Trefl Gdańsk w finale Pucharu Polski pokonał PGE Skrę Bełchatów, czyli klub, w którym przed rokiem występował Artur Szalpuk. Przyjmujący wraz z zespołem poległ, również we Wrocławiu, z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Teraz w końcu mógł cieszyć się z wygranego trofeum.
- Ktoś przegrałby drugi raz z rzędu: albo ja, albo cały zespół PGE Skry Bełchatów. Cieszę się, że stało się tak, że wraz z moją drużyną wygraliśmy. Może dlatego, że wygraliśmy tak mówię, ale wydaje mi się, że mecz był bardzo zacięty. Skra w pewnym momencie kopała nas zagrywką, a mimo to udało nam się wyjść z tego obronną ręką - wyjaśnił.
Gdańszczanie sprawili ogromną niespodziankę już w półfinale, eliminując ZAKSĘ w czterech setach. - Nie mieliśmy nic do stracenia. Fajnie, że było widać taki luz w naszej grze. Czuliśmy się pewnie, byliśmy naładowani pozytywną energią - zapewnił Szalpuk. - Na boisku naprawdę był ogień. Nawet moglibyśmy przegrać ten finał, ale grając z takimi samymi emocjami - dodał.
Turniej we Wrocławiu okazał się więc potwierdzeniem tego, co zespół zauważył na początku roku. ZAKSA i PGE Skra są w zasięgu nie tylko, by z nimi powalczyć, ale i je pokonać. - Na pewno nam to udowodniło, że warto ciężko trenować, będziemy nadal to robić, a to, miejmy nadzieję, pozwoli nam odnosić kolejne zwycięstwa - zapewnił siatkarz.
ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"
Sam Szalpuk świetnie prezentował się w Gdańsku podczas obu spotkań, co nie uszło uwadze organizatorom i postanowili go wyróżnić. - Zawsze uważam, że powinno się oceniać całe drużyny. Wiem, że są indywidualne nagrody czy MVP po poszczególnych meczach, ale co to jest za frajda przegrać i dostać wyróżnienie indywidualne. Najwięcej dają zwycięstwa drużynowe - wyjaśnił.
Nagrodę otrzymał również Fabian Majcherski, najmniej znany, bo i najmłodszy siatkarz Trefla. Do tej pory był głównie rezerwowym. - Świetnie zagrał z Zawierciem, więc dostał szansę podczas Pucharu Polski, żeby Maciek Olenderek mógł sobie na spokojnie wrócić po kontuzji. Fabian jednak zaprezentował się z tak dobrej strony, że teraz będzie pomiędzy nimi zacięta rywalizacja o pozycję. Nie wyobrażam sobie, żeby rok nie grać, a wyjść na półfinał i finał Pucharu Polski i zaprezentować się na takim poziomie. On jest jeszcze młodszy ode mnie, gratulacje dla niego - chwalił kolegę przyjmujący.
Co ciekawe, to starcie z początku stycznia z PGE Skrą okazało się dla Trefla przełomowe. Podopieczni Andrei Anastasiego wówczas przegrali 1:3, ale poczuli, że najlepsi są w ich zasięgu. Sami nawet podkreślali, że mogli ugrać więcej. - To był taki mecz, kiedy z trudnym rywalem rzeczywiście powalczyliśmy. Graliśmy przyzwoicie, choć mogliśmy nawet zagrać dużo lepiej - zakończył przyjmujący.