Plama na honorze siatkarskiej legendy. Największa przeszkoda w karierze Murilo Endresa

Murilo Endres przez lata pracował na miano siatkarskiego gladiatora. Z reprezentacją Brazylii niejednokrotnie sięgnął gwiazd. Aż nagle na jego wizerunku pojawiła się poważna rysa. O nazwie "doping".

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy świat po raz pierwszy obiegła wieść o wykryciu furosemidu w organizmie Murilo, sam zawodnik nie mógł uwierzyć w otrzymany wynik. Jeszcze przed zbadaniem próbki B rozpoczął współpracę z uznanym prawnikiem Marcelo Franklinem, który z powodzeniem bronił w przeszłości innych znanych brazylijskich sportowców: pływaka Cesara Cielo Filho czy sprinterkę Anę Claudię Lemos.

Analiza próbki B jedynie potwierdziła pierwotny rezultat. Choć sam Murilo zapewnia, że jest nawet gotów skierować do zbadania lek rzekomo zawierający zakazaną substancję, na jego honorze pojawiła się duża plama. Reputacja, na którą harował przez wiele lat, została naruszona.

- Nie jestem celebrytą i nigdy nie zamierzałem nim być. Jestem wysokiej klasy sportowcem, a te dwa style nie idą ze sobą w parze - opowiadał w jednym z wywiadów Murilo. W samych superlatywach wypowiadali się o nim w przeszłości również inni członkowie reprezentacji Brazylii.

- Jest człowiekiem, który pracuje z wielkim wysiłkiem i zaangażowaniem. To pełny profesjonalista, rozumiejący i popierający znaczenie kolektywu - mówił były, wieloletni trener Brazylijczyków Bernardo Rezende. - Widziałem, jak dorastał na boisku i poza nim. Nie można rozdzielić jego osobowości. Jest przykładem do naśladowania w obu sytuacjach - dodawał z kolei Sergio Dutra Santos.

ZOBACZ WIDEO Znakomity powrót Barcelony na nic. Zobacz skrót meczu z Eibar [ZDJĘCIA ELEVEN]

Problemy nastolatka

Ostatnie oskarżenia o przyjmowanie środków dopingujących nie są pierwszą przeszkodą, jaką w trakcie siatkarskiej napotkał obecnie 36-letni Murilo. Schody zaczęły przed nim wyrastać, kiedy był nastolatkiem.

Już od dziecka kierował swoje życiowe kroki w stronę sportu. W wieku 15 lat zaczął jednak nagle wracać do domu później niż zwykle. Rodzice nie byli zadowoleni z jego postępowania, ponieważ zaniedbał również edukację. Doszło do poważnej rozmowy syna z matką na temat przyszłości.

Wywarła ona na Murilo duży wpływ. Na tyle, że zdecydował się definitywnie postawić na siatkówkę. Decyzja ta wiązała się z przenosinami do Sao Paulo, gdzie przeszedł pierwsze testy. Zanim jeszcze się rozpoczęły, młodzieniec już miał kłodę pod nogami.

- Myśleli, że przyjechałem na testy z powodu obecności w klubie mojego brata Gustavo - wyjaśniał. Szybko jednak pokazał niedowiarkom, że stać go na wiele. Poprzez sumienną pracę stopniowo wspinał się coraz wyżej w siatkarskiej hierarchii, aż stał się wiodącym graczem reprezentacji Brazylii.

Schyłek po kontuzji

Z kadrą wygrał wszystko, co było do wygrania, poza złotym medalem olimpijskim. Nie znalazł się bowiem w składzie na igrzyska w Rio de Janeiro. Miało to związek z kontuzją, której doznał trzy lata wcześniej.

Pod koniec marca 2013 roku Murilo przeszedł operację barku. Jak się z czasem okazało, był to przełomowy moment w jego karierze. Po tym zabiegu już nigdy nie wrócił do formy, jaką prezentował przez kontuzją. Mimo że wcześniej urazy omijały go z daleka, problem z barkiem wykluczył gwiazdora z gry aż na osiem miesięcy.

Choć po powrocie już nie atakował tak często, ani nie serwował tak mocno, nadal pozostawał ikoną. Dla młodych adeptów sportu był wzorem do naśladowania. Powoli szykował się do zejścia ze sceny, aż nagle wyniki badań zmąciły jego plany o pożegnaniu się z boiskiem w nieskazitelnym stylu.

Graczowi poważnie zagląda w oczy widmo dyskwalifikacji. Z racji zaawansowanego jak na sportowca wieku, może ona automatycznie oznaczać zakończenie kariery zawodniczej. Na taki scenariusz pożegnalny środowisko siatkarskie nie było przygotowane. Przed Brazylijczykiem więc do pokonania największa przeszkoda, jaką napotkał w trakcie kariery.

Więcej o życiorysie Murilo Endresa przeczytasz TUTAJ.

Wiktor Gumiński

Komentarze (0)