Szkoleniowiec ekipy ze stolicy nie rozpatruje jednak wielkosobotniego zwycięstwa częstochowian w kategorii zaliczki. - To są dwa zespoły o bardzo podobnej konstrukcji jeśli chodzi o budowę drużyny. W tym momencie zwycięstwo jednej czy drugiej drużyny jest sprawą często szczegółów, detali, czy też elementów, które w danym momencie funkcjonują. Jak sam zaznaczył to właśnie detale zaważyły o takim, a nie innymi wyniku, jaki został osiągnięty przed tygodniem w Warszawie. - Dojrzałość i skuteczność siatkarzy z Częstochowy, szczególnie w końcówkach setów, powodowała, że oni wygrywali, byli lepsi od nas o 2-3 piłki - tłumaczy Ireneusz Mazur.
- Tutaj my podjęliśmy otwartą walkę, mieliśmy świadomość, że niczym nie ryzykujemy - opowiada trener Mazur. - Pierwszego seta myśmy wygrali, później się to zmieniło, przegraliśmy podobnie jak w Warszawie - Częstochowa bardzo spokojnie wypunktowała nas w końcówce. W dalszych setach pokazaliśmy ogromną determinację i waleczność. Szkoleniowiec Inżynierów nie szczędzi pochwał swoim podopiecznym: - I chwała tym chłopakom, bo oni naprawdę się cieszą siatkówką. Żeby jednak nie było za słodko, przyznaje, że niektóre elementy siatkarskie mogą irytować, czy przyprawiać o drżenie serca. - Ale to wszystko niweluje ich charyzma i chęć gry. W tym miejscu chciałem podziękować i pogratulować chłopakom, bo to w największym stopniu ich determinacja i wola walki zwyciężyły - podkreśla.
Ireneusz Mazur przyznaje, że zarówno on, jak i cały sztab, starają się pomóc zawodnikom, jak najlepiej potrafią. Ale taktyka taktyką, a boisko rządzi się swoimi prawami. - Taktycznie byliśmy przygotowani dobrze do spotkania, tylko że taktyka podczas realizacji, biorąc pod uwagę grę przeciwnika i możliwości indywidualne poszczególnych zawodników, to inna rzecz - mówi.
Spotkania o miejsca 5-8 zazwyczaj nie budzą tylu emocji i padają wówczas pytania o zasadność ich rozgrywania. Jak podkreśla nasz rozmówca, ten sezon jest kontynuacją poprzednich, dlatego należy zachować ciągłość. Jednakże tegoroczne zmagania pomiędzy Domeksem Częstochowa a Politechniką mają dodatkowy smaczek – jest nim czterech zawodników w jednej i drugiej drużynie, którzy doczekali się powołań do reprezentacji Polski. - Te powołania do reprezentacji wywodzą się jak gdyby z różnych płaszczyzn. Bo powiedzmy sobie, dla Bartmana czy Nowakowskiego powołanie jest konsekwencją zarówno ich działań, jak i polityki kadrowej poprzedniego selekcjonera. Jest też część graczy przygotowywanych do gry w kadrze, z myślą o długofalowej pracy. Ja się bardzo cieszę, szczególnie z tego, że ci młodzi zostali powołani. To jest ogromne wyzwanie dla nich. Wiem jakie to jest przeżycie i jaka determinacja się z tym wiąże. I tak samo jest tutaj: oni tym żyją, cieszą się, podczas treningów napędza ich to do walki i pracy - zaznacza Ireneusz Mazur.