Domex Tytan AZS Częstochowa - AZS UWM Olsztyn 3:1 (27:29, 25:21, 25:22, 25:18)
Częstochowa: Stelmach, Nowakowski, Gradowski, Mljakow, Wiśniewski, Bartman, Zatorski (libero) oraz Drzyzga, Wierzbowski, Wrona, Michalczyk
Olsztyn: Zagumny, Kowalczyk, Kunnari, Józefacki, Grzyb, Siezieniewski, Andrzejewski (libero) oraz Oczko, Chaberek
Olsztynianie przyjechali do Częstochowy bez kontuzjowanego Grzegorza Szymańskiego, którego w ataku zastąpił Tomasz Józefacki. Gospodarze do spotkania przystąpili po zaledwie dwóch dniach odpoczynku, ale jak sami przyznawali, wolą zacisnąć teraz zęby, żeby mieć tydzień wolnego przed reprezentacją.
Wynik pierwszej partii mógłby wskazywać na zacięty i niezwykle emocjonujący jej przebieg, tak jednak nie było. Od początku to goście wysunęli się na prowadzenie i wraz z każda akcją zaczęli zwiększać przewagę. Obydwie drużyny ryzykowały zagrywką, co odnosiło pożądane efekty. Od stanu 10:10 pałeczkę przejęli gracze spod Jasnej Góry i już mogło się wydawać, że ta partia padnie ich łupem (22:18), kiedy to w kluczowych momentach zaczęli popełniać błędy i tracić seriami punkty. Sytuacja na boisku zrobiła się napięta kiedy Tomasz Kowalczyk posłał asa serwisowego dając wyrównujący, 23. punkt. W grze na przewagi minimalnie lepsi okazali się olsztynianie i to oni mogli się cieszyć z wygranej w pierwszym secie.
W kolejnych partiach górą byli częstochowianie, mimo ogromnej liczby błędów popełnionych w polu zagrywki. W drugiej odsłonie gra była dość wyrównana z minimalną przewagą gospodarzy, którzy dopiero w końcówce poderwali się na równe nogi i doprowadzili do remisu. W trzecim secie siatkarskie szczęście dopisywało raz jednym, raz drugim. Początkowo prowadzili siatkarze Domeksu, by znowu stracić punkty w serii i utracić na rzecz przeciwnika prowadzenie. Podobnie jak w poprzedniej partii, zryw nastąpił w końcówce.
Za to ostatnia odsłona spotkania okazała się godnym pożegnaniem z sezonem siatkarskiej PlusLigi 2008/2009 w Hali Polonia. Częstochowianie rozpoczęli z wysokiego "c" wychodząc na prowadzenie 4:0. Ogromna chęć wygrania przed własną publicznością oraz zakończenia tego pojedynku w mniej niż 5. setach, najwidoczniej dodały skrzydeł, bo rozpędzonych biało-zielonych rywale nie byli w stanie powstrzymać. To właśnie oni od początku do końca dyktowali warunki przeciwnikowi, który nie był w stanie nawiązać równorzędnej walki. W ataku niemalże bezbłędni byli Mljakow i Bartman.
Stan rywalizacji do 2. zwycięstw: 1:0 dla Częstochowy