Cerrad Czarni z drugą porażką. "Rywal nie zrobił nic dobrego, za to my wszystko, żeby przegrać"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom

W 3. kolejce PlusLigi Cerrad Czarni Radom dość niespodziewanie ulegli Espadonowi Szczecin 1:3. - Nie sądziłem, że przegramy bez zdobyczy punktowej - powiedział Robert Prygiel. - Zabrakło odpowiedzialności w końcówkach - dodał Wojciech Żaliński.

Drużyna Cerradu Czarnych nie może uznać początku sezonu 2017/2018 PlusLigi za udany. Po środowej, wyjazdowej wygranej z MKS-em Będzin (3:1), w niedzielę radomianie po raz drugi przegrali w hali MOSiR. Tym razem ulegli Espadonowi Szczecin w czterech setach. W premierowej i czwartej odsłonie walczyli z rywalem na przewagi, dwukrotnie ponosząc porażkę 26:28.

- Zabrakło odpowiedzialności w końcówkach pierwszego i czwartego seta. Druga partia była jedynie odzwierciedleniem tego, jak roztrwoniliśmy przewagę, którą wypracowaliśmy sobie od początku pierwszego seta - zaznaczył Wojciech Żaliński. Drugiego seta jego zespół przegrał bardzo wyraźnie, bo 16:25. - Nasuwa mi się tylko jedno słowo: "odpowiedzialność". Chyba każdy widział, jak kończyliśmy te sety - dodał kapitan Wojskowych.

W podobnym tonie wypowiedział się Tomasz Fornal. - Nasza gra nie wygląda na razie za dobrze. Dwukrotnie u siebie przegraliśmy, na wyjeździe z Będzinem wygraliśmy po naprawdę dobrej grze. W pierwszym secie meczu z Espadonem prowadziliśmy 16:12 i nagle coś złego się z nami stało, zaczęliśmy seriami tracić punkty. Może coś siedzi w naszych głowach, ciężko powiedzieć. Druga partia "przespana", w trzeciej i czwartej walka z naszej strony. Błędy w ostatniej odsłonie jednak nas wykluczyły - nie ukrywał mistrz świata juniorów.

Choć młody przyjmujący zdobył 19 "oczek", będąc najlepiej punktującym zawodnikiem Cerradu Czarnych, na nic się to zdało. Zaprezentował dobrą, 58-procentową skuteczność w ataku. Z kolei Żaliński zapisał na swoim koncie 11 "oczek".

- Na pewno nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Wiedziałem, że dla nas nie będzie łatwych meczów, ale nie sądziłem, że przegramy bez zdobyczy punktowej. Mecz równie dobrze mogliśmy wygrać 3:1 - zwrócił uwagę Robert Prygiel. - Ani w pierwszym, ani w czwartym secie przeciwnik nie zrobił nic dobrego, aby wygrać ten mecz, tylko my robiliśmy wszystko, żeby przegrać - podkreślił trener.

Co zadecydowało o niekorzystnym rezultacie? - Dużo własnych błędów w końcówce. W pierwszym secie bardzo proste dogranie piłki, a oddaliśmy ją na drugą stronę za darmo, atak w aut, później dotknięcie siatki. W czwartym znowu dwa ataki w aut z dobrego przyjęcia. Graliśmy źle - odpowiedział szkoleniowiec.

Prygiel nie miał pola manewru na pozycji rozgrywającego. Słabiej dysponowanego Kamila Droszyńskiego nie miał kto zastąpić. Kontuzjowany jest bowiem Dejan Vincić. - Bardzo brakowało Dejana, żeby Kamil odpoczął, bo tak jak przez te dwa mecze nie mogłem mieć do niego pretensji, tak tym razem przydałaby mu się zmiana i odetchnięcie, widać było, że to nie był jego dzień. Nie jest jednak tak, że to wina Kamila, bo wygrywamy i przegrywamy wszyscy. Każdy dołożył coś do tego, że przegraliśmy - zakończył trener Czarnych.

ZOBACZ WIDEO KSW 40: Mateusz Gamrot vs Norman Parke 2, zobacz zapowiedź (wideo)

Komentarze (0)