KSZO Ostrowiec zaskoczyło niedowiarków. "Pokazałyśmy, że nie chcemy być dziewczynkami do bicia"

WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: siatkarki KSZO Ostrowiec Świętokrzyski
WP SportoweFakty / Rafał Soboń / Na zdjęciu: siatkarki KSZO Ostrowiec Świętokrzyski

Śledząc przedsezonowe perturbacje w drużynie KSZO Ostrowiec, próżno było o optymizm wśród sympatyków tego zespołu. Tymczasem podopieczne Adama Grabowskiego po I rundzie fazy zasadniczej zajmują siódme miejsce w tabeli LSK.

- Gdzieś wszyscy spisywali nas na straty, a my pokazujemy na boisku, że nie chcemy być dziewczynkami do bicia. Gramy swoją siatkówkę i fajnie, że ta pierwsza runda się dla nas dobrze ułożyła. Jesteśmy wysoko w tabeli, oby udało się to utrzymać - powiedziała po spotkaniu w Bydgoszczy Marta Biedziak.

Rozgrywająca ekipy z Ostrowca była jedną z głównych bohaterek ważnego dla obu ekip niedzielnego starcia. Była siatkarka Pałacu nie okazała sentymentu dawnym koleżankom, walnie przyczyniając się do wygranej swojej drużyny za trzy punkty.

- Nie szukałam dodatkowych smaczków przed tym meczem. Cieszę się, że mogłam wrócić, ponieważ mam tutaj wielu znajomych, kibiców również pamiętam. Czy można mnie nazwać cichą bohaterką? Nie wiem, gdzieś wszyscy o tych moich kiwkach wiedzą, a one ciągle wpadają. Nie zdobywam zbyt wielu punktów z racji pozycji, na której występuje. Pozostaje mi więc zagrywka i blok, ataki to dodatkowy bonus - stwierdziła MVP meczu.

Rywalizacja Pałacu Bydgoszcz z KSZO Ostrowiec dla obu ekip miała spory ciężar gatunkowy, bowiem zwycięzca oddaliłby się na kilka punktów od grupy spadkowej. Emocji było więc co niemiara, co przyznał po spotkaniu Adam Grabowski.

- Spodziewałem się takiego szalonego meczu. Kto pierwszy opanuje nerwy, lepiej znajdzie się w nowej sytuacji, ten wygra. Ani my, ani Pałac nie graliśmy w optymalnym składzie. Było bardzo dużo improwizacji w grze. Strasznie dużo mnie kosztował ten mecz jeśli chodzi o emocje. Szczęśliwe trzy punkty i to nas cieszy - powiedział szkoleniowiec KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

- Wyciągnęliśmy drugiego seta i to chyba zaważyło o tym, że ruszyliśmy z miejsca. Bardzo byłem zły, jeśli chodzi o końcówkę pierwszej partii. Tutaj zdecydowały błędy i zimna głowa, wyrachowanie - dodał doświadczony trener.

Przed kolejnymi meczami, w zespole z Ostrowca panuje spory optymizm. Drużyna zajmuje siódme miejsce w tabeli, z przewagą siedmiu punktów nad strefą spadkową. Sen z powiek sztabowi szkoleniowemu spędzają jednak problemy zdrowotne trapiące zespół. Z tego powodu na parkiecie tylko na chwilę pojawiła się Koleta Łyszkiewicz, którą na pozycji przyjmującej zastąpiła Anna Miros. Nie zagrała z kolei Katarzyna Szałankiewicz, a bez zmienniczki musiała radzić sobie rozgrywająca Marta Biedziak.

- Z pewnością dojdzie do nas nowa rozgrywająca, bo z jedną ciężko jest grać ligę. Trzeba jednak przyznać, że w tym meczu Marta dźwignęła ciężar, dlatego wielkie gratulacje dla niej. Jeśli chodzi o wzmocnienia, to by było na tyle. Kiedy Koleta odzyska formę, ponownie pojawi się na boisku, a Ania wróci na swoją pozycję. Liczymy też na to, że z Legionovią będzie mogła wystąpić Kasia Szałankiewicz - powiedział Adam Grabowski.

Kolejne ligowe starcie zespół KSZO Ostrowiec rozegra 20 stycznie o godz. 17.00. Rywalem będzie Legionovia Legionowo.

ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #9. Łukasz Wachowski: W pół roku nikt takiej roboty nie wykonał

Komentarze (2)
avatar
fakiewicz
16.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
dziewczyny nie są do bicia... jeno do.....