KMŚ 2017. Starcie braci Penczewów i 2:0 dla Nikołaja. "Mówiłem mu, żeby we mnie nie zagrywał"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Nikołaj i Rozalin Penczew
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Nikołaj i Rozalin Penczew

Sytuacja, w której bracia stają po dwóch stronach siatki jest rzadkością. Tym razem przeciwko sobie mieli okazję zawalczyć Nikołaj i Rozalin Penczew. Po raz drugi w ich wspólnej historii górą był siatkarz PGE Skry Bełchatów.

Rozalin Penczew od tego sezonu reprezentuje barwy Personalu Bolivar. Traf chciał, że właśnie argentyńska drużyna trafiła do grupy z PGE Skrą Bełchatów, w której występuje Nikołaj, dzięki czemu bracia Penczewowie znów mogli, chociaż w niewielkim stopniu, spędzić ze sobą czas.

- Przed meczem wrzuciłem nasze wspólne zdjęcie, a kuzyn skomentował "Komu mam teraz kibicować?" - śmiał się Rozalin. - Obojgu! - wtrącił Nikołaj.  Bracia zrobili furorę w strefie mieszanej po wygranym przez PGE Skrę (3:1) meczu. Większość dziennikarzy, którzy mają okazję pracować przy PlusLidze lub reprezentacji, zdaje sobie sprawę, że Nikołaj nie jest miłośnikiem rozmów z mediami. Tym razem, nie tylko dzięki zwycięstwu, ale także obecności brata, był bardzo szczęśliwy.

- To był drugi raz, kiedy graliśmy przeciwko sobie. Po raz pierwszy doszło do tego kilka lat temu. Ja walczyłem w Resovii, a Rozalin w Effectorze. Wygrałem, teraz też, jest 2:0 - wyjaśnił.

Bardziej zestresowany całą sytuacją zdawał się być Rozalin. - Obawiałem się, że jak zacznę specjalnie na niego zwracać uwagę, to przestanę się skupiać na grze, więc starałem się tego nie robić - mówił. Początkowo nie miał się czego obawiać, bo brat stał w kwadracie. Trener Roberto Piazza szybko go jednak wpuścił na parkiet, bo jego zespół miał problemy z odbiorem zagrywki rywali. Wejście Nikołaja ustabilizowało sytuację w przyjęciu.

ZOBACZ WIDEO: Wygrana Bayernu, gol Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- W czasie meczu skupialiśmy się na celach swoich drużyn. Nie oglądaliśmy się na siebie - zapewnił z pełną powagą przyjmujący PGE Skry. - Próbowałem w niego zagrywać, ale dobrze przyjmował. On zresztą próbował tego samego. Nie udało mu się jednak zrobić asa w mojej strefie - dodał po chwili.

- Mówiłem mu, żeby nie serwował na mnie, ale twierdził, że nie ma kontroli nad tym, gdzie piłka leci - oburzył się Rozalin.

Dzięki wygranej z Personalem Bolivar PGE Skra zapewniła sobie już awans do kolejnej fazy. - Jesteśmy szczęśliwi, ale i zmęczeni. W czwartek gramy jednak kolejny mecz z bardzo trudnym rywalem. Później czeka nas dzień przerwy i walka w Krakowie. Jesteśmy do tego dobrze przygotowani - zakończył Nikołaj Penczew.

Braci Penczewów jest trzech, ostatni z nich, którego w Łodzi nie było, to Chono (brat bliźniak Rozalina), reprezentujący barwy Azimutu Modena. Być może w przyszłości bracia zagrają w jednym zespole, co jest całkiem realne, bo Chono jest zawodnikiem PGE Skry (we Włoszech gra na wypożyczeniu).

Komentarze (0)