Mistrzowie Europy z 2015 roku wygrali 3:2, ale nadal nie mogą być pewni, że zagrają w fazie pucharowej. Cały zespół odetchnął z ulgą, że był w stanie odwrócić losy spotkania z ekipą Oranje.
- Tu nie ma co za bardzo tłumaczyć. Nie graliśmy dobrze, ale wygraliśmy i to się liczy w naszej sytuacji. Musimy dalej wierzyć, że się rozkręcimy. Znamy przecież nasze możliwości - opowiadał po meczu Earvin Ngapeth.
Gwiazdor reprezentacji Francji wystąpił w meczu, choć nie jest jeszcze w pełni zdrowy. 26-letni przyjmujący nadal odczuwa skutki kontuzji pleców, z którą zmaga się od kilku tygodni.
- Nie da się ukryć, że odczuwam ból. Rano podjęliśmy decyzję, że w razie potrzeby wejdę na boisko. Okazało się, że się pojawiła, bo przegrywaliśmy 1:2. Nie dałem z siebie stu procent, ale tyle, ile mogłem - ocenił Francuz.
Atmosfera wewnątrz Trójkolorowych jest daleka od optymistycznej. - Trudno to wytłumaczyć - przyznał gracz Azimutu Modena - Trenujemy cały czas na sto procent, ale rzeczywiście gdy wychodzimy na boisko, mniej się uśmiechamy, mamy trochę mniej przyjemności z gry niż zwykle. Starałem się wejść i wywołać trochę uśmiechu u chłopaków, ale to nie jest takie proste w naszej sytuacji.
W poniedziałek o 20:30 Francuzów czeka mecz z reprezentacją Turcji. Jeśli przegrają, mogą pożegnać się z turniejem w Polsce już na etapie fazy grupowej.
- Kiedy grasz słabo i przegrywasz, jest trudno o optymizm, ale kiedy grasz źle i wygrywasz, przynajmniej zostajesz w grze. Teraz nie jest ważny styl. Najistotniejsze jest to, abyśmy awansowali do fazy pucharowej - zakończył Ngapeth.
ZOBACZ WIDEO Messi poprowadził Barcelonę do wygranej. Zobacz skrót meczu z Deportivo Alaves [ZDJĘCIA ELEVEN]