Kolejna awantura o Tifanny Abreu. Na razie nawet nauka jest bezradna

Zawodniczka, która pięć lat temu przeszła operację, by stać się kobietą, zadebiutowała w brazylijskiej Superlidze. I to tak dobrze, że przeciwnicy i zwolennicy jej występów znów wdali się w spór bez końca.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Tifanny Pereira de Abreu Materiały prasowe / Agencia O Globo / Tifanny Pereira de Abreu

- Zdobyłam wcześniej dwie nagrody MVP w naszym kraju, ale ta jest dla mnie wyjątkowa - mówiła Tifanny Pereira de Abreu po zwycięskim (3:1) meczu przeciwko E.C. Pinheiros. Dla 33-letniej Brazylijki "wcześniej" oznacza okres w karierze, gdy występowała jako Rodrigo Pereira de Abreu. Statuetka za świetny występ (pierwszy w wyjściowym składzie) i zdobycie 25 punktów to dla niej pierwsze ważne osiągnięcie w nowym rozdziale życia, nabierającym rozgłosu z tygodnia na tydzień.

Abreu otrzymała pozwolenie na grę w kobiecej Superlidze ze strony komisji medycznej CBV (brazylijskiej związku siatkarskiego) 10 grudnia tego roku, dwa dni przed debiutem z Sao Caetano. Dopóki federacja nie rozstrzygnęła jej kwestii, Tiffany trenowała w ośrodku swojego klubu Volei Bauru i zapoznawała się z nowymi koleżankami. Teraz najlepiej odnajduje się w towarzystwie byłej reprezentantki kraju Pauli Pequeno, która przy wyższej o głowę i znacznie bardziej muskularnej Tiffany naprawdę wygląda jak "pequeno", czyli maluszek.

30 tysięcy, by zmienić całe życie

Kiedy Abreu w swoim pierwszym spotkaniu we włoskiej Serie A2 zdobyła 28 punktów, bardziej niż na jej grze skupiano się na słowach kapitan rywalek z Trentino, Silvii Fondriest.

- Rozumiem jej trudną drogę życiową, ale w kategoriach czysto sportowych jej fizyczne parametry nie są typowe dla kobiet. Cała ta sytuacja jest nieprzyjemna i gorzka - mówiła Włoszka, a wtórowali jej prezesi innych klubów zaplecza włoskiej ekstraklasy, którzy wyzłośliwiali się, że teraz wystarczy ściągnąć sobie z Brazylii trzy transsiatkarki, by zdobyć mistrzostwo. Nie obyło się bez kontroli ze strony władz ligi, która sprawdziła wszystkie istniejące dokumenty udowadniającej, że Tifanny Abreu jest w pełni kobietą.

ZOBACZ WIDEO: Nowy trening Agnieszki Radwańskiej? Dawid Celt wyjaśnia

Podstawowym dowodem na to, że Rodrigo ustąpił miejsca Tifanny, jest autoryzacja nowej tożsamości zawodniczki dokonana przez FIVB w lutym tego roku. By do niej doszło, Brazylijka poświęciła w 2014 roku wszystkie swoje oszczędności (30 tysięcy dolarów) na kurację hormonalną i zabiegi operacyjne we włoskich klinikach. Ale i tak siedem miesięcy temu musiała "poprawiać" ich efekty kolejnymi kuracjami, by być w pełni zadowoloną z rezultatów.

Największym problemem były nie dziwne spojrzenia kolegów z zespołu (w końcu Abreu ciągle występowała w męskich ligach), ale obawa o to, czy gra okaże się niewarta świeczki i trzeba będzie porzucić siatkówkę na rzecz zwykłej pracy na etacie. Gdyby nie błyskawiczna propozycja z Golem Palmi, brazylijska atakująca prawdopodobnie nie zaistniałaby na powrót w sporcie.

"Serwujcie na Rodrigo"

Lata grania i życia pod ciągłą krytyką zahartowały nową gwiazdę Volei Bauru. W telewizyjnych wywiadach widać, że uśmiech rzadko schodzi z jej twarzy, nawet gdy mówi o trudnych kwestiach.

- Kiedyś miałam podobne zdanie do osób, które teraz mówią mi, że nie powinnam grać. Po prostu nie miałam pojęcia, jak zmiana wpłynie na moją siłę. Ale po operacji już to wiem i czuję każdego dnia tę różnicę. Nie mogę zakazać ludziom tłumaczenia swoich racji, po prostu nie zgadzam się z nimi, bo wiem, jakie zmiany hormonalne we mnie zaszły, ale ich rozumiem. Gdybym była słabym mężczyzną, stałabym się słabą kobietą - tłumaczy i przekazuje swoje przesłanie: żyj swoim życiem i realizuj marzenia. Bądź szczęśliwa, bądź szczęśliwy.

Nie wszyscy to rozumieją i chcą rozumieć. Podczas ostatniego meczu Bauru z Fluminense, przegranego 2:3, na trybunach gospodyń doszło do scen godnych pożałowania. Fani rywalek mieli co chwila wrzeszczeć w kierunku Abreu "serwujcie w Rodrigo", "transwestyta", a nawet "zwykła ciota", by zdekoncentrować atakującą Bauru. Tiffany nie dała się sprowokować, zdobyła aż 30 punktów, ale to nie o niej mówiło się po meczu, a o chamstwie na trybunach.

To nie incydent, siatkarska Brazylia ma problemy z reagowaniem na inność: nawet reprezentantka kraju Adenizia Da Silva była wyzywana od "czarnuchów" i "małp", a w 2011 roku Volei Futuro zorganizowało akcję wsparcia dla swojego środkowego Michaela, który niemal co mecz z słyszał z trybun o "pedałach" po tym, jak oznajmił, że jest gejem. Tak jak koledzy z drużyny zakładał specjalną, różową koszulkę, a libero Mario Junior z dumą paradował w tęczowym trykocie.

Kości niezgody

Nie tylko kibice nie są w stanie okazać pełnego wsparcia dla realizującej swoje marzenia Tiffany. Pierwszy oficjalny głos protestu należy do Any Pauli Henkel, brązowej medalistki igrzysk w Atlancie.

- To nie jest kwestia uprzedzenia, tylko zwykłej fizjologii. Wielu graczy tego nie powie, bo boi się linczu w mediach społecznościowych, ale większość z nich uważa, że wspólna gra transseksualistów z kobietami nie jest fair. Ciało Abreu przez lata było pełne testosteronu, a cisseksualne kobiety (takie, które od zawsze identyfikują się ze swoją biologiczną płcią - przyp.red.) nie miały takiej przewagi, by wykształcić lepsze mięśnie i szkielet - pisała była siatkarka na Twitterze.

Czy Tifanny Pereira de Abreu powinna występować w rozgrywkach siatkarek?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×