"Liczy się tylko złoto, bo tylko wtedy będą cię pamiętać". Hubert Wagner - twórca potęgi polskiej siatkówki

Newspix / Na zdjęciu: Hubert Wagner
Newspix / Na zdjęciu: Hubert Wagner

Mimo że posadę selekcjonera reprezentacji Polski objął w wieku zaledwie 32 lat, jako niedoświadczony szkoleniowiec, Hubert Jerzy Wagner doprowadził drużynę do sukcesów, których mimo upływu lat, nikomu nie udało się powtórzyć.

Nie wystarczy być wybitnym zawodnikiem, aby w przyszłości stać się wielkim trenerem. Tak jak nie trzeba być geniuszem parkietu, aby zdobywać szczyty w roli szkoleniowca. Hubert Jerzy Wagner jest potwierdzeniem drugiej z powyższych teorii. Nie był bowiem siatkarskim talentem czystej wody. Mówili na niego "Gruby", miał przeciętne warunki fizyczne, brakowało mu skoczności. Niedostatki musiał więc nadrabiać trenując ciężej niż inni. Dzięki temu jednak zrozumiał, że dzięki katorżniczej pracy można osiągnąć szczyt.

Jako zawodnik nie odniósł spektakularnych sukcesów. Czterokrotnie był mistrzem Polski z AZS AWF Warszawa, z reprezentacją tylko raz stanął na podium mistrzostw Europy, w 1967 w Turcji. Pasmo sukcesów na dobre rozpoczęło się, kiedy zakończył karierę zawodniczą i został trenerem.

- Możemy działać na zasadach demokratycznych, ale rację będę miał zawsze ja. Do mojej drużyny przyjmę tylko tych, którzy w 100% zrobią to, co ja powiem, wtedy będę wiedział, że mi ufają - to jedne z najsłynniejszych zdań, wypowiedzianych przez legendarnego szkoleniowca.

Swój warsztat trenerski Hubert Wagner zaczął przygotowywać na długo przed tym, jak zasiadł na ławce. Jako zawodnik skrupulatnie prowadził notatki z zajęć, wiedząc, że w przyszłości mogą mu się one przydać. Stało się to chyba szybciej niż się spodziewał.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara

W wieku zaledwie 32-lat został nominowany na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Dla siatkarskiego środowiska był to spory szok, młody i na dodatek bardzo kontrowersyjny były zawodnik, miał objąć tak prestiżową posadę.

W roli selekcjonera Hubert Wagner był bardzo wymagający i surowy. Do tego stopnia, że zapracował sobie na przydomek "Kat". Swoich podopiecznych podczas zajęć eksploatował bowiem do granic możliwości. Zajęcia trwały nawet po 9 godzin, w trakcie ich trwania zawodnicy biegali po górach z kilkukilogramowymi obciążnikami, budując w ten sposób swoją wytrzymałość. To miał być jeden z atutów Biało-Czerwonych w walce z lepszymi technicznie rywalami.

- Drużyna dobrze przygotowana, świadoma swojej siły, potu i pracy włożonej przed decydującym starciem, rzadko bywa słaba psychicznie. Odporność psychiczna w sporcie nie jest niczym innym, jak funkcją umiejętności, stopnia wytrenowania - wielokrotnie podkreślał Wagner.

Katorżnicza praca wykonywana przez zespół szybko zaowocowała. W 1974 roku, po kilkunastu miesiącach pracy w roli selekcjonera, drużyna Huberta Wagnera sięgnęła w w Meksyku po mistrzostwo świata. Sukces był tym większy, że Biało-Czerwoni triumfowali po raz pierwszy w historii, pokonując po drodze nieosiągalnych wydawało się wówczas siatkarzy  Związku Radzieckiego oraz dużo wyżej notowanych Japończyków. To był jednak przedsmak tego, co miało się wydarzyć dwa lata później na igrzyskach olimpijskich w Montrealu.

- Jedziemy po złoto! Wykrzyczał do dziennikarzy przed odlotem do Kanady Hubert Jerzy Wagner - słowa te zostały przyjęte ze sporym niedowierzaniem i uśmiechem politowania. Jednak "Kat" wiedział co mówi i słowa dotrzymał, chociaż droga do sukcesu nie była usłana różami.

Zanim Biało-Czerwoni zmierzyli się w finale z ZSRR, musieli pokonać w pięciosetowych pojedynkach Kubańczyków, Koreańczyków i w półfinale Japończyków. W walce o złoto emocji było jeszcze więcej, bowiem nasi siatkarze przegrywali 1:2 i bronili piłki meczowej. Mimo to, zdołali odwrócić losy pojedynku i sięgnąć po upragniony triumf. Katorżnicze treningi kolejny raz przyniosły efekt.

- Nie byłoby nas bez niego, nie byłoby jego bez nas - powiedział kiedyś o Hubercie Jerzym Wagnerze Wiesław Gawłowski, jeden z członków "złotego zespołu".

Po igrzyskach siatkarze mieli jednak dość, a Wagner czuł się zawiedziony, że zawodnicy chcą odpocząć od jego reżimu. Poprosił o dymisję. Do swoich wspaniałych sukcesów już nigdy nie nawiązał. W latach 1978-1979 prowadził kobiecą reprezentację Polski. Współpracę z męską drużyną narodową podejmował jeszcze dwukrotnie. Najpierw w latach 1983-1985, zdobywając srebrny medal mistrzostw Europy i kwalifikując się na igrzyska olimpijskie w Los Angeles, na których Biało-Czerwoni nie zagrali z powodu bojkotu imprezy przez nasz kraj. Jedenaście lat później, "Kat" po raz ostatni przyjął funkcję selekcjonera, żegnając się z kadrą po dwóch latach.

Jako trener, Hubert Jerzy Wagner pracował także z reprezentacją Tunezji, klubami z Turcji (Filament Bursa, Halkbank Ankara) oraz Polski (Legia Warszawa, Stilon Gorzów i Morze Szczecin).

Po zakończeniu kariery szkoleniowej, poświęcił się komentowaniu siatkarskich spotkań na antenach telewizyjnych oraz pracy w Polskim Związku Piłki Siatkowej. Swoim doświadczeniem wspomagał między innymi Ryszarda Boska, gdy ten pełnił funkcję pierwszego trenera kadry. Pełnił również funkcję sekretarza generalnego Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

13 marca 2002, około godziny 11, samochód, którym kierował Wagner zjechał z drogi i uderzył w inne auta. Jak się później okazało, szkoleniowiec doznał rozległego zawału serca i po utracie przytomności stracił kontrolę nad swoim pojazdem. Przybyłe na miejsce wypadku pogotowie poddało go natychmiastowej reanimacji, która niestety nie dała rezultatu.

22 października Hubert Jerzy Wagner trafił do do amerykańskiej galerii siatkarskich sław Volleball Hall of Fame.

Od 2003 roku rozgrywany jest Memoriał Huberta Wagnera. Turniej ku czci legendarnego szkoleniowca z roku na rok ma coraz większą rangę. Od kilku lat impreza ta stanowi sprawdzian generalny dla siatkarzy reprezentacji Polski przed najważniejszymi zawodami sezonu. W czternastu rozegranych edycjach, Biało-Czerwoni tylko raz znaleźli się poza podium. W 2011 roku w Katowicach, nasz zespół musiał uznać wyższość Włochów, Rosjan i Czechów. W pozostałych latach gospodarze sześciokrotnie zwyciężali, czterokrotnie zdobywali srebrne medale i trzykrotnie wywalczyli brązowe krążki.

Komentarze (3)
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
11.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nasi juniorzy z trenerami także zapewniali,że jadą po złoto i słowa dotrzymali,ale wiadomo,że to nie to samo.Lecz liczy się,że dotrzymali słowa. 
Pietryga
10.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ale serduszko mu nie wytrzymało. :(( 
Pietryga
10.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To był Bóg siatkówki.