Katarzyna Koniuch, WP SportoweFakty: Developres SkyRes dostał szansę gry w Lidze Mistrzyń, jednak już na starcie pojawiły się kłopoty z halą, związane z organizowanymi w Rzeszowie Mistrzostwami Europy w Akrobatyce Sportowej. Czy problem został już zażegnany?
Wiesław Kozieł (wiceprezes Developresu SkyRes Rzeszów): Miasto stanęło na głowie żeby pomóc nam rozwiązać ten problem. Oczywiście, największym naszym zadaniem będzie zdobyć certyfikaty CEV na hale zastępczą. Zabieram się z panią menedżer za przygotowanie wniosku do CEV. Halę przy V LO zgłaszamy jako hale rezerwową i tam miasto postawi nam trybuny na tysiąc miejsc. Na dwa tygodnie halę mamy mieć wyłącznie dla siebie my i Asseco Resovia. Jakoś musimy to pogodzić. Ktoś nierozważny zrobił bardzo dużo złego, bo samo przygotowanie tego wszystkiego to raz, że koszty, a dwa, że ogromna logistyka. Wyzwanie niesamowite, bo trzeba na dzień dobry wszystko zmieniać. Wiadomo, że taka hala szkolna nie jest do końca halą zaadaptowaną do rozgrywek Ligi Mistrzyń. Trzeba tam znaleźć miejsce na magazynek, pomieszczenie dla supervisora, dla sędziów międzynarodowych i masa innych rzeczy. W tym, że jakoś z tego wszystkiego wychodzimy, jest ogromna zasługa wiceprezydentów Rzeszowa, Stanisława Sieńko i Marka Ustrobińskiego, którzy stanęli na wysokości zadania i zaproponowali nam takie rozwiązanie. Temat jest zatem zamknięty i mam nadzieję, że do takiej sytuacji nigdy już na Podpromiu nie dojdzie.
Jeśli zatem klub wywalczy awans do fazy grupowej Ligi Mistrzyń to nie będzie problemów z korzystaniem z hali?
- Dwa pierwsze mecze mamy przełożone. Pierwsze spotkanie gramy z Pałacem 14 października, następnego dnia wyjeżdżamy koło południa do Świdnika, tam robimy trening w Szkole Podstawowej gdzie gra Avia i to już mamy załatwione. 16 października nad ranem startujemy samolotem do Tel Awiwu. Wracamy 18 października do Katowic, 20 mamy oficjalny trening, a 21 października gramy rewanżowy mecz z drużyną z Izraela. Jeśli to przejdziemy to następne mecze już wszystkie gramy w Podpromiu.
ZOBACZ WIDEO FC Barcelona wygrała dla Barcelony. Wielki pech Messiego - zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Sporo zmian nastąpiło w drużynie. Zespół opuściło siedem zawodniczek, pojawiły się nowe twarze.
- Został taki mocny kręgosłup z tamtego sezonu. Mamy doskonałego trenera, który wie co robi. Na papierze ten zespół wygląda bardzo ciekawie, natomiast jeszcze nigdy w historii tej dyscypliny nikt na papierze nie wygrał. Potrzeba złożyć jakiś fajny kolektyw, grupę dziewczyn, które będą się lubiły i będą wiedziały, że grają dla siebie, miasta, klubu.
Na początku poprzedniego sezonu celem klubu była pierwsza szóstka. Jakie są cele na ten sezon?
- Nie chcemy wypaść gorzej w lidze niż w ubiegłym sezonie. Oczywiście, chcielibyśmy ugrać coś więcej. Miejsce gorsze niż trzecie będę traktował jako porażkę. Chcielibyśmy być w finale głównym Pucharu Polski no i awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzyń. To są cele na ten rok.
Już na początku pojawiają się jednak pewne problemy. Kamila Ganszczyk wróci do gry dopiero w przyszłym roku?
- Myśmy to wiedzieli. Umowę z Kamilą mamy podpisaną na dwa lata. Jest to niesamowicie wartościowa zawodniczka. Generalnie na środku mamy Magdę Hawryłę, która całkiem przyzwoicie w tą siatkówkę gra, mamy Kasię Żabińską, która jest z nami od lat, no i doszła nowa zawodniczka, jaką jest Monika Ptak. Nie wiem jak będzie przebiegała rehabilitacja, ale jej nie przyspieszymy. Jeśli chodzi o tego typu kontuzje to trzeba naprawdę obudować to mięśniami, bo każde przyspieszenie może spowodować, że narobimy dziewczynie większego kłopotu. Jesteśmy jednak na to przygotowani i to nie jest dla nas niespodzianka. Oczywiście Kamila wcześniej będzie sprawna, ale zgubi ten okres przygotowawczy, który zespół już teraz przepracowuje, ponieważ ona jest na innym etapie.