Drużyna ze Szczecina odniosła ostatnie zwycięstwo z klubem z Kędzierzyna-Koźla 28 stycznia 2001 roku. Grała wówczas jeszcze pod szyldem Morze Bałtyk. W poprzednim sezonie wróciła do PlusLigi jako Espadon, jednak w obu meczach stanowiła tylko tło dla ZAKSY. W piątek podjęła walkę i zaszła liderowi za skórę.
Michał Gogol zaproponował defensywne ustawienie. Na przyjęciu grał Michał Ruciak, który lepiej odbiera zagrywki niż atakuje, w przeciwieństwie do Jeffreya Menzela. Na dodatek trener wyciągnął z "zamrażalki" Dawida Murka, który w poprzednich kolejkach nie wchodził na boisko. W pierwszym secie gospodarze mierzyli się z potężną siłą ataku, zagrywki i bloku kędzierzynian.
Ponadto z własnymi słabościami. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle prowadziła od początku do końca. Espadon nie wykorzystał szans na doprowadzenie do remisu. Kiedy sprawiał wrażenie rozpędzonego, popsuł trzy zagrywki. Piłkę w górze miał Marcin Wika, jednak huknął w blok. Zamiast 17:17 zrobiło się 18:16 dla kędzierzynian, a to zbyt rutynowana drużyna, by nie skorzystać z prezentu. Od tego momentu faworyt uciekł do stanu 25:21.
Espadon uruchomił nieznany dotychczas element, czyli blok. Na prawym skrzydle niebiesko-biali zatrzymali Maurice'a Torresa. Dzięki udanym reakcjom na siatce Espadon wyszedł na pierwsze prowadzenie. Udaną serię gospodarze mieli przy zagrywkach Michała Ruciaka. Zrobiło się 16:12 i gorąco w hali. Temperatura wrzenia nie została obniżona do końca partii. Zagotowali się w niej sędziowie, którzy na kilka minut przerwali grę przy stanie 24:23. Wówczas klub z Pomorza Zachodniego nie zakończył rundy. Zrobił to dzięki atakowi Bartosza Gawryszewskiego na 27:25. Było 1:1 w setach.
ZOBACZ WIDEO: Dramatyczny debiut Polaka w IO. "Traciłem świadomość i nie wiedziałem, gdzie jestem"
Na trybunach było 3500 kibiców i to rekordowa frekwencja w Arenie Szczecin w tym sezonie. Miejscowa drużyna dotrzymała słowa i nie zabrakło jej woli walki. O takim pogromie jak ostatni w Katowicach mistrz Polski mógł tylko pomarzyć. Przy prowadzeniu Espadonu 12:8 trener Andrea Gardini zażądał przerwy. Po raz drugi zrobił to po asie serwisowym Justina Duffa na 20:16. Espadon pod dowództwem Eemiego Tervaporttiego i Bartłomieja Klutha bawił się lepiej niż ZAKSA. Kilka minut później świętował wynik 25:21. Niebiesko-biali to drugi zespół, który w tym sezonie zabrał "oczko" liderowi. Jednocześnie sam punktuje od 10 kolejek.
ZAKSA była wściekła i pokazała to w czwartym secie. Jednocześnie wykorzystała moment rozprężenia Espadonu. Gogol zatrzymał grę przy prowadzeniu przyjezdnych 6:2, ale nie obudził drużyny. Ta myliła się nadal, nawet przy wybieraniu tabliczki ze zmianą. To nie mogło się skończyć inaczej niż zwycięstwem faworyta 25:14 i tie-breakiem. Szóstym w sezonie Espadonu, drugim ZAKSY.
Mistrz Polski rozstrzygnął go na swoją korzyść dzięki rozsądnej grze Benjamina Toniuttiego. Ważne były również blok Torresa i asy Sama Deroo, wybranego MVP spotkania. Espadon naciskał faworyta jak długo potrafił, ale lider pozostał nieposkromiony.
Espadon Szczecin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (21:25, 27:25, 25:21, 14:25, 9:15)
Espadon: Tervaportti, Ruciak, Wika, Duff, Gawryszewski, Kluth, Murek (libero), Mihułka (libero) oraz Kowalski, Menzel, Kacperkiewicz, Malinowski.
ZAKSA: Toniutti, Semeniuk, Deroo, Rejno, Bieniek, Torres, Zatorski (libero) oraz Jungiewicz, Szymura.
MVP: Sam Deroo (ZAKSA).
[multitable table=905 timetable=10770]Tabela/terminarz[/multitable]