W drużynie pojawiło się sporo nowych postaci. Wśród nich Sarah Clement, która dopiero zadebiutuje na polskich parkietach. Amerykanka przybyła do ekipy z Małopolski z mistrza Węgier, Linamar Bekescsabai.
- Słyszałam, że to bardzo dobra liga. Ubiegły sezon spędziłam na Węgrzech w ciekawej drużynie z ciekawym trenerem, ale chciałam jednak podnieść swoje umiejętności, więc przyszłam do Krakowa. Słyszałam też bardzo dużo pozytywnych rzeczy o trenerze Chiappinim, więc zdecydowałam się przejść tutaj - tłumaczyła 27-letnia środkowa.
Z kolei Adrianna Budzoń to jedna z tych siatkarek, które w ubiegłym sezonie broniła już barw Trefla Proximy Kraków. Rozgrywająca zespołu przeżyła więc istny rollercoaster od maja, kiedy to krakowianki przegrały walkę z Wisłą Warszawa w finale I ligi i wydawało się, że pozostaną na kolejny sezon na zapleczu ekstraklasy.
- Rok temu zespół był budowany na ostatni moment i nie były nam postawione cele typu awans do LSK. To efekt ciężkiej pracy, a wiele się zmieniło po zmianie trenera. Po prostu zaczęło więcej rzeczy wychodzić i podniosła się jakość naszej gry. Powiedziałabym nawet, że to trochę efekt uboczny. Przed sezonem w ciemno brałybyśmy to drugie miejsce - opowiadała zawodniczka.
ZOBACZ WIDEO Mistrz olimpijski, Mateusz Kusznierewicz rusza w rejs dookoła świata!
Jednak gdy do klubu przybył Alessandro Chiappini, od razu środowisko siatkarskie zaczęło postrzegać drużynę z Krakowa w roli faworyta do gry w Lidze Siatkówki Kobiet.
- To, jak do tej pory najlepszy trener, z którym współpracowałam. Nauczyłam się mnóstwo rzeczy przez ten krótki okres, który przepracował z nami. Cieszę się, że zaufał mi i że zostałam w zespole na kolejny sezon - dodała Budzoń.
- LSK to był długofalowy projekt, ale nie sądziłam, że osiągniemy go tak szybko - mówiła rozgrywająca Trefla Proximy - Każda z nas liczyła, że ta ciężka praca odpłaci się przynajmniej barażem o prawo gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, stało się inaczej, a skończyło się... jeszcze inaczej. Grałam też tu na początku swojej seniorskiej kariery, a teraz dane mi było awansować z zespołem do ekstraklasy - wspominała.
Czy można więc teraz mówić o celach Trefla Proximy na pierwszy sezon w tej konfiguracji?
- Tak, odbyła się rozmowa o celach, ale w języku polskim, więc niewiele zrozumiałam - odpowiedziała Clement - Nie znam aż tak dobrze polskich realiów, ale uważam, że stanowimy ciekawą ekipę. Myślę, że stać nas będzie na niejedną niespodziankę. Ja zwykle nie jestem zadowolona z siebie, dopóki nie stanę na szczycie i będę numerem jeden. Na razie nic nie chcę deklarować, co byśmy chciały osiągnąć, bo trochę jeszcze na to za wcześnie. Będziemy próbowały utrzeć nosa faworytom, to na pewno - zakończyła
Pierwszy sprawdzian siatkarek z Krakowa już w poniedziałek. Beniaminek Ligi Siatkówki Kobiet zmierzy się na wyjeździe z ŁKS Commercecon Łódź.