25-letni zawodnik dołączył do drużyny świeżo po mistrzostwach Europy, w których Serbowie zdobyli brązowe medale. Srećko Lisinac jeszcze odczuwa trudy turnieju, ale stara się tego nie pokazywać.
- Może to nie wygląda, ale ja to czuję. Nie chce płakać. Mogło być przecież gorzej. Ciężko pracujemy, żeby nasza forma rosła. Można jeszcze robić kroki do przodu - odparł gracz PGE Skry Bełchatów.
Zapytaliśmy więc, czy reprezentant Serbii jest bardziej głodny gry, czy jednak zmęczony sezonem kadrowym.
- Ja jestem zawsze głodny gry, ale trochę ciało mi nie pozwala poczuć się bardzo dobrze na boisku. Długi był ten sezon reprezentacyjny, wiele meczów, treningów i podróży. Będzie ciężko się wdrożyć w grę. Ale nasz trener pomaga nam wejść w to wszystko. Ale jeśli ktoś pyta, czy jestem głodny gry, odpowiadam, że tak! - dodał.
Bełchatowianie nie dali żadnych szans Asseco Resovii Rzeszów w sobotnim hicie 4. kolejki PlusLigi. Zdaniem naszego rozmówcy, to zasługa przede wszystkim dobrej postawy w polu serwisowym.
- Mieliśmy bardzo dobrą zagrywkę. To, co sobie ustaliliśmy w szatni, zrobiliśmy. Może na bloku można było zrobić trochę więcej, myślę tu głównie o sobie. Doskonale funkcjonował pierwszy atak, a jak nie on, to kontra. I tu zasługa Gregora (Łomacza - przyp. red.) - analizował Lisinac.
Każdy w Bełchatowie życzyłby sobie, aby każde spotkanie tego sezonu wyglądało jak to z ekipą z Rzeszowa. - Czyli 3:0 dla nas? - zapytał Serb - To jest marzenie. Nie musi być aż tak dobrze. Obyśmy tylko dobrze grali i wygrywali, nieważne, czy w trzech, czterech czy pięciu setach. Ja ciągle mogę sobie trochę coś tam zarzucić, ale taktycznie wypadliśmy bardzo dobrze. Myślę, że wykonujemy dobrą robotę - zakończył.
Kolejne spotkanie PGE Skra rozegra w najbliższą środę w Olsztynie z Indykpolem AZS-em. Początek o godzinie 18:00.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"