ME 2017 w siatkówce. Czeska sensacja. "Przesunęliśmy własne granice"

Reprezentanci Czech sprawili największą sensację podczas mistrzostw Europy 2017, eliminując z gry obrońcę tytułu - Francję. - Wychodziło nam wszystko - komentuje Michal Finger.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Michal Finger (nr 6), atakujący reprezentacji Czech WP SportoweFakty / Roksana Bibiela / Michal Finger (nr 6), atakujący reprezentacji Czech

Pomimo że Francuzi od początku turnieju byli dalecy od optymalnej dyspozycji, mało kto spodziewał się, że zakończą swój udział już na barażach. A to dlatego, że Czesi nie olśniewali swoją postawą w fazie grupowej, wygrywając jedynie 3:1 ze Słowacją. W starciach z Niemcami i Włochami nie ugrali natomiast nawet seta.

- Pewnie wszyscy spodziewali się, że polegniemy również 0:3 z Francją. Traktowano nas jak outsiderów. Tymczasem pokazaliśmy, iż wcale nie gra się przeciwko nam tak łatwo i trzeba mieć się na baczności - mówi Michal Finger, atakujący reprezentacji Czech.

To właśnie on był głównym bohaterem spotkania barażowego. Zdobył 19 punktów, notując 58-procentową skuteczność w ataku (18/31). Jedyny przestój zanotował w drugim secie, przegranym przez jego drużynę 21:25. W pozostałych trzech spisywał się wybornie, za każdym razem prowadząc naszych południowych sąsiadów do sukcesu.

- Drugą partię straciliśmy właśnie z powodu obniżenia jakości w ataku. Kiedy skuteczność w tym elemencie nam spadła, nagle wszystko się posypało. W przyszłości musimy być bardziej skoncentrowani i próbować unikać podobnych wahań - dodaje Finger.

ZOBACZ WIDEO: Bartłomiej Lemański: Każdy z nas zostawił na parkiecie całe serce

W ofensywie otrzymał on bardzo duże wsparcie od przyjmującego Donovana Dzavoronoka. 20-letni zawodnik wyróżniał się nie tylko w atakach z lewego skrzydła, ale również w polu serwisowym. Przy wykonywaniu kolejnych zagrań imponował mądrością.

- Wykonaliśmy perfekcyjnie wszystkie założenia taktyczne. Była mowa o tym, by nie wstrzymywać ręki i nie atakować w kierunku libero, bo Jenia Grebennikov to najlepszy gracz na świecie w swoim fachu. Zamiast tego mieliśmy uderzać po palcach oraz obijać blok. I zagraliśmy na tyle roztropnie, że nie dopuściliśmy rywali do głosu. A to, że nie byli w najlepszej formie, to już nie nasza wina - komentuje z uśmiechem Dzavoronok.

- Przesuwamy własne granice. W meczu z Francją wychodziło nam wszystko - była koncentracja, nie brakowało siły fizycznej. Nie pozostaje nam nic jak tylko utrzymać ten poziom i uniknąć prostych błędów, jakie popełniliśmy podczas starcia z Niemcami w fazie grupowej - uzupełnia Finger.

A Konfrontacja niemiecko-czeska w ramach grupy B zakończyła się klęską podopiecznych trenera Michala Nekoli. W żadnej z odsłon nie przekroczyli oni bowiem 20 punktów.

- To był nasz najgorszy występ w turnieju - nie ma wątpliwości Dzavoronok. - Znowu wystąpimy w roli skazywanego na pożarcie. Niemcy mają w swoich szeregach większe indywidualności, na co musimy odpowiedzieć zespołowością. W ćwierćfinale będziemy musieli wykazać się cierpliwością i zaczekać na swoje szanse.

Jeżeli reprezentacji Czech udałoby się sprawić kolejną sensację, nawiązałaby ona do sukcesów kadry, która w 2001 i 2003 roku zajmowała 4. miejsce na dużych imprezach - w mistrzostwach Europy i Lidze Światowej.

- Miałem wówczas odpowiednio cztery i sześć lat - zaznacza Dzavoronok. - Wtedy jeszcze nie grałem w siatkówkę. Zacząłem ją trenować w 2007 roku, jako 14-latek - śmieje się z kolei Finger.

Zgodnie ze słowami piosenki zespołu Kombii, że "każde pokolenie ma własny czas", na naszych oczach właśnie pisze się historia czeskiej siatkówki. Otwartą pozostaje natomiast kwestia, czy złotymi zgłoskami pozostanie zapisana więcej niż jedna strona, dotycząca poskromienia w popisowym stylu obrońców mistrzowskiego tytułu.

Czy Czesi awansują do półfinału mistrzostw Europy 2017?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×