Belgia, tak samo jak w piątkowym meczu z Holandią, zaczęła od przekonującego wygrania pierwszego seta i (tak samo jak we wspomnianym spotkaniu z Oranje) w kolejnych partiach zmarnowała wszystkie możliwe okazje na zwycięstwo. Gdy w drugiem secie na tablicy pojawił się wynik 23:23, blok Barbory Purchartovej i as serwisowy Andrei Kossanjowej sprawił, że Żółte Tygrysice musiały chwilowo pożegnać się z niemal pewnym punktem.
Jakby tego było mało, Belgijki zmarnowały prowadzenie 16:11 w trzeciej partii. Słabiej dysponowaną Anetę Havlickovą-Kocmanovą wsparły jej koleżanki, zwłaszcza Helena Havelkova (14 pkt) i środkowa Veronika Struskova (17 pkt), na których zagrania rywalki z Niderlandów nie umiały znaleźć odpowiedzi. Błąd Lise van Hecke w ataku zakończył czwartego seta (28:26 dla Czeszek) i na dobrą sprawę cały mecz, bo czwarta partia należała wyłącznie do reprezentantek naszego południowego sąsiada. Rozgrywająca łódzkich Budowlanych Pavla Vincourova przyznała po spotkaniu, że w jej zespole spisała się cała drużyna i to był klucz do sukcesu.
- Może nie graliśmy źle w drugim i trzecim secie, ale na zwycięstwo zasługuje drużyna, która umie wywierać cały czas presję i zdobywa punkty wtedy, kiedy jest to najbardziej potrzebne. I to dzisiaj była drużyna Czech - przyznał Gert Vande Broek, selekcjoner trzeciego zespołu Europy z 2013 roku. W jego obecnej kadrze na ME jest sporo siatkarek z tamtej efektownej drużyny, ale styl zupełnie zniknął i nawet 31 punktów Van Hecke nie mogło poprawić wolnej, niedokładnej i pozbawionej odwagi gry belgijskiej kadry.
Czechy - Belgia 3:1 (19:25, 25:23, 28:26, 25:19)
Czechy: Kossanyiova, Havlickova-Kocmanova, Purchatova, Struskova, Havelkova, Vincourova, Dostalova (libero) oraz Kohoutova, Nachmilnerova,, Valkova, Mlejnkova, Toufarova
Belgia: Heyrman, Leys, Van Gestel, Aelbrecht, Van Hecke, Van De Vyver, Courtois (libero) oraz Biebauw, Grobelna, Herbots, Lemmens, Guilliams
Już pierwszy wymiany spotkania dwóch półfinalistów ostatniego turnieju olimpijskiego wskazały, na kogo wypada postawić. Serbki atakowały jak oszalałe, osiągając zawrotne w damskiej siatkówce 58 procent skuteczności, ale jednocześnie myliły się na potęgę przy swoich serwisie i tylko to pozwoliło przetrwać wicemistrzyniom Europy do gry na przewagi, przegranej ostatecznie do 27.
Serbski festiwal radości z gry trwał w najlepsze i przy stanie 21:12 dla siatkarek Zorana Terzicia wydawało się, że Holenderki będą wywieszały białą flagę. Niderlandki stać było jeszcze na pojedynczy zryw i chwilę szczęścia po doskonałej zmianie, jaką dała Celeste Plak. To właśnie ten fragment lepszej gry w secie przegranym do 17 pozwolił uwierzyć Holandii w to, że nie są skazane na sromotną porażkę. Kiedy Tijana Malesević, odpowiadająca za serbskie przyjęcie właściwie w pojedynkę, zaczęła mieć problemy, rywal potrafił to wykorzystać. Serbki przegrywały 6:8 i 15:16 na przerwach technicznych, ale umiały zatrzymać Lonneke Sloetjes i Maret Balkestein-Grothues w kluczowych fragmentach partii.
Ostatnie słowo w najciekawszej odsłonie starcia należało do Brankicy Mihajlović. Nikt w holenderskiej ekipie nie umiał zaradzić jej siatkarskim ciosom kończącym seta i całe spotkanie. Przyjmująca zdobyła 14 punktów, ale została przyćmiona przez niesamowitą tego dnia Tijanę Bosković (27 pkt, 51 proc. skuteczności, 3 asy serwisowe). Z tak grającą 20-latką Serbki mogłyby pokonać każdy zespół na świecie.
Serbia - Holandia 3:0 (29:27, 25:17, 25:23)
Serbia: Żivković, Malesević, Mihaljović, Veljković, Stevanović, Bosković, Blagojević (libero) oraz Popović, Mirković, Bjelica
Holandia: Belien, Balkestein-Grothues, Sloetjes, Buijs, Dijkema, Koolhaas, Knip (libero) oraz Stoltenborg, Plak, Jasper
Niedziela, 24 września: Belgia - Serbia (godz. 15 polskiego czasu), Czechy - Holandia (godz. 18)
Tabela grupy D:
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty | |
---|---|---|---|---|
1. | Serbia | 2-0 | 6:0 | 6 |
2. | Holandia | 1-1 | 3:4 | 3 |
3. | Czechy | 1-1 | 3:4 | 3 |
4. | Belgia | 0-2 | 2:6 | 0 |
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło