Krzysztof Andrzejewski: Wyszarpaliśmy to zwycięstwo, dlatego należy się cieszyć

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Aluron Virtu Warta górą w zaległym meczu 5. kolejki PlusLigi. - Sądzę, że Resovia troszkę wyciągnęła do nas rękę, bo w mojej ocenie zagrali po prostu słabo. Szczególnie w tie-breaku popełnili bardzo dużo błędów w ataku - mówił Krzysztof Andrzejewski.

W zaległym pojedynku piątej kolejki PlusLigi doszło do podziału punktów. Podopieczni Emanuela Zaniniego w pięciosetowym boju pokonali na wyjeździe Asseco Resovię Rzeszów. - Jak to zrobiliśmy? Myślę, że to nic specjalnego, bo robiliśmy to samo, co w poprzednich meczach. Dobrze przygotowaliśmy się od strony taktycznej i mentalnej. Zawsze mówimy sobie, że walczymy o zwycięstwo, czyli w zasadzie przygotowywaliśmy się tak samo, jak do każdego spotkania - przyznał Krzysztof Andrzejewski.

Drużyna Aluron Virtu Warta bardzo pewnie weszła w środową potyczkę. Zawiercianie zwyciężyli w pierwszym secie i choć dwie kolejne partie padły łupem gospodarzy, to ostatecznie ekipa Zaniniego triumfowała w całym pojedynku. - Sądzę, że Resovia troszkę wyciągnęła do nas rękę, bo w mojej ocenie zagrali po prostu słabo. Szczególnie w tie-breaku popełnili bardzo dużo błędów w ataku. Zatem wyciągnęli do nas rękę, a my z tego skorzystaliśmy. Z drugiej strony nie można nam niczego ujmować, bo wyszarpaliśmy to zwycięstwo, dlatego należy się cieszyć - podkreślił siatkarz.

Libero z Zawiercia w starciu z rzeszowskim kolektywem nie wystąpił na swojej nominalnej pozycji. - Można rozpatrywać to w kategoriach takiego jednorazowego wyczynu. Szczerze mówiąc wolałbym bowiem zakładać koszulkę libero i być częściej na boisku w tej roli. Tak całe życie trenuję i na tej pozycji gram. W drużynie powstała natomiast taka sytuacja, że Matej nie mógł nam pomóc w ataku, Taichiro bardzo dobrze sobie radzi, dlatego trener postanowił skorzystać ze mnie w inny sposób. Jak się okazało, przyniosło to jakiś tam efekt, dołożyłem swoją cegiełkę - mówił zawodnik z Zawiercia.

W końcówce pierwszego seta, siatkarz w niecodzienny dla siebie sposób zdobył punkt, popisując się asem serwisowym. - Kiedyś - za juniora, kadeta - trener powtarzał mi, żeby tak się przygotowywać do meczu, aby być w pełni gotowym nawet wchodząc na jedną piłkę, bo może to być najważniejsza piłka w całym spotkaniu. Wiedząc, że założę zwykłą koszulkę - a nie libero - powiedziałem sobie, iż mogę wejść na jedną - dwie piłki i muszę to zrobić najlepiej, jak potrafię, bo może to zaważyć na ostatecznym wyniku. Czy zaważyło? Myślę, że pomogło i bardzo się z tego cieszę - zakończył Krzysztof Andrzejewski.

ZOBACZ WIDEO Lekarz sugerował Gollobowi zakończenie kariery. "To był pierwszy dzwonek, powinienem był zareagować"

Komentarze (0)