- Przy obecnym poziomie ligi szwajcarskiej, Volero nie jest w stanie odnieść sukcesu w Europie. Myślimy więc o przeniesieniu drużyny do ligi zagranicznej. Aby odgrywać czołową rolę w Europie, potrzebujemy silniejszej ligi. Tutejszy poziom nie pozwala nam na odniesienie sukcesu na arenie międzynarodowej. Kolejne trofea jakie zdobywamy, przyjmuję bez emocji, po prostu stawiam na półce. To nie jest dobre... - przyznaje prezes klubu z Zurychu Stav Jacobi.
Siatkarki Volero Zurych w ostatnich 13 latach, aż 12 razy sięgały po krajowy dublet. Przed obecnym sezonem, zarząd klubu zrezygnował z zatrudniania gwiazd światowej klasy, stawiając na młodzież. Mimo to, ekipa ze stolicy kraju pozostaje nieosiągalna dla pozostałych rywalek. W lidze, podopieczne Avitala Selingera wygrały 15 meczów, notując zaledwie 3 porażki.
- Rywalki są tak słabe, że nasz zespół czuje się przytłoczony w starciach międzynarodowych - przyznaje prezes klubu z Zurychu.
Stav Jacobi uważa, że jedynym pomysłem jest przeniesienie drużyny do innej ligi. Rozwiązaniem mają być Niemcy lub Francja. Wcześniej prezes Volero Zurych, ze względów logistycznych, zrezygnował z rywalizacji o medale we Włoszech, Turcji i Rosji.
- Te mistrzostwa są znacznie bardziej konkurencyjne. Wolałbym grać w okolicach, gdzie lepiej rozumie się mentalność i nie zmusza do korzystania z rodzimych graczy - powiedział Jacobi.
W lidze szwajcarskiej obowiązuje zasada, że w drużynie powinny być obecne trzy rodzime siatkarki, z czego dwie zobowiązane są nieprzerwanie przebywać na boisku. To zdaniem właściciela Volero, kolejny argument przeciwko występom w kraju.
- Z tego powodu musiałem budować niemal dwie drużyny: jedną na rozgrywki ligowe i jedną dla międzynarodowych turniejów. To bez sensu. Poza tym trudno było znaleźć Szwajcarki, które spełniały wymagania. Dwie zawodniczki sprowadzone spoza Volero, w ciągu ostatnich 15 lat, to za mało - uważa Jacobi.
Rozwiązaniem problemu wydaje się być fuzja z drużyną Rocheville Le Cannet. Nowy zespół miałby się nazywać Volero-Le Cannet. Klub, który dotychczas należał do czołówki ligi francuskiej, ale nie zdołał sięgnąć po złoto, jest głodny sukcesu.
Mimo zmian, siatkówka w Zurychu nadal miałaby istnieć. Dotychczasowy klub stanowiłby bowiem filię szkoleniową dla najbardziej utalentowanych młodych zawodniczek.
- Musimy wziąć trening najlepszych zawodniczek w swoje ręce. Od tego sezonu Volero prowadzi akademię dla kobiet. Pozostaje ona w Zurychu i ma oferować najlepsze treningi siatkówki na świecie. Celem jest, aby wykształcić jak najwięcej profesjonalnych zawodniczek, które mogłyby grać w drużynie z Zurychu. Młode szwajcarskie zawodniczki w wywiadach wciąż deklarują, że ich marzeniem jest zagrać w lidze zagranicznej, chociaż Volero jest tuż obok. Będziemy mogli im to zaoferować już niebawem - przyznał Jacobi.
ZOBACZ WIDEO Jaki był 2017 rok dla polskiej siatkówki? Łukasz Kadziewicz: Nie był najlepszy, świadczą o tym wyniki