Boyer przebojem wdarł się do ekipy Trójkolorowych i z powodzeniem zastąpił Antonina Rouziera, który w 2016 roku zakończył reprezentacyjną karierę. Zawodnik Chaumont VB 52 z marszu stał się podstawowym zawodnikiem Les Bleus i dołożył swoją cegiełkę do triumfu w Lidze Światowej 2017.
Sukcesy i w związku z tym nagły wzrost popularności odcisnęły swe piętno na zachowaniu Stephen'a Boyera, który zaczął nosić głowę w chmurach i został odsunięty od pierwszego zespołu z Chaumont.
- Boyer nie zagrał w ostatnim meczu z przyczyn technicznych i to był mój wybór. Zawodnik nie może być ważniejszy niż zespół. Nie miałem problemu z podjęciem tej decyzji, ponieważ mam dwunastu siatkarzy i muszę myśleć o ciągłym podnoszeniu poziomu drużyny. Po naszych dwóch zwycięstwach w Lidze Mistrzów (z PGE Skrą Bełchatów i Dynamem Moskwa - przyp. red.) doszło do niewielkiego rozluźnienia - powiedział w rozmowie z dziennikiem "L'Équipe" szkoleniowiec Chaumont VB, Silvano Prandi.
- Czy Stephen wystąpi w kolejnym spotkaniu? Nie wiem. To zależy od niego, czy pokaże mi dzień po dniu, że zasługuje powrót do ekipy. Siatkówka to sport zespołowy i ja odpowiadam za scalenie drużyny - dodał.
Ten mający 198 centymetrów wzrostu gracz może pójść w ślady niepokornego Ngapetha, który sportowcem jest znakomitym, ale niechlubne wybryki już kilkakrotnie obiegły świat i dlatego został okrzyknięty enfant terrible francuskiej siatkówki.
ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"