Michał Kaczmarczyk: Niestety, Jacek Nawrocki nie jest złem wcielonym (komentarz)

Zwolnić trenera Nawrockiego? Oczywiście, można to zrobić i w ten sposób zaspokoić apetyty jego odwiecznych krytyków. Ale w czym to ma konkretnie pomóc, skoro problem żeńskiej siatkówki w Polsce sięga głębiej?

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Jacek Nawrocki WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jacek Nawrocki

Skoro jest to publicystyka, skrajnie subiektywna i z wyraźnym piętnem autorskim, pozwolę sobie na osobisty wtręt: jestem z natury przekorny wobec rzeczywistości. Czasem mi to pomagało, kilka razy wręcz przeciwnie, ale nie mam zamiaru żałować takiego podejścia do życia. Kiedy ktoś bez przerwy powtarza mi, że jest super i nie ma się czym absolutnie przejmować, pozwalam sobie w to nie wierzyć i wytrwale szukać powodów, dla których wypadałoby się trochę pomartwić i pomyśleć o przyczynach i rozwiązań. Ludzie pięknej wymowy i cudownego wizerunku nie wzbudzają we mnie euforii, podobnie jak zbiorowe prawdy objawione i rewolucyjne hasła.

Być może właśnie dlatego nie umiem dołączyć się chóru nazywającego Jacka Nawrockiego (uwaga, teraz następuje wybór cytatów z internetowych komentarzy, pomijam te najbardziej wulgarne) bałwanem, kretynem, debilem, trenerkiem za dziesięć złotych, pastuchem bez szkoły, anemikiem, nieudacznikiem, amatorem, czołowym głupcem polskiej siatkówki lub człowiekiem-porażką. Zakładam możliwość, że to jednak ci błyskotliwi komentujący mają rację, ale jednocześnie budzi się we mnie przekora poparta obserwacją uczestniczącą. I choć zgadzam się z wieloma zdaniami, jakie napisał mój redakcyjny kolega Jacek Pawłowski w czwartkowym tekście, to nie przychylam się do pomysłu, by żegnać się z selekcjonerem reprezentacji Polski kobiet po porażce z Turcją i odpadnięciu z ME 2017 kobiet. I to mimo zastrzeżeń, jakie mam do jego pracy w ostatnim roku.

Choćby do tego, że dopiero w meczu z Turcją przypomniał sobie, że ma w składzie Julię Twardowską, dysponująca największą siłą ognia ze wszystkich przyjmujących powołanych na ME. Że drużynie brakuje instynktu killera i poddaje się ona zachowawczym, wręcz asekuranckim wypowiedziom trenera o znajomości swojego miejsca w szeregu. Że rezerwowe mają prawo czuć się pomijane i tak naprawdę nie znamy ich możliwości, mamy okazję poznać ich próbkę dopiero w sytuacjach naprawdę kryzysowych. A przede wszystkim, że mija już trzeci rok pracy selekcjonera, wypadałoby oczekiwać choćby małej stabilizacji, a tymczasem doczekaliśmy się już Polski A (2015, Anna Werblińska, Izabela Kowalińska i Katarzyna Skowrońska-Dolata), Polski B (2016, Anna Grejman, Berenika Tomsia i Natalia Mędrzyk) i w końcu Polski C (2017, Martyna Grajber, Malwina Smarzek i Patrycja Polak), a jeśli wykruszanie się kolejnych zawodniczek będzie postępowało w takim tempie, doczekamy się reprezentacji w wariancie D, E i F.

Oczywiście, gdyby na przykład sam Hugh McCutcheon uznał, że znudziła mu się praca na uczelni i zadeklarowałby, że popracuje nad Wisłą za samą premię ze zdobytych medali, na miejscu władz PZPS nie wahałbym się ani chwili. Ale tak się nie stanie, mamy zwykłą, szarą rzeczywistość, w której wielu ludzi by chciało, by zniknięcie jednego Nawrockiego rozwiązało najważniejsze problemy naszej reprezentacji. Ale nie rozwiąże, zatrudnienie zagranicznego geniusza nie naprawi wiele, a Jacek Nawrocki nie jest podstawowym problemem ani jego praprzyczyną. Jego zwolnienie nie sprawi, że na Ligę Siatkówki Kobiet będzie patrzyło się bez bólu zębów, a kluby zaczną dbać o promocję, będą regularnie płacić zawodniczkom i spłacą nagromadzone przez lata wierzytelności. Że transfer polskiej zawodniczki będzie bardziej opłacalny niż ściągnięcie do klubu anonimowej postaci z obcym paszportem. Nie poprawi to jakości szkolenia w klubach i szczyrkowskim SMS-ie, na polskich parkietach nie pojawią się dzięki temu godne spadkobierczynie Złotek, przyszłe gwiazdy najlepszych klubów. Odpowiedzialność za taką, a nie inną postawę kadry spada na znacznie więcej barków.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło

Poza tym nie chce mi się wierzyć, że umielibyśmy skorzystać z otrzymanej przez los pracy z przedstawicielem europejskiego topu. Jestem dość młodym człowiekiem, ale pamiętam, w jakiej atmosferze z kadrą żegnał się Andrzej Niemczyk, w jakiej niesławie Polskę opuszczał Marco Bonitta, jak sprawnie i bez żalu pożegnano się z rokującym projektem autorstwa Alojzego Świderka, nie mówiąc już o Jerzym Matlaku i Piotrze Makowskim. Pamiętam wywiady, w których selekcjoner był bezlitośnie wyśmiewany przez gwiazdę reprezentacji. A wcześniej miały miejsce wojenki ekspertów, trenerów i siatkarek na łamach prasy. Było o czym pisać, było o czym czytać, ale atmosfera była i jest daleko od zdrowej. Można po latach unikać wspomnień o różnych przykrych słowach i zatargach, ale to niczego nie poprawi. Skoro już przywoływałem twórczość internautów, zacytuję naprawdę udaną myśl jednego z nich: - Ta drużyna znalazła się w takim, a nie innym miejscu dzięki sprawnej i zgodnej współpracy działaczy oraz samych siatkarek.

Krajowy światek siatkarski (szczególnie ten kobiecy, co nie powinno nikogo dziwić) jest hermetyczny, emocjonalny, bardzo wrażliwy na swoim punkcie i nic dziwnego, że od czasu do czasu z powodu jednego krzywego spojrzenia lub źle odebranego słowa coś pęka i wybucha. Im dłużej się obserwuje tarcia jednej lub drugiej strony, zwłaszcza z pozycji bliższej niż ta zajmowana przez telewizyjnego kibica, ma się po prostu dość. To przestaje być zabawne lub potrzebne, w tym całym bałaganie zapominamy o samej siatkówce, a skoro my jej nie szanujemy, nie należy oczekiwać, że ktoś będzie ją szanować za nas. Jeśli największym problemem tego środowiska jest trener, który nie chce i nie umie bawić się w towarzyskie gierki i chce skupić się na czystej, siatkarskiej pracy mimo przeciwności i problemów, to chyba nie dzieje się najlepiej.

Tak, domagam się weryfikacji pracy Nawrockiego i przedstawienia przez niego rzetelnego posezonowego raportu, skoro taki musiał sporządzić Ferdinando De Giorgi. Domagam się postawienia tej reprezentacji konkretnych celów krótkoterminowych, zbudowania przekonującego i przede wszystkim trwałego zespołu, który będzie cieszył swoją grą i utrzyma lub nieco podźwignie zainteresowanie siatkówką. Po tylu latach pracy, obserwacji ligi i analizy możliwości naszych zawodniczek chcę widzieć efekty. Ale nawet mimo wszystkich zastrzeżeń wobec obecnego trenera chciałbym, by w naszej kobiecej siatkówce było więcej takich ludzi jak Nawrocki.

Michał Kaczmarczyk

Czy Jacek Nawrocki powinien zostać na stanowisku trenera kadry siatkarek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×