Polacy po raz trzeci mistrzami świata juniorów. Grzegorz Ryś: Wciąż wymagają specjalnego traktowania

- Chłopaki mają wszelkie możliwości, by zaistnieć wśród seniorów. W najbliższym czasie trzeba jednak nimi odpowiednio pokierować - mówi Grzegorz Ryś o mistrzach świata juniorów z 2017 roku. Samemu doprowadził kadrę do podobnego sukcesu 14 lat temu.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Grzegorz Ryś WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Grzegorz Ryś

Wiktor Gumiński, WP SportoweFakty: Seria 48 kolejnych zwycięstw świeżo upieczonych mistrzów świata do lat 21. niewątpliwie budzi wrażenie. Ale czy nie teraz rozpoczyna się najtrudniejsze zadanie, polegające na wprowadzeniu ich w dorosłą siatkówkę?

Grzegorz Ryś (trener mistrzów świata juniorów z 2003 roku): I tak, i nie. Najtrudniejszy etap został wykonany, ponieważ kilku chłopaków ma już za sobą jeden sezon w PlusLidze, w którym zaprezentowali się z dobrej strony. Proces ich szkolenia nie został jeszcze natomiast zakończony. Wciąż wymagają specjalnego traktowania, prowadzenia z nimi pracy indywidualnej. Posiadają już olbrzymi bagaż doświadczeń oraz umiejętności technicznych i taktycznych, ale przeskok z siatkówki młodzieżowej do dorosłej zawsze jest trudny. Chłopaki mają wszelkie możliwości, by zaistnieć wśród seniorów. W najbliższym czasie trzeba nimi jednak odpowiednio pokierować.

Niektórzy okrzyknęli już Tomasza Fornala nowym Michałem Winiarskim, a Jakuba Kochanowskiego królem środka siatki. Przyda się trochę lodu na głowę czy rzeczywiście to zawodnicy gotowi do gry w dorosłej kadrze?

- O tym zadecyduje najbliższy sezon. Co do Michała Winiarskiego, on w wieku 19 lat przeszedł do AZS-u Częstochowa, wówczas jednego z ligowych potentatów, podobnie jak dziś ZAKSA czy PGE Skra. Miał bardzo trudne zadanie, ponieważ musiał rywalizować z Michałem Bąkiewiczem i Krzysztofem Gierczyńskim. Po kilkunastu tygodniach wywalczył sobie jednak na stałe miejsce w wyjściowym składzie. Tomasz Fornal i Bartosz Kwolek grają obecnie w nieco niżej notowanych zespołach, ale pamiętajmy też, że kilkanaście lat temu siła polskiej ligi była zupełnie inna. Obecnie w PlusLidze panuje naprawdę olbrzymia rywalizacja, a młodzi mają bardzo trudne zadanie przebicia się przez sito zawodników zagranicznych.

Czyli najważniejszą rolę w dalszym kształtowaniu naszych mistrzów odegrają trenerzy klubowi?

- Im przypadnie najtrudniejsza rola, ponieważ spędzą z zawodnikami, dzień w dzień, blisko dziesięć miesięcy. Będą odpowiadać za wykonywanie z nimi pracy ciągłej i poprawiania elementów technicznych, ponieważ z pewnością złoci juniorzy mogą poczynić w nich dalsze postępy. Podczas pobytu w reprezentacji wykonują jedynie pracę cykliczną, przez określony, krótki okres czasu.

Poza Mateuszem Masłowskim, próżno szukać młodych reprezentantów w składach klubów z czołowej "czwórki". To wydaje się być jednak rozsądną strategią.

- Dla tych chłopaków to optymalne rozwiązanie, ponieważ w swoich zespołach mają szansę stać się liderami na poszczególnych pozycjach. Otrzymają możliwość pokazania swoich możliwości, aby w kolejnych sezonach walczyć nie tylko o zasilenie najlepszych klubów, ale także o odgrywanie w nich znaczących ról. Bo obecnie trudno byłoby im się przebić w ZAKSIE, PGE Skrze, Asseco Resovii czy Jastrzębskim Węglu - drużynom zorientowanym wyłącznie na wynik, niezwracającym uwagi na szkolenie młodych zawodników.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Fornal: Dokonaliśmy niemożliwego. Bardzo ciężko będzie to pobić

A ostatnie reformy w PlusLidze również wpłyną pozytywnie na rozwój naszej młodzieży?

- Na pewno nowa formuła ligi przyniesie sporo emocji. Możemy spodziewać się większej liczby spotkań pod presją. Młodzi powinni jednak się w nich dość łatwo odnaleźć, ponieważ w reprezentacjach młodzieżowych praktycznie przez kilka ostatnich lat grali pod ciśnieniem. Seria 48 kolejnych zwycięstw pokazała, że psychicznie są gotowi do poważnych wyzwań. Co więcej, mogą nawet nadawać ton w swoich zespołach pod względem podejścia mentalnego.

Co najbardziej różni obecnych mistrzów świata od zespołu, która 14 lat temu zdobył pod pańską wodzą złoty medal w Teheranie?

- Obie grupy są nieco podobne pod względem charakterologicznym. Być może obecni mistrzowie świata mają nawet nieco większy charakter od moich byłych podopiecznych, aczkolwiek my przygotowywaliśmy się do turnieju w Iranie w innych realiach. Niektórzy, jak Mariusz Wlazły, dołączyli do mojego zespołu bardzo późno. Z kolei obecna ekipa od kilku lat grała raczej w niezmienionym składzie. Trenerzy maksymalnie starali się wyeksponować jej atuty. O sile drużyny Sebastiana Pawlika decydowała grupa 8-9 zawodników, pozostali uzupełniali skład. Ja dysponowałem grupą 12 naprawdę wyrównanych graczy, mogłem dowolnie manewrować składem. W ćwierćfinale z Jugosławią i półfinale z Bułgarią do zwycięstwa mój zespół pociągnęli właśnie zmiennicy.

Kiedy zatem będziemy mogli powiedzieć, że obecna generacja juniorów została należycie wykorzystana?

- Zawsze będziemy mogli to uczynić, kiedy ci zawodnicy zdobędą z dorosłą kadrą kolejny medal mistrzostw Europy bądź świata. Imprezą docelową dla tej grupy powinny być igrzyska olimpijskie w 2024 roku. Większość zawodników będzie wtedy w optymalnym dla siatkarza wieku 27-28 lat. Ten turniej będzie podsumowaniem ich wartości. Bo to właśnie świeżo upieczeni mistrzowie świata za kilka lat powinni decydować o obliczu pierwszej reprezentacji.

Rozmawiał Wiktor Gumiński

Czy zgadzasz się z wypowiedziami Grzegorza Rysia?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×