Reprezentacje Polski i Turcji zmierzą się w trzecim spotkaniu fazy play-off mistrzostw Europy 2017. Dla podopiecznych trenera Giovanniego Guidetti, wygrana jest niemal obowiązkiem. Biało-Czerwone, choć dotychczas stylem gry nie imponowały, mają jednak podobny apetyt na sukces. Starcie obu ekip z zainteresowaniem będą śledziły Rosjanki. Triumfator z tej pary awansuje bowiem do 1/4 finału, gdzie czeka na niego jeden z kandydatów do złotego medalu.
Przed meczem barażowym, nastroje w zespole tureckim są trudne do zdefiniowania. Drużyna, która w ostatnich latach prezentowała się bardzo solidnie nie tylko na tle ekip europejskich, ale również drużyn światowej czołówki, przed kilkoma tygodniami zanotowała fatalny występ w I dywizji cyklu World Grand Prix. Championat Starego Kontynentu miał być okazją do rehabilitacji, a tymczasem niewiele brakowało, aby już po fazie grupowej Sułtanki siatki pożegnałyby się z turniejem, przegrywając pierwsze dwa spotkania z Rosją i Bułgarią. W ekipie znad Bosforu, przed meczem z Polkami, nie ma więc zbyt wielu powodów do optymizmu. Selekcjoner drużyny narodowej stara się jednak zachowywać spokój, robiąc dobrą minę do złej gry.
- To nasz turniej! Lubimy cierpieć w każdym meczu i każdej akcji. To spotkanie było dla nas o tyle trudne, że nie wygrywaliśmy nic, a mogliśmy stracić wszystko. Rozumiem więc, jak duże napięcie towarzyszyło zawodniczkom. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Przed kolejnym spotkaniem musimy jednak popracować nad atakiem - powiedział po wygranej nad Ukrainą Giovanni Guidetti.
Skuteczność ataku prezentowana w fazie grupowej to największy kłopot reprezentacji Turcji. Pod nieobecność kontuzjowanej Neslihan Demir-Guler, ciężar odpowiedzialności za wynik miała wziąć na swoje barki Neriman Ozsoy, ale jej dyspozycja daleka jest od optymalnej. Rozczarowuje także rozgrywająca Naz Aydemir Akyol, jedna z bardziej doświadczonych siatkarek w zespole.
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło
[color=#000000]
[/color]
Polki mają jednak swoje problemy, dlatego nie zaprzątają sobie głowy kłopotami rywalek. Największą bolączką naszej ekipy pozostaje skuteczność przyjmujących w grze ofensywnej. Z konieczności, mocno eksploatowana jest Malwina Smarzek, co niestety przekłada się na dyspozycję młodej atakującej, która po kapitalnym występie w meczu z Niemkami, w kolejnych spotkaniach nieco obniżyła loty. Cieszyć może w tej sytuacji coraz lepsza postawa środkowych, zwłaszcza Zuzanny Efimienko, która przeciwko Azerkom zagrała jedno z najlepszych spotkań w ostatnim czasie.
Trener Jacek Nawrocki, od czasu zakończenia meczu z Azerbejdżanem miał dwa dni, aby przygotować zespół do barażowego starcia. Przez ten czas sztab szkoleniowy dokładnie przeanalizował grę zarówno naszej ekipy, jak i przeciwniczek, szukając skutecznej recepty na środowy pojedynek. Zawodniczki mogły natomiast odpocząć i zregenerować się fizycznie, o psychikę nie trzeba się bowiem martwić. Zespół od pierwszego dnia turnieju jest maksymalnie skoncentrowany i zmotywowany. Nastawienia nie zmieniła nawet przegrana z Azerkami.
- Mówi się, że zwycięstwa cieszą, a porażki uczą. Jak spojrzymy na nasz zespół, to chyba nikt nie miał okazji zagrać z taką siłą ofensywną po drugiej stronie siatki. Azerki strzelały bardzo mocno i ten mecz na pewno dał nam kolejne doświadczenie. Musimy trochę odpocząć, złapać oddech i przygotować się na baraż. Jestem przekonana, że trener nas odpowiednio zmotywuje. Trzeba walczyć dalej. Na pewno nie spuścimy głowy - powiedziała po ostatnim starciu fazy grupowej Joanna Wołosz.
Awans do drugiej fazy turnieju był planem minimum Polek. Ambitna i skuteczna gra, mimo widocznych mankamentów, zaostrzyła jednak apetyty kibiców na coś więcej niż tylko udział w rundzie barażowej. W konfrontacji z Turcją Biało-Czerwone bez wątpienia nie stoją na straconej pozycji. Ewentualna wygrana otworzy im drogę do najlepszej ósemki, co z pewnością byłoby sukcesem zawodniczek i sztabu szkoleniowego. To, że ekipa znad Bosforu jest "do ugryzienia", pokazały między innymi Bułgarki, drużyna o porównywalnym potencjale do naszej ekipy. Pozostaje więc mieć nadzieję, że zawodniczki znad Wisły po kilkudniowej przerwie zaprezentują się równie ambitnie, jak w konfrontacji z Niemkami, pozostając w grze o medale na kilka kolejnych dni.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)