Władze PlusLigi wyciągną wnioski po błędzie w Radomiu. "To błąd ludzki, w który trudno było uwierzyć"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom

Podczas meczu Cerrad Czarni Radom - Indykpol AZS Olsztyn (3:0) sędziowie podczas analizy systemu challenge sprawdzali nie tę akcję co powinni i podjęli błędną decyzję. Wnioski z tej sytuacji wyciągnąć chcą władze PlusLigi.

Do spornej sytuacji doszło w trzeciej secie. Trener olsztyńskiego zespołu Roberto Santilli był pewny, że siatkarze Cerradu Czarnych Radom popełnili błąd i poprosił o wideoweryfikację. Po analizie zapisu wideo okazało się, że akcja była prawidłowa. Szkoleniowiec Indykpolu AZS-u Olsztyn wpadł w szał, a za swoją reakcję otrzymał czerwoną kartkę. Po meczu ojciec gracza AZS-u, Blake'a Scheerhoorna, przekazał informację, że sprawdzana była nie ta akcja.

Błąd w tej sytuacji popełniła obsługa systemu challenge, która najpierw drugiemu sędziemu - Piotrowi Królowi - przygotowała do analizy ewentualne przejście linii ataku z trzeciego metra przez Tomasza Fornala. Arbiter poprosił o sprawdzenie czy piłka wylądowała na aucie, a jednocześnie zauważył, że obrońca mógł zmienić tor jej lotu i poprosił o ujęcie z innej kamery.

Wtedy obsługa popełniła błąd techniczny, który sprawił, że zamiast przewinąć do początku akcję przy stanie 6:5, przewinięto do początku seta do akcji na 1:0. Pech chciał, że akurat ta akcja wyglądał bliźniaczo z tej kamery, bowiem także atakował Tomasz Fornal z szóstej strefy, uderzył niemal dokładnie tak samo. Nikt z obsługi systemu challenge nie zwrócił na to uwagi. Nie zareagował także drugi sędzia czy komisarz PLPS.

- Na tym etapie możemy już powiedzieć, że doszło do błędu ludzkiego. Będziemy żądali wyciągnięcia konsekwencji wobec obsługi meczu z Radomia, a także wypracujemy takie zmiany w działaniu systemu, by podobny błąd nie mógł mieć miejsca w przyszłości - powiedział cytowany przez serwis plusliga.pl prezes PLPS S.A., Artur Popko.

- Jest to błąd ludzki, w który tak naprawdę trudno było uwierzyć. Musiało dojść do tak wielu zbiegów okoliczności, by takie coś miało miejsce, że ta sprawa wydawała się niemożliwa do zaistnienia. Wyciągniemy wnioski, poprawimy system i sprawimy, by cała obsługa meczu jeszcze bardziej kontrolowała to, co dzieje się w trakcie spotkań PlusLigi - dodał Popko.

Konsekwencje poniesie też firma obsługująca system challenge. - Najpewniej nie otrzyma zapłaty za pracę w Radomiu, czekamy też na propozycję zmian, które w przyszłości nie tylko zapobiegną podobnym wydarzeniom, lecz także jeszcze usprawnią działanie systemu challenge. Polskiego systemu, który w naszej ocenie, stał się rewolucją w siatkówce i przyniósł naszej dyscyplinie wiele dobrego - stwierdził Popko.

System challenge w rozgrywkach PlusLigi obowiązuje od sezonu 2010/2011. Jego pomysłodawcą są polscy działacze i to właśnie w rozgrywkach w naszym kraju był testowany po raz pierwszy na świecie.

ZOBACZ WIDEO Skandaliczna decyzja sędziego - skrót meczu Valencia CF - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Źródło artykułu: