LŚ 2017: katowickie rozczarowanie. Blamaż Biało-Czerwonych w meczu z Rosją

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
WP SportoweFakty / Roksana Bibiela
zdjęcie autora artykułu

Do tej pory Spodek był dla naszej reprezentacji miejscem szczęśliwym. To się zmieniło w meczu z Rosjanami. Biało-Czerwoni w bardzo słabym stylu przegrali 0:3 i tym samym zmniejszyli swoje szanse na awans do turnieju Final Six.

Pierwszy mecz w katowickim Spodku zakończył się po myśli Polaków. Dzięki wygranej Stanów Zjednoczonych Biało-Czerwoni mieli szansę znacznie zbliżyć się do turnieju Final Six. Wystarczyło wykonać swoje zadanie i pokonać Rosjan. To jednak okazało się zbyt trudne.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem kibicie zgromadzeni w Spodku mieli się z czego cieszyć, bo mecz w wyjściowym składzie rozpoczął . Podczas gdy my cieszyliśmy się z powrotu kapitana, Rosjanie opłakiwali stratę swojego podstawowego gracza. Przy stanie (4:4), po skoku do bloku, fatalnej kontuzji doznał .

Mimo znacznego osłabienia rywali, Biało-Czerwoni długo nie byli w stanie zbudować znaczącej przewagi. Wszystko zmieniło się, gdy na zagrywkę wszedł Mateusz Bieniek. Po jego asie prowadziliśmy (13:11), a potem jeszcze oddaliliśmy się od Sbornej.

Przyjezdni nie zamierzali się jednak poddawać. Udany blok Iljasa Kurkajewa na Bartoszu Kurku tylko dodał im animuszu. Polakom za to puściły nerwy. Zaczęli popełniać proste błędy, nie potrafili spokojnie skonstruować akcji. Dlatego Kurek opuścił boisko, a w jego miejsce wszedł Rafał Buszek.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #3: wizyta KSW na Wyspach, gala ACB 63, przyszłość Chalidowa

W końcówkę seta wchodziliśmy z dwupunktową stratą. Na domiar złego Maksim Żygałow zaserwował asa. To właśnie zagrywka rozstrzygnęła seta. Popis przyjmującego w kluczowej akcji powtórzył Wadim Likhosherstow (22:25).

Koniec seta nie przerwał impasu Biało-czerwonych. Również na początku drugiej odsłony nie potrafiliśmy zatrzymać ataków Żygałowa, czy Dmitrija Wołkowa. Chaos po polskiej stronie siatki jeszcze się zwiększył, gdy nikt nie podbił przechodzącej piłki (4:8).

W kolejnych akcjach podopiecznym Ferdinando De Giorgiego udało się nieco uporządkować grę. Nie była to jednak zmiana, która pozwoliłaby na doprowadzenie do remisu. Polskim orłom brakowało przede wszystkim stabilnej zagrywki. Błąd dotknięcia siatki sprawił, że przy stanie (12:18) o przerwę poprosił włoski szkoleniowiec jednak ani "czas", ani wejście na boisko Aleksandra Śliwki niewiele wniosły.

Sytuacji na boisku nie zmieniły też kolejne roszady De Giorgiego. Rosjanie spokojnie doprowadzili korzystny wynik do końca (17:25).

Na szczęście, dłuższa przerwa przed trzecią odsłoną podziałała korzystnie na naszą reprezentację. Dawid Konarski zaczął obijać blok przeciwników, ustawiliśmy pierwszy punktowy blok w meczu (7:4).

Biało-czerwonym nie było łatwo zachować skuteczność w ataku, ale mimo kilku błędów udało im się utrzymać remis. Złapali swój rytm gry przez co na boisku było coraz więcej wyrównanych akcji.

Wielkim atutem Rosjan pozostawała zagrywka. As Wołkowa spowodował, że Polacy znów byli w defensywie. Chwila dekoncentracji kosztowała naszych siatkarzy prowadzenie. Wołkow nie zamierzał odpuszczać i posłał kolejne zagrywki nie do przyjęcia (16:21).

Tak wielkiej przewagi polski zespół nie był w stanie odrobić, mimo ofiarnej walki w obronie. Z każdą akcją trybuny w Spodku były coraz cichsze. Po ataku Jegora Kliuki trzeba było pogodzić się z porażką (21:25).

Polska - Rosja 0:3 (22:25, 17:25, 21:25)

Polska:Konarski, Kurek, Lemański, Drzyzga, Kubiak, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Buszek, Śliwka, Muzaj, Łomacz.

Rosja:Wlasow, Kowaliew, Wołkow, Żygałow, Kliuka, Kurkajew, Martyniuk (libero) oraz Likhosherstow.

MVP: Dmitrij Wołkow

--->>> LŚ 2017: tabela po pierwszym dniu zmagań w turnieju w Polsce

Źródło artykułu: