Kibice rozgrzeją siatkarzy na PGE Narodowym. I to dosłownie!

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / PGE Narodowy
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / PGE Narodowy

Ceremonia otwarcia ma być krótsza, widoczność lepsza niż w 2014 roku. Problemem w czasie drugiego w historii meczu siatkówki na Narodowym może być niska temperatura. Organizatorzy mają nadzieję, że dodatkowych kilka stopni zapewnią zawodnikom kibice.

W tym artykule dowiesz się o:

Trzy lata temu, gdy siatkarze po raz pierwszy zawitali na PGE Narodowy z okazji meczu otwarcia mistrzostw świata, ceremonia poprzedzająca spotkanie Polska - Serbia trwała około półtorej godziny. O oprawę artystyczną zadbali Donatan i Cleo, Margaret i DJ Adamus.

Teraz inauguracja imprezy, tym razem mistrzostw Europy, ma być bardziej skondensowana. Jej reżyser Konrad Smuga nadał jej formę kosmicznej podróży na planetę siatkówki. Swoje przeboje zaprezentują na niej bracia Cugowscy, Grzegorz Markowski i zespół Feel. Zaprezentuje się też 150 tancerzy, których występ tak jak w 2014 roku nadzoruje Agustin Egurrola. Całość ma potrwać ponad pół godziny, organizatorzy doszli bowiem do słusznego wniosku, że ceremonie ceremoniami, ale dla kibiców najważniejszy jest sport.

Dla komfortu oglądania sportowego widowiska potrzebna jest dobra widoczność. W 2014 roku były z nią pewne problemy. W porównaniu do boiska piłkarskiego to siatkarskie jest małe i kibice w wyższych rzędach trybun widzieli tylko przesuwające się w oddali małe ludziki.

Zainstalowane wówczas telebimy poprawiły dostęp do wydarzeń na boisku, ale nie rozwiązały wszystkich problemów. W niektórych sektorach kibice mieli ograniczoną widoczność, bowiem boisko otaczały tymczasowe trybuny, wybudowane wokół boiska specjalnie na okoliczność inauguracji siatkarskich MŚ.

ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Nasza najgroźniejsza broń? Mieliśmy czas, żeby się zżyć

- Trzy lata temu to było absolutnie pionierskie przedsięwzięcie. Nikt wcześnie nie budował areny wielkości hali widowiskowej wewnątrz stadionu piłkarskiego. To był bardzo śmiały projekt, zrealizowany z polskiej kreatywności - przypomina Janusz Uznański, rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

Organizatorzy zapewniają, że wykorzystali zdobyte wtedy doświadczenie i wyciągnęli wnioski. Tym razem trybuny przy parkiecie będą niższe i zostaną rozłożone bardziej horyzontalnie. Dobrą widoczność z każdego miejsca stadionu mają też zapewnić dodatkowe ekrany.

- Na stadionie pojawią się 24 ekrany ledowe, ich łączna powierzchnia to 14 tysięcy metrów kwadratowych. Myślę, że dzięki temu każdy kibic na obiekcie będzie miał dobre warunki do oglądania meczu - mówi Monika Borzdyńska, dyrektor PGE Narodowego ds. promocji i komunikacji. Poza tym na poziomie zero znajdą się ekrany poglądowe z wynikiem, które ułatwią fanom odnalezienie się w aktualnej sytuacji na boisku.

Rzeczniczka prasowa warszawskiego stadionu zapewnia też, że bezpieczeństwo kibiców jest absolutnym priorytetem, a organizatorzy są przygotowani na każdy scenariusz.

- W tym zakresie ogromne doświadczenie dał nam szczyt NATO w 2016 roku. Tam względy bezpieczeństwa były kluczowe i dużo się wtedy nauczyliśmy - zaznacza. I dodaje, że jeśli musiałoby dojść do ewakuacji obiektu, powinna ona potrwać tylko około 10 minut.

Waldemar Kobienia, dyrektor techniczny mistrzostw Europy 2017, po raz drugi bierze udział w budowaniu na stadionie hali sportowej. Zdradza, że nad przygotowaniem Narodowego na czwartkową ceremonię pracuje 750 osób. A ostatnie śrubki będą wkręcane pewne jeszcze na pół godziny przed startem inauguracji.

To jednak nie czas, a pogoda może być dla organizatorów największym problemem. Mamy chłodną końcówkę sierpnia, często pada, ale nawet gdybyśmy mieli suszę, trzeba by było rozsunąć dach.

- Nie rozważaliśmy innej opcji, bo nawet lekki deszcz mógłby storpedować widowisko. Piłkarze są w stanie biegać po mokrej trawie, siatkarze na mokrym terafleksie biegać i skakać nie mogą - mówi Kobienia.

Trudniej niż z deszczem jest z niską temperaturą. Kapitan reprezentacji Polski Michał Kubiak stara się bagatelizować sprawę mówiąc, że owszem, trochę wieje i jest trochę zimno, ale warunki nie zawsze mogą być wymarzone, a w czwartek będą takie same dla obu drużyn. Ale już Nikola Grbić, selekcjoner kadry Serbii, wykłada kawę na ławę.

Słynny przed laty rozgrywający, mistrz olimpijski z 2000 roku, jest sceptycznie nastawiony do rozgrywania meczów na piłkarskich stadionach przy 15 stopniach Celsjusza. W tym roku jego drużyna grała w takich warunkach w finałach Ligi Światowej, rozgrywanych na stadionie w Kurytybie. I to nie było przyjemne doświadczenie.

- Organizatorzy postawili wtedy wokół boiska "farelki", żeby siatkarze mogli się dogrzać, były też rowery stacjonarne. No dajcie spokój - mówi Grbić. - Zwykle trenujemy przy 23-25 stopniach, a kiedy jest 35, to wtedy też gra się łatwiej niż przy 15. Jeśli grasz, zimno tak bardzo ci nie przeszkadza, ale już na przykład tacy środkowi ciągle schodzą z boiska i na nie wracają. Do tego są też gracze rezerwowi. Oni wszyscy powinni być cały czas rozgrzani, gotowi do wejścia na plac gry. A jak mają być rozgrzani, kiedy jest 15 stopni, a oni nie mogą wyjść z kwadratu trzy na trzy metry? - wyjaśnia trener Serbów, apelując zarazem o lepszy dialog między organizatorami wielkich turniejów a ich uczestnikami.

Kobienia przyznaje, że na niskie temperatury niewiele można poradzić. - Z naturą nie da się walczyć. Na stadionach nie ma ogrzewania i tu nie można nic zrobić. To, co możemy zrobić, żeby ograniczyć wpływ pogody na mecz, robimy. Nie ma tu jednak wielkiego pola manewru. Dach został zasunięty, ale już na przykład wszystkich bram pozamykać się nie da, bo tu wchodzą w grę kwestie bezpieczeństwa - tłumaczy.

Dyrektor techniczny turnieju ma nadzieję, że siatkarzy rozgrzeją, i to dosłownie, kibice. - Mamy nadzieję, że dzięki ich energii będzie ciepło - mówi.

Różnicą między stadionem w Kurytybie, gdzie Serbowie marzli na początku lipca, a PGE Narodowym, jest dach. To on, w połączeniu z 62 tysiącami kibiców, może zapewnić siatkarzom dodatkowych kilka stopni i komfort gry.

- Proszę mi wierzyć, jest wiele hal na świecie, które nie dają gwarancji takiego komfortu gry w siatkówkę, jak PGE Narodowy. Naturalnie, nie jest to obiekt wprost dedykowany siatkówce, ale posiada infrastrukturę, która po odpowiedniej adaptacji, a takiej dokonaliśmy, pozwala na stworzenie wielkiego siatkarskiego święta. I tak to przedsięwzięcie traktujmy - jako święto a nie siatkarską codzienność - dodaje Uznański.

Trzy lata temu, gdy Polacy i Serbowie grali w meczu otwarcia mistrzostw świata, również dzień był dość chłodny. Kiedy jednak obiekt się zapełnił, na wysokości boiska zrobiło się zdecydowanie cieplej, do tego stopnia, że rozłożony na płycie terafleks (nawierzchnia, na której grają siatkarze) zaczął zawijać się na rogach.

Wyświechtane stwierdzenie, że kibice zadbają o gorącą atmosferę, w tym wypadku staje się wyjątkowo prawdziwe. Biletów na Narodowy ponoć jeszcze trochę zostało.

Źródło artykułu: