Reprezentacja Niemiec pod wodzą nowego szkoleniowca Andrei Gianiego doszła do finału ME 2017 i po bardzo emocjonujących pięciu setach ostatecznie uległa faworyzowanej Rosji.
- Moje uczucia są pomieszane w tej chwili. Z jednej strony porażka zawsze boli, zwłaszcza dwoma punktami. Z drugiej zagraliśmy świetnie, walczyliśmy do końca i jestem bardzo dumny z moich zawodników i ich występu w finale. Większość ludzi spodziewała się łatwego i szybkiego zwycięstwa Rosji w tym finale. Ale my nie planowaliśmy się poddawać, mimo że dzień wcześniej rozegraliśmy długi i wyczerpujący półfinał, a już awans do finału był historycznym sukcesem niemieckiej siatkówki - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec naszych zachodnich sąsiadów.
Przyznał, że czuje rozczarowanie, bo wygrana była niezwykle blisko. W ostatnim secie jego podopieczni prowadzili już 5:2, ostatecznie jednak przegrali 13:15. - Przegraliśmy dwoma punktami, trochę boli, ale z drugiej strony dla nas to smakuje jak zwycięstwo. Również dlatego, że przed finałem Rosja wygrała wszystkie swoje spotkania w trzech setach. My jednak się nie przestraszyliśmy tego, wyszliśmy na rywala z ogromną koncentracją i energią o zagraliśmy świetne spotkanie - ocenił.
Giani budując od nowa reprezentację Niemiec, którą przejął po Vitalu Heynenie, powołał wielu młodych i mało doświadczonych siatkarzy i najlepszych z nich połączył ze starszymi kadrowiczami, zdobywcami brązowego medalu na MŚ 2014. - Różnice wieku w naszym zespole nie mają znaczenia, bo łączy nas taka sama miłość do siatkówki. Ciągle słyszę, jak moi zawodnicy rozmawiają o siatkówce i widać w nich wszystkich pasję. Przez pięć tygodni przed tym turniejem i młodzi i starsi wszyscy pracowali tak samo ciężko i tak samo marzyli o sukcesie, to ich napędzało. Zbudowaliśmy razem wspaniałą atmosferę, która była naszym atutem. To jest częścią mojego trenerskiego podejścia, bo uważam, że atmosfera jest ogromnie ważna. I zaufanie do zawodników, nawet jeżeli grają źle - oświadczył.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: Musimy wiele poprawić. Emocje w grupie będą do końca
- I mam poczucie, że moje zaufanie do nich procentuje. Nasz libero to młodziutki siatkarz, który nigdy nie grał o medale w klubie, ten turniej to był dla niego pierwszy raz. Czy odstawał jakoś od innych, bardziej doświadczonych libero? Nie. To samo można powiedzieć o 18-letnim Tobiasie Kricku, który ledwo co zaczął grać na profesjonalnym poziomie w średnim klubie ligi niemieckiej. A jednak podczas tego turnieju nie był gorszy od innych środkowych - nie ukrywał dumy włoski szkoleniowiec.
To już drugi srebrny medal mistrzostw Europy zdobyty w roli trenera przez Gianiego. Poprzedni wygrał w 2015 w Bułgarii z reprezentacją Słowenii i było to również spore zaskoczenie dla wszystkich. - Zawsze gram o zwycięstwo, o złoto. Ze Słowenią skończyło się na srebrze, tak samo w tym roku z Niemcami. Ale poza kolorem medalu to są dwie rożne historie, ta ze Słowenią i ta z Niemcami. I finał też zupełnie inny, w 2015 nie postawiliśmy się Francji, która była faworytem, a tym razem walczyliśmy z Rosją do samego końca. Jestem pewien, że za dwa lata będziemy znów walczyć o złoto i na pewno będziemy mieli większe szanse - zapowiedział Włoch.