Takie informacje zdradził znany rosyjski menadżer Władimir Kastornow. Reprezentuje on obecnie interesy wielu rosyjskich gwiazd, a najgłośniejszym transferem, jaki sfinalizował w ostatnim czasie było przejście Siergieja Grankina z Dynama Moskwa do Biełogoria Biełgorod. Sam Władimir Kastornow ma za sobą dość bogatą przeszłość siatkarską, był zawodnikiem m. in. PGE Skry Bełchatów, z którą w 2005 zdobył mistrzostwo Polski. Po zakończeniu kariery został komentatorem sportowym i agentem wielu znanych zawodników. Obecnie reprezentuje również m. in. Igora Yudina.
- Wynagrodzenie rosyjskich siatkarzy zależy od statusu gracza i pozycji na boisku - tłumaczy Kastornow. - Przyjmujący otrzymują od 15 do 25 milionów rubli za sezon (970 tys zł - 1 milion 600 tys zł przyp. red.), środkowi od 10 do 20 milionów rubli (650 tys zł - 1 milion 300 tys zł), atakujący od 20 do 30 milionów rubli (ok. 2 milionów zł), libero od 5 do 10 milionów rubli (330 tys zł - 650 tys zł), a rozrywający od 10 do nawet 30 milionów rubli. Oczywiście podane liczny oddają jedynie ogólną średnią i pewne wytyczne.
Zdaniem rosyjskiego menadżera takie pieniądze otrzymują siatkarze znajdujący się w kręgach reprezentacyjnych, ale te największe gwiazdy mogą otrzymywać jeszcze więcej. Młodzi siatkarze z obecnej Sbornej są natomiast związani ze swoimi klubami długoterminowymi kontraktami, przez co na razie zarabiają mniej. Również pensje zawodników z pierwszej połowy tabeli Superligi i tych z drugiej znacznie różnią się od siebie. Władimir Kastornow podaje, że od 2010 do 2015 zapłaty w lidze rosyjskiej rosły z roku na rok. Stąd był to bardzo atrakcyjny rynek dla obcokrajowców. Obecnie również umowy z nimi zawierane są na innych warunkach, niż z rodzimymi graczami.
- Rosyjskie kluby rozpuściły zagranicznych zawodników - uważa Kastornow. - Cała siatkarska elita dążyła do tego, by grać w Superlidze na zasadzie "rosyjskiej premii". Ci, którzy we Włoszech zarabiali 200 tys euro, u nas nie chcieli występować za mniej niż 600 tys euro. Nasze kluby "zepsuły" obcokrajowców. Do tej pory szefowie klubów płacą im więcej, chociaż grają gorzej od naszych zawodników. Oczywiście nie mam na myśli takich gwiazd jak Wilfredo Leon i Matthew Anderson. Nigdy jednak nie zrozumiem jak zespół, który nie jest w pierwszej szóstce mistrzostw, może płacić 500 tys dolarów jakiemuś obcokrajowcowi.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Mariusz Stępiński: Zostałem pchnięty i nic nie mogłem zrobić
Słynny rosyjski menadżer wyraził opinię, że szefowie rosyjskich klubów powinni przestać "kochać się" w zagranicznych zawodnikach, a bardziej szanować swoich. - Wtedy na świecie będą się z nami bardziej liczyć. Zwykle obcokrajowcy mówią odrzucając ofertę gry w Rosji: "Macie Syberię, jest zimno, kiepskie hale i ch...e hotele. Nie przyjadę". Nie przyjedziecie? To dobrze! Lepiej czasem samemu wychować sobie gracza, a potem sprzedać go na dogodnych warunkach.
Zdaniem Kastornowa agent może liczyć na 5 do 10 procent od podpisanej umowy minus podatki, a rynek siatkarski zamyka się pod koniec czerwca. Po tym czasie trudno liczyć na to, że uda się zawrzeć dobry kontrakt, satysfakcjonujący i klub, i zawodnika. Obecnie siatkarze i zespoły jak ognia unikają podpisywania długoletnich kontraktów. Ich zawieranie opłaca się jedynie ...menadżerom.