Faworytem niedzielnego spotkania byli Rosjanie, którzy od samego początku mistrzostw wydawali się być poza zasięgiem i deklasowali kolejnych rywali, bez względu na to, kto stał po drugiej stronie siatki. Niemcy grali w szczecińskiej grupie, gdzie nie przegrali meczu, a prawdziwa próba sił czekała ich dopiero w półfinale z Serbią. Przegrywali już 0:2, ale wyciągnęli mecz, głównie dzięki świetnym decyzjom trenera Andrei Gianiego.
Szkoleniowcy oddelegowali do gry swoje najmocniejsze szóstki. Rosyjscy siatkarze od razu uruchomili blok, powstrzymując skrzydła Niemców. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już czterema punktami. Nasi zachodni sąsiedzi potrzebowali wyraźnie więcej czasu, by dobrze wejść w mecz. Sborna zaczęła popełniać więcej błędów i choć wciąż utrzymywała inicjatywę, głównie dzięki niesamowitym atakom Maksima Michajłowa i mocnej zagrywce, siły na boisku się wyrównały.
Premierową odsłonę zapisali jednak na swoje konto Rosjanie. A to mogło okazać się kluczowe dla losów spotkania, tak mówili przynajmniej wcześniejsi rywale tej drużyny - najważniejszy będzie pierwszy set.
Niemcy nic jednak sobie z tego nie zrobili. W końcu celownik wyregulował Georg Grozer, a kiedy dołączył do niego w ofensywie Tobias Krick, to Rosjanie zaczęli mieć prawdziwe problemy. Drużyna Gianiego grała jak natchniona, jakby nagle przestało się dla nich liczyć, kto jest po drugiej stronie siatki.
ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak zrobi sobie przerwę od reprezentacji?
Trener Siergiej Szlapnikow zareagował błyskawicznie, wprowadził zmienników, ale na niewiele się to zdało. Kilka punktów udało się odrobić dzięki zagrywce Jegora Kliuki. Seta potężnym atakiem zakończył jednak Grozer, nie pozostawiając złudzeń, kto był lepszy.
Po 10-minutowej przerwie rywalizacja rozpoczęła się na dobre. Walka toczyła się punkt za punkt, Niemcy znakomicie zagrywali, a Rosjanie odpłacali się atakami. Na jednym z czasów Kliuka ze złości rzucił butelką z wodą, która pękła. Wycieranie parkietu opóźniło grę, ale Rosjanin nie został za to upomniany. Autowy blok Lukasa Kampy dał Sbornej setbola, okazji nie zmarnował Michajłow.
W trzeciej partii kluczowe okazały się błędy, których Niemcy popełnili aż 10, natomiast ich rywale zaledwie dwa. Nieco podrażnieni mniej udaną końcówką podopieczni Gianiego wrzucili wyższy bieg, znów uruchomili zagrywkę i Rosjanie zupełnie się pogubili, nie było więc wyjścia - musiało dojść do tie-breaka.
Obie ekipy nie odpuszczały, najpierw na prowadzenie wyszli siatkarze naszych zachodnich sąsiadów, ale Sborna szybko odrobiła straty i zaczęła się walka punkt za punkt. Rosjanie zachowali nieco więcej sił, Grozer miał już problemy z silnymi atakami, a rywale nie odpuszczali. Do sensacji nie doszło, drugiego meczbola wykorzystał Michajłow.
Niemcy - Rosja 2:3 (19:25, 25:20, 22:25, 25:17, 13:15)
Niemcy: Fromm, Kaliberda, Bohme, Grozer, Kampa, Krick, Zenger (libero) oraz Schott, Hirsch, Zimmermann.
Rosja: Własow, Wolwicz, Grankin, Wołkow, Bierieżko, Michajłow, Martyniuk (libero) oraz Żygałow, Gołubiew (libero), Butko, Kurkajew.
.
mecz był do przeżywania a nie tylko do oglądania ... brawo obie dru Czytaj całość