WGP 2017: udany rewanż na Czeszkach. Polki po raz trzeci z rzędu w finale II dywizji

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Polskie siatkarki zrewanżowały się Czeszkom za porażkę sprzed kilku miesięcy w kwalifikacjach do mistrzostw świata, wygrywając 3:1. Biało-Czerwone po raz trzeci z rzędu awansowały do finału II dywizji World Gand Prix.

Reprezentacja Polski w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw świata przegrała w Warszawie z Czeszkami, jednak ostatnie występy Biało-Czerwonych w cyklu World Grand Prix pozwalały mieć nadzieję na udany rewanż. Tym bardziej, że podopieczne Jacka Nawrockiego do Ostrawy pojechały bez większej presji. Mimo że FIVB dotąd oficjalnie nie potwierdziła reformy elitarnych rozgrywek wiadomo, że nasz zespół w kolejnym sezonie będzie rywalizował z najlepszymi drużynami globu.

Trener Jacek Nawrocki po raz pierwszy w tegorocznej edycji postanowił dokonać zmiany w wyjściowej szóstce, na placu gry w miejsce Malwiny Smarzek pojawiła się Patrycja Polak. Biało-Czerwone grały jednak bardzo nerwowo. Proste błędy w przyjęciu i ataku sprawiały, że rywalki kilkakrotnie wypracowywały sobie kilkupunktową przewagę. Czeszki jednak również się myliły. Z biegiem czasu w szeregach gospodyń zaczęło szwankować przyjęcie, co nie ułatwiało rozgrywania akcji Pavli Vincourovej. Po nieudanym ataku Ivy Nachmilnerovej inicjatywa przeszła na stronę Polek. Przy prowadzeniu naszej ekipy 23:20 wydawało się, że już nic nie jest w stanie odebrać Polkom zwycięstwa. Pomyłki w ataku Malwiny Smarzek i Agnieszki Kąkolewskiej zdecydowały jednak o triumfie gospodyń.

Początek drugiego seta również nie ułożył się po myśli Polek. Na twarzy naszych siatkarek widać było frustrację, co przekładało się na ich grę. Mnożyły się błędy, nie funkcjonowała także gra w obronie. Poirytowany trener Nawrocki podczas pierwszej przerwy technicznej nie szczędził cierpkich słów, jednak to nie przyniosło efektu. Rywalki z kolei grały koncertowo, zwłaszcza leworęczna Marie Toufarova, która w ataku była praktycznie nie do zatrzymania. Nadzieja w serca sympatyków reprezentacji Polski powróciła dopiero po wejściu na plac gry Moniki Bociek, która zmieniła kompletnie bezbarwną Berenikę Tomsię. Na dodatek w końcówce  "zagotowały się" Czeszki, na czele ze swoją rozgrywającą. Zdenek Pommer próbował ratować wynik dokonując zmian, jednak tym razem Biało-Czerwone nie wypuściły zwycięstwa z rąk.

W trzecim secie na parkiecie pozostała Monika Bociek. Jak się okazało, była ona brakującym ogniwem reprezentacji Polski, bowiem z młodą atakującą na skrzydle nasz zespół prezentował się dużo lepiej. Tym razem to gospodynie, poirytowane wynikiem, zmuszone były odrabiać straty. Nie potrafiły jednak znaleźć recepty na powstrzymanie Agnieszki Kąkolewskiej i atomowych ataków Malwiny Smarzek. Siatkarek znad Wisły z rytmu nie wytrącił nawet moment gorszej gry w wykonaniu Moniki Bociek i powrót na plac gry Bereniki Tomsi, która niewiele wniosła do gry. Miejscowe miały bowiem swoje problemy, niedokładne przyjęcie i słaba dyspozycja rozgrywającej Pavli Vincourovej. W tej sytuacji podopieczne trenera Pommera mogły jedynie marzyć o nawiązaniu walki z rywalkami.

Selekcjoner reprezentacji Czech po trzech odsłonach stracił najwyraźniej cierpliwość do swojej podstawowej rozgrywającej, bowiem w kolejnej partii na boisku pojawiła się Lucie Smutna. 26-latka poukładała grę swojej ekipy, jednak koleżanki były bardzo nieprecyzyjne w ataku. Gospodyniom brakowało liderki, która w trudnym momencie potrafiłaby poderwać drużynę do walki. W zespole Polek brylowała natomiast Agnieszka Kąkolewska. Dzięki serii udanych zagrań w wykonaniu młodej środkowej Biało-Czerwone powiększyły przewagę z dwóch do siedmiu punktów (16:9). Od tego momentu emocji było jak na lekarstwo, bowiem podopieczne trenera Nawrockiego do końca nie pozwoliły sobie nawet na chwilę dekoncentracji, wygrywając czwartego seta 25: 20 i całe spotkanie 3:1

Czechy - Polska 1:3 (27:25, 20:25, 21:25, 20:25)

Czechy: Kossanjowa, Nachmilerova, Mljenkova, Struskova, Vincourova, Toufarova, Dostalova (libero) oraz Vankowa (libero), Purchartova, Havlickova, Smutna, Kojdova, Bednarova.

Polska: Wołosz, Tomsia, Kąkolewska, Efimienko, Grajber, Polak, Witkowska (libero) oraz Smarzek, Bociek.

W finale II dywizji World Grand Prix 2017 rywalkami reprezentacji Polski będą Koreanki.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Kurek o mistrzach świata juniorów: Potrzebne im wsparcie i ciężka praca

Komentarze (7)
avatar
Pawel Szewczykowski
30.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
a ja w finale chcialbym zobaczyc w koncu w pierwszej szostce Bociek dziewczyn ma potencjal i chcial zobaczyc ja w rywalizacji dobrze broniacymi Koreankami:) 
avatar
Andy Iwan
30.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rewanż na Czeszkach dokonany - BRAWO
teraz rewanż z KOREĄ.
ZWYCIESTWO będzie smakowalo dwa razy
bardziej. Trzymamy kciuki oh nie będzie łatwo ale jaj będzie cieszyło !!!!!!!!!!! 
avatar
fivb013
30.07.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Po reformie FIVB która wejdzie w życie w kolejnym sezonie, waga tegorocznego turnieju finałowego zdecydowanie spadła. Oby jednak Polki udowodniły swą grą w finale, że obecność w elicie która ni Czytaj całość
avatar
Jan Lewandowski
29.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie jest drużyna do dużych sukcesów . 
avatar
TOM BKS BKS BKS-TOMEK JESTEŚMY Z TOBĄ
29.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo moje cipusie!