Marek Bobakowski: Mało kto o tym mówi, ale polska siatkówka stoi nad przepaścią (komentarz)
Trzy lata temu byliśmy w niebie - zdobyliśmy mistrzostwo świata. Na tym fundamencie powinniśmy zbudować nowoczesny i funkcjonalny dom. Zamiast tego mamy chwiejącą się chatkę, która wkrótce może się przewrócić od mocniejszego podmuchu wiatru.
To nie tak miało wyglądać. Kiedy we wrześniu 2014 roku ponad 40 tysięcy kibiców zablokowało katowickie rondo tuż obok "Spodka", 12 tysięcy w samym obiekcie szalało z radości po ostatniej piłce wygranego finału mistrzostw świata, a kilka milionów płakało ze szczęścia przed telewizorami, nawet największy pesymista nie mógł przewidzieć w jakim będziemy miejscu po trzech kolejnych latach.
- Jesteśmy mistrzami świata. Kiedy wychodzimy na parkiet, naszym rywalom powinny się trząść ręce i nogi - mówił mi po tym triumfie Zbigniew Zarzycki.Wiedział, co mówi. Sam był mistrzem świata (1974) i mistrzem olimpijskim (1976). - Złote medale takich turniejów dają takiego kopa mentalnego, że trudno go opisać - dodawał.
Po triumfie przed trzema laty polska siatkówka takiego kopa nie otrzymała. Mało! Śmiem twierdzić, że ktoś upuścił z nas powietrze. Od trzech lat nie potrafimy przywieźć medalu z ważnej imprezy międzynarodowej. Igrzyska olimpijskie w 2016 roku? Ćwierćfinał. Liga Światowa? Czwarte, piąte i ósme miejsce - to nasz bilans od magicznej nocy w Katowicach. Mistrzostwa Europy z 2015 roku? Nawet nie wspominam, bo na samą myśl robi mi się niedobrze. Owszem, było trzecie miejsce w Pucharze Świata. Tylko... Co nam to dało? Nic. I tak musieliśmy się bić o udział w IO prawie do samego końca.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: Nasza najgroźniejsza broń? Mieliśmy czas, żeby się zżyć- To tylko wyniki, przecież polska siatkówka ma się dobrze - ktoś powie. Fakt, zajmujemy nadal trzecie miejsce w światowym rankingu. Mimo rekordowych awansów, polscy piłkarze podium rankingu FIFA jeszcze nie zaliczyli, siatkarze są tam regularnie. O jakiej więc słabości piszę?
Już tłumaczę. Mistrzostwa świata zabrały nam pewne pokolenie. Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny - pożegnali się z kibicami, nie grają w reprezentacji. Minęły trzy lata. Kto ich zastąpił? Czy mamy gwiazdy ich pokroju? Gdyby nie to, że za dwa lata w kadrze będzie mógł grać Wilfredo Leon, to indywidualnie o polskich zawodnikach byłoby cicho. Przeraźliwie cicho.
Druga sprawa. Jeszcze bardziej kłująca w oczy. Przez dekadę, a nawet i więcej, każdy mecz Biało-Czerwonych przyciągał na trybuny komplet widzów. Nawet nadkomplet, bo ludzie stali na schodach, w przejściach, nierzadko pod halami, bo brakowało biletów. Pustki podczas finału Ligi Światowej 2016 rozegranego w Krakowie (tak, tak, również podczas meczów Polaków) kłuły w oczy. Pamiętam, jak dziś wypełnioną mniej więcej w 1/3 Tauron Arenę przy okazji meczu z Francją. Nie lepiej było podczas spotkań podopiecznych Ferdinando De Giorgiego w tym roku.
Trend tłumaczono drogimi biletami i... wakacjami. No ciekawe, że przez tyle lat okres urlopowy nie przeszkadzał Polakom w kibicowaniu siatkarzom. Nagle zaczął. Pamiętam finał LŚ z 2011 roku, który odbył się w Gdańsku. Ten sam, w którym młoda i ambitna reprezentacja pod wodzą Andrei Anastasiego wyrwała faworytom trzecie miejsce. Do Ergo Areny nie dało się wcisnąć szpilki. Piękne czasy.
Liga. No właśnie, ciągle mówimy, że jest jedną z najmocniejszych na świecie, że grają u nas świetni zawodnicy, że kluby mają wysokie budżety. A przypominacie sobie, aby w ostatnich latach polski zespół wygrał wyścig o transfer gwiazdy światowego formatu? Nie? Nie dziwię się. Też mam z tym problem.
Na siłę pudruje się tę ukochaną przez nas wszystkich siatkówkę. Zewsząd słyszę, że jest świetnie. Są sponsorzy, są pieniądze, jest świetna organizacja imprez, a sukcesy w końcu same przyjdą. Mijają kolejne miesiące, kolejne lata i tych sukcesów nie ma.
Tuż przed mistrzostwami Europy stoimy nad przepaścią. Albo zbierzemy się w sobie, skoncentrujemy i jednym susem przeskoczymy przepaść, albo... Oczywiście, że ewentualna kolejna porażka (czytaj: brak medalu) nie spowoduje, że nagle wylądujemy na dnie. Przed nami długa faza spadania w głęboką otchłań. Faza, w której być może uda się złapać za wystający konar, czy półkę skalną i tym samym uratować. Być może.
Lepiej po prostu tego nie sprawdzać. Dlatego módlmy się o medal dla polskich siatkarzy. Potrzebujemy go, jak chyba nigdy dotąd.
Przeczytaj inne teksty autora >>
-
Fanka siatkówki Zgłoś komentarz
Dlaczego nie zamieszczanie mojego komentarza? Bo Pan redaktor się myli? -
Fanka siatkówki Zgłoś komentarz
są "gwiazdami". Siatkarze są aktualnymi mistrzami świata. Od lat są przynajmniej w ćwierćfinałach większości światowych imprez. Mamy pokolenie które właśnie zostało mistrzami świata juniorów. Młodzi już pokazują co potrafią. Pan redaktor troszkę pochopnie wieści upadek. -
Pietryga Zgłoś komentarz
Tylko w Polsce to jest możliwe. Wejść na szczyt i od razu spaść z niego, z trzaskającym hukiem. -
Allez Zgłoś komentarz
Nie ma co, #dobrazmiana -
Krzysztof Dziadul Zgłoś komentarz
zatrudniono Włocha licząc, że bedzie tak jak kiedyś. Po zmianie trenera zawsze był sukces. Lozano, Castellani, Anastazi i Antiga. Historycznie na początek powinien być sukces, a tu historia sobie zakpiła. Niestety PZPS przekonany o swojej nieomylności w odpowiednim czasie nie posłuchał kibiców i nie pozostawił Antigi. -
jotwu Zgłoś komentarz
Kolego,piszę o tym na tym forum od momentu wyboru tego mameły,tego mydłka,na trenera.Sprawdz !!!. -
Maria Haupa Zgłoś komentarz
Po co te wszystkie komentarze zyczmy chlopakom wygranej po prostu -
Małgorzata Zgłoś komentarz
dobrze, ani tak źle jak nam się wydaje. Oczywiście, możemy sobie dywagować czy poziom naszej siatkówki odzwierciedlał wynik z przed 3 lat, czy też to co potem nastąpiło. Proponuję zejść na ziemię, pogodzić się z tym, że w naszych realiach sportowych (piłka ręczna, nożna, koszykówka, siatkówka, lekka atletyka itd.) wszystko działa falami. Przypływy i odpływy zdolnych zawodników nie są niestety ze sobą skorelowane, czyli prosto mówiąc sporadycznie trafia się, że w momencie kiedy odchodzi "mistrz" to na jego miejsce mamy już natychmiast nowego "mistrza". Dlaczego tak się dzieje, no właśnie tutaj jest pana rola jako dziennikarza, żeby rzetelnie taki temat podjąć. Bo prostych recept nie ma. A przykład świeżutki - nasi aktualni kadeci nie wygrali na MŚ U-19 jeszcze ani jednego meczu na 5 rozegranych (a ostatni przegrali z Chile, które do tego spotkania nie wygrało nawet jednego seta). W porównaniu do naszych złotych juniorów, którzy nie przegrali żadnego meczu na mistrzowskiej imprezie od kadetów po juniorów to wygląda dramatycznie. No ale przecież szkolenie to samo, trenerzy ci sami więc co się stało???? Parafrazując redaktora Bobakowskiego - katastrofa. Polecam trochę dystansu do życia. -
Łukasz Szulowski Zgłoś komentarz
siatkarzy świata wśród których całkiem przypadkiem jest dwóch Polaków na dość wysokich miejscach. No to hmmm...na jakiej podstawie jest o naszych siatkarzach przeraźliwie cicho ? Bo zawsze można powiedzieć że Kurek to nie klasa Winiara. Może w przyjęciu nie. Ale z całym wielkim szacunkiem do Michała, jestem jego wielkim fanem, zawsze byłem, to w reprezentacji miał dłuższe okresy bez gry albo nawet słabszej gry niż teraz Bartek na którym się wszyscy znęcają teraz. Winiara i Wlazłego ocenia się przez pryzmat tych medali mŚ jakie wywalczyli ale pamiętajmy że przez wiele lat to naszej kadrze dawali dużo mniej. I wcale nie twierdze że nie jest to naturalne, szczególnie w połączeniu z ich kruchym zdrowiem. Więc nie siejmy propagandy że mieliśmy tyle gwiazd , które przez wiele lat były na szczycie klubowej siatkówki bo tak nie było. W dużej mierze sukcesy zawdzięczaliśmy Gumie ale zawsze to musiał być kolektyw. Różnica jest taka , że teraz nie mamy tak zbalansowanej drużyny pod względem wieku. Przecież do 2006 roku ciągle na wszystkich imprezach zajmowaliśmy piąte miejsca i też mi nikt nie powie że pokolenie Gruszki i Świdra nie było świetne -bo było. Ale dopiero kiedy oni weszli w solidny wiek i nabyli dużo doświadczenia -to wsparci Winiarem Wlazłym stworzyli mieszankę która dała finał MŚ. Także Panie autorze to że teraz tej drużynie ciężko osiągnąć sukces to nie jest oznaka tego że mają jakiś diametralnie mniejszy potencjał tylko po prostu musimy poczekać trochę na młodszych typu szalpuk śliwka i żeby to się bardziej zazębiło z tym rosnącym doświadczeniem, którego nam troszkę brakuje. Bo warto też zauważyć że drużyna która np. jechała na mŚ 2006 nie była pod tak wielką presją jaką tworzycie teraz Wy dziennikarze min takimi artykułami -
Łukasz Szulowski Zgłoś komentarz
bardzo solidnego Grześka Łomacza w tamtych czasach no i wyskoczył trochę taki talent samorodek Fabian. Na ten moment sytuacja chyba nie wygląda tak źle. Nie mówię że Ci młodzi to będą na pewno następni De Cecco ale jest spora grupa ciekawych chłopaków i niektórzy myślę na poziom światowy wskoczą: Komenda, Kędzierski, Droszyński, Kozub -to jest już czterech bardzo przyszłościowych ciekawych zawodników. -
pajac Zgłoś komentarz
przerzucaniu piłeczki przez siatkę można nazwać sportem). Polscy siatkarze powinni zakończyć kariery i zająć się czymś pożytecznym. Polska miałaby szansę jedynie gdyby powołała Papke i Świderskiego, a zamiast tego powołała jakichś cieniasów. -
Ecola Zgłoś komentarz
Polscy kibice wiele wybaczą siatkarzom, ale nie wybaczą, kiedy PZPS robi z nich dojne, głupie krowy. Byłam w Krakowie na wspomnianym meczu LŚ z Francją i choć jeździłam na mecze co roku, obiecałam sobie, że więcej nie dam się wykorzystać, bo zapłaciłam za bilety w przyzwoitym sektorze 2000,00 PLN ( 5 osób). W tym roku byłam jeszcze na MW, ale i tu bilety były zdecydowanie za drogie. Gdy do tego dodamy kompletny bezwład, jeśli chodzi o aktywność międzynarodową naszych prominentów, kiepskie szkolenie młodzieży ( od lat nie potrafimy wyszkolić sensownych rozgrywających na dobrym poziomie, a obecni juniorzy MŚ to rocznik wyjątkowy, który już się nie trafi), która przegrywa z Chile, Egiptem i innymi egzotycznymi rywalami, coraz słabszą PlusLigę i OrlenLigę, z której uciekają do Chin, Japinii najlepsi zawodnicy, nie zważając na podpisane kontrakty, to mamy obraz zbliżającej się katastrofy. Jeśli nasi odpadną w ćwierćfinale, co jest najbardziej prawdopodobnym scenariuszem (chyba, że nie wyjdą z grupy), zacznie się powolne przygotowanie do pogrzebu. -
Łukasz Szulowski II Zgłoś komentarz
obcokrajowców jest idealny. A młody zawodnik musi mieć motywacje do tego żeby wchodzić na wyższy poziom i spełniać swoje marzenia o grze w Plus Lidze. Nawet przy 12 zespołowej lidze jest naprawdę multum miejsca i szans dla młodych zawodników żeby wchodzić do zespołów. Bednorz przegrywał rywalizacje z Penchevem? Bardzo dobrze, przecież dzięki temu ma bodziec do tego żeby trenować jeszcze mocniej jeszcze ciężej. Ogranie wcześniej czy później zawsze przyjdzie. Najważniejsza jest praca -przykładem jest Olek Śliwka który wbrew obiegowej opinii nie zmarnował wcale roku w Resovii. Co by zyskała nasza liga na siłowym forsowaniu młodzieży na poziomie z całym szacunkiem na przykład Halaby ? Liga musi mieć swój określony poziom i młody zawodnik może w niej grać ale dlatego że coś potrafi a nie dlatego ze m 20 lat i został okrzyknięty wielkim talentem i teraz pzps ma się głowić co zrobić żeby zawodnicy ci grali. Otóż nie i jest to rozumowanie całkowicie pokrętne i nielogiczne. Liga tym mocniejsza tym lepsza, a młodzi niech się starają doskoczyć a nie dostawać coś za darmo. Popatrzmy na mentalność naszych złotych juniorów. Nie wchodzili do ligi z napisem na czole "my jesteśmy złoci nam się należy miejsce w składzie dla dobra Polskiej siatkówki" -tylko ostro zapieprzali i przyniosło to rezultaty. Jeżeli będziemy nieudolność naszej młodzieży tłumaczyć jakimiś błędami np. związku to uczymy tę młodzież że to nie ich niskie umiejętności są powodem tego że nie grają tylko jakiś "system" robi im krzywdę. Tak być nie może. Przypomnę że Aleks Atanasijevic też długo siedział w polskiej lidze na ławie. Pracował uczył się od samego Mario i jego rozwój prędzej czy później też wystrzelił