W poniedziałkowy wieczór, w meczu drugiej kolejki Ligi Siatkówki Kobiet, Chemik Police w trzech setach rozprawił się z krakowskim kolektywem. Mistrzynie Polski niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła dominowały nad swoimi rywalkami.
- Zadanie było takie, żeby wygrać ten mecz. Do optymalnej formy mamy jeszcze daleką drogę. Jesteśmy tydzień po wspólnych treningach, więc jako zespół musimy się jeszcze dotrzeć. Ważne jest to, że chociaż nie gramy jeszcze tak, jakbyśmy chcieli, to potrafimy te mecze wygrywać. Długa droga przed nami, ale nastawiamy się na grudzień. Wtedy mamy takie najważniejsze mecze, dochodzi Liga Mistrzyń, do której chcemy się dobrze przygotować. Mamy na to dwa miesiące, mamy po drodze dużo ciekawych meczów w polskiej lidze, więc na pewno to wykorzystamy. Przed sezonem nie zagraliśmy żadnego sparingu, a można powiedzieć, że naszym pierwszym meczem sparingowym był pojedynek o Superpuchar Polski. Drużyna się późno spotkała, więc potrzebujemy czasu, obycia meczowego i grania pod presją. Spokojnie idziemy do przodu - przyznał Jakub Głuszak.
Gospodynie tylko w trzecim secie nawiązały wyrównaną walkę z mistrzyniami Polski. - Zespół z Krakowa troszeczkę zaryzykował na zagrywce, puścił rękę, a u nas pojawiła się nerwowość, niedokładność i błędy w przyjęciu. Jestem jednak zadowolony, że końcówkę rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść, bo tydzień temu w meczu z drużyną z Torunia było podobnie. Fajnie, że te końcówki wygrywamy i oby to cały czas szło do przodu - mówił szkoleniowiec.
Dopiero w decydującej fazie seta ekipa z Polic przejęła prowadzenie i ostatecznie wygrała partię do 22. Zwycięstwo asem serwisowym przypieczętowała Sladjana Mirković. - W siatkarskim żargonie mówi się, że zespół teoretycznie lepszy może przez większą część seta przegrywać, albo być na styku, ale w końcówce odpala i pokazuje swoją siłę. Jak na razie my te końcówki rozstrzygaliśmy na swoją korzyść i myślę, że to też pokazuje, że zespół jest mocny, potrafi grać pod presją i rozwija się grając właśnie pod tą presją - zaznaczył trener Chemika.
Niemal przez całą poniedziałkową rywalizację na boisku pozostawał ten sam skład. Szkoleniowiec z Polic ograniczył roszady do minimum. - Jak się wygrywa do 16, to nie ma sensu korzystać z rezerwowych. W trzecim secie próbowaliśmy zmienić rozgrywającą, wyszło nam to na korzyść, zdobyła ona ostatni punkt i to była cenna zmiana. Jesteśmy na etapie budowy i nie warto zbyt dużo rotować składem, te mecze są dla nas doświadczeniem i jeżeli mamy się rozwijać i iść do przodu, to musimy to robić w raczej wąskim gronie. W poprzednim tygodniu Malwina Smarzek rozegrała cały mecz i się sprawdziła, teraz skorzystaliśmy z innej opcji, która również się sprawdziła. Zespól jest wyrównany i kompletny, pozostaje więc tylko się z tego cieszyć - zakończył Jakub Głuszak.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"