KMŚ 2017: siatkarski miszmasz nie pomógł Chińczykom

WP SportoweFakty / PGE Skra Bełchatów
WP SportoweFakty / PGE Skra Bełchatów

Ekipa Shanghai Volleyball Club we wtorek stanowiła tylko tło dla dobrze dysponowanej PGE Skry Bełchatów. 9 punktów w zwycięskim 3:0 meczu zdobył tego dnia Bartosz Bednorz.

Wicemistrz Polski bez większych problemów wygrał swoje pierwsze spotkanie w Klubowych Mistrzostwach Świata 2017. Dobry występ zaliczył we wtorek Bartosz Bednorz, dla którego był to debiut w tym prestiżowym turnieju.

- Indywidualnie cieszę się, że swój pierwszy mecz w tak poważnych rozgrywkach zagrałem całkiem nieźle. Bardzo dobrze wykonywaliśmy założenia taktyczne, które zostały wcześniej odpowiednio przez sztab zaplanowane. Było to chyba widać na boisku, bo gra nie sprawiała nam dużego problemu i zachowaliśmy sporo sił na kolejne spotkanie - podsumował starcie z Shanghai Volleyball Club 23-letni zawodnik.

Choć gra rywala owiana była przed meczem pewną dozą tajemnicy, przebieg spotkania pokazał, że potencjał sportowy bełchatowian jest zdecydowanie większy. PGE Skra od samego początku miała we wtorek inicjatywę i szybko rozprawiła się z egzotycznym przeciwnikiem, tylko raz pozwalając mu na zdobycie ponad 20 punktów w secie.

- Tego rywala rozpracować było bardzo ciężko, bo nie mieliśmy za dużo materiałów wideo z jego gry, jak i w ogóle z tamtej ligi. Śmialiśmy się nawet, że jakby zawodnicy z Szanghaju zamienili się numerami, ciężko byłoby nam ich rozpoznać. Trudno było to zapamiętać. Z tego, co udało nam się zobaczyć, mieliśmy świadomość, że prezentują na boisku siatkarski miszmasz. Musieliśmy być przygotowani na wszystko. Ale dobrze to sobie poukładaliśmy i konsekwentnie dążyliśmy do zwycięstwa - zaznaczył Bednorz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Rosjanin spudłował z dwóch metrów

Obecność w składzie dwóch zawodników doskonale znanym kibicom w Polsce kazała ostrożnie podchodzić przed meczem do oceny potencjału zespołu z Szanghaju. Okazało się jednak, że głośne nazwiska nie miały przełożenia na poziom gry drużyny z Azji. - Trudno grać, gdy w zespole są tak naprawdę dwie gwiazdy. Widzieliśmy już na rozgrzewce, że Conte i Lyneel przygotowywali się do meczu osobno. W takich okolicznościach stworzyć kolektyw nie jest łatwo. Jeśli reszta nie gra dobrze to nie ma szans, żeby zespół odniósł sukces - podkreślił nasz rozmówca.

W drugim dniu zawodów siatkarze PGE Skry zmierzą się z Personalem Bolivar, który przegrał na inaugurację 0:3 z Zenitem Kazań. Zwycięstwo może zagwarantować bełchatowianom awans do kolejnej fazy rozgrywek. - Myślę, że zdążymy na spokojnie przygotować się w środę do meczu z zespołem z Argentyny - zapewnił utalentowany przyjmujący.

Komentarze (0)