potrafi też nakrzyczeć i miotać przekleństwami, bo akurat tego wymaga sytuacja - charakteryzuje Muzaj australijskiego szkoleniowca. - W ciągu dwóch lat pracy nie raz się kłóciliśmy, jednak za każdym razem po takiej kłótni, jak już się uspokoiłem, dochodziłem do wniosku, że trener ma rację - dodaje.

Do klubu z Jastrzębia Zdroju Muzaj trafił w 2015 roku, gdy miał już dość stania w kwadracie dla rezerwowych w PGE Skrze Bełchatów. Dwa sezony wystarczyły, by stał się jedną z gwiazd PlusLigi i poważnym kandydatem do występów w reprezentacji Polski.

- Na pewno gram lepiej niż rok, dwa lata temu - zaznacza. - Tak mówią trenerzy, a oni chyba znają się na tym najlepiej. Jak siatkarz widzi, że zrobił postępy? Ma się większą kontrolę nad tym, co się robi na boisku. Zauważa się więcej rzeczy, jest się spokojniejszym - tłumaczy pochodzący z Wrocławia 23-latek.

Skakać ku chwale ojczyzny

Powołanie do kadry Muzaj dostał już w poprzednim sezonie. U Stephane'a Antigi skończyło się jednak na trzech krótkich epizodach na początku Ligi Światowej 2016. Teraz brązowy medalista PlusLigi i najważniejszy obok MVP sezonu Salvadora Hidalgo Olivy gracz Jastrzębskiego Węgla liczy na więcej szans od nowego selekcjonera Ferdinando De Giorgiego.

- Chcę sprawdzić się na tle innych powołanych zawodników i zobaczyć, w którym miejscu jestem. Ja na razie myślę o reprezentacji w ten sposób, że to dla mnie szansa na rozwój, a ja tego rozwoju wciąż potrzebuję. Jest dobrze, ale na pewno może być dużo lepiej. Ponad 380 centymetrów zasięgu w ataku to warunki, które powinienem jak najlepiej wykorzystywać i chciałbym to robić grając w reprezentacji - mówi utalentowany leworęczny atakujący.

Muzaj ma nadzieję, że De Giorgi uwierzy w niego tak, jak zrobił to Lebedew. I dał mu szansę, żeby się wykazać. O miejsce na pozycji atakującego u włoskiego selekcjonera gracz Jastrzębskiego Węgla będzie rywalizował z Dawidem Konarskim i Łukaszem Kaczmarkiem.

- Numerem jeden jest na pewno Dawid. Dlaczego tak uważam? Jest najbardziej doświadczony, za nim świetny sezon. Nie stawiam się od razu w roli tego drugiego, myślę, że jest szansa powalczyć, ale mam też do Dawida wielki szacunek - podkreśla.

Niespełnione marzenie Lozano

Muzaj to zawodnik, który dekadę temu byłby spełnieniem marzeń Raula Lozano, trenera Biało-Czerwonych w latach 2005-2008. Wysoki (208 centymetrów), bardzo skoczny i przede wszystkim - leworęczny, co w siatkówce wcale nie jest bez znaczenia. Mańkut na ataku to kłopot dla blokujących i obrońców rywali.

Argentyńczyk przed pamiętnymi dla Polski mistrzostwami świata w 2006 roku bezskutecznie szukał do swojej drużyny takiego gracza. Obserwował na przykład Marcina Zająca i Krzysztofa Grzesiowskiego - graczy, którzy w polskiej lidze nie wybili się ponad przeciętność. Za kogoś takiego jak Muzaj dałby się zapewne pokroić.

To było jednak dawno temu. Teraz o wszystkim decyduje De Giorgi. Muzaj ma bez dwóch zdań ma atuty, które spodobają się włoskiemu trenerowi. Na przykład potęgę skoku.

Czy Maciej Muzaj stanie się istotnym graczem reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×