Dominika Pawlik, WP SportoweFakty: Czy praca z Vitalem Heynenem w klubie, w Bydgoszczy i w kadrze Belgii, czymś się od siebie różniła?
Robert Kaźmierczak, statystyk PGE Skry Bełchatów: Na pewno dużą różnicą była intensywność meczów, w lidze te spotkania odbywały się raz w tygodniu, więc spokojnie mógł się przygotować do kolejnego przeciwnika i często już trzy dni przed meczem wrzucał konkretne informacje odnośnie taktyki na treningach. Zawsze odprawa wideo trwała około 40 minut, podczas niej zawodnicy otrzymywali książeczki, w których było sporo informacji. Szybko razem z drużyną znaleźliśmy kompromis i na ostatniej stronie robiłem jej streszczenie. Natomiast podczas turniejów z reprezentacją ten czas był bardzo ograniczony i zostały wprowadzone udogodnienia, na przykład w postaci zdjęć dotyczących miejsc w obronie. W książeczkach zawsze były hasła przewodnie na dany mecz i zdjęcia, przykładowo dużo młodszych zawodników, którzy wcześniej grali w zespole. Vital często stara się szukać dodatkowych źródeł motywacji.
Współpraca statystyka z Vitalem Heynenem jest równie niekonwencjonalna, jak z zawodnikami? Szczególnie na tle innych szkoleniowców, z którymi pan miał okazję pracować.
Od samego początku wiedziałem, co mam robić i na czym się skupić. Często jest to nieprzespana noc, bo od razu po meczu muszę scouta sprawdzić, żeby wszystko było perfekcyjne, a trener, wstając o 7 rano, mógł pracować. Jeśli chodzi o informacje dla zawodników, to wszystko musi przechodzić przez szkoleniowca, ponieważ nie ma miejsca na niedomówienia. Bardzo odpowiada mi styl pracy Vitala, jego sposób myślenia, zaangażowanie, współpraca z zawodnikami, budowanie atmosfery, rytmu meczowego. Dzień meczowy jest specyficzny, bo nie pozwala na wiele rzeczy, ten dzień ma być wyjątkowy i wymaga od zespołu skupienia.
Jakie cechy według pana muszą posiadać topowi szkoleniowcy?
Ostatnio mam szczęście do dobrych trenerów. Stephane'a Antigę, Roberto Piazzę i Vitala Heynena łączy pasja. Kochają to, co robią i nie mają problemu z tym, że poświęcają się 14 godzin dziennie; wiedzą, że to się opłaca i kiedy są dobrze przygotowani do treningu czy meczu widać w ich działaniach dużo pewności siebie. Oprócz pasji, na pewno liczą się pomysł i doświadczenie. Roberto pracuje najdłużej w tym zawodzie i widać, że stara się przez cały czas iść wytyczoną droga. W ich pracy widzę kilka różnic i staram się wyciągać dla siebie to co najlepsze, ale każdego z nich łączą dobre wyniki i pozytywne opinie zawodników, z którymi pracowali.
Vital Heyen ogląda mnóstwo lig, choć jak wspominał, nie przepada za rosyjską. Czy to daje mu jakiś handicap w codziennej pracy?
Są pewne różnice pod tym względem między trenerami. Jeden lubi oglądać tylko męską siatkówkę, inny męską i żeńską, a trzeci tylko jedną ligę. On ogląda wszystko. Szuka elementów, które mu się podobają i przenosi to na swoje zespoły. To fajne, bo nie powinno się stać w miejscu. Siatkówka idzie do przodu, rozgrywający grają szybciej, bardziej kombinacyjną siatkówkę.
Vitalowi Heynenowi zarzuca się, że jego drużyny prezentują defensywny styl. Jak to wygląda z perspektywy osoby, która bardzo dobrze zna reprezentację Polski, czy to może zdać egzamin w kadrze?
Czytałem, że zarzuca mu się defensywny styl. Sukcesy jednak mówią same za siebie. Jeżeli będziemy wygrywali, a będziemy przy tym bardziej defensywni, czy to jest problem? Ostatecznie liczy się wygrana. Trzeba zaufać jemu i jego systemom. Do każdego przeciwnika podchodzi w inny sposób. W jego zespołach często widzimy więcej zagrywki typu float, przez co zmniejsza się ryzyko popełnienia błędu w tym elemencie, ale jestem przekonany, że jeśli zawodnik będzie regularnie zagrywał mocno z wyskoku, ilość błędów będzie się mieściła w jego normach, to nikt nie będzie tego zmieniał. Vital większość swojej analizy przeciwnika opiera na wideo, natomiast jeśli chodzi o liczby, ma swoje współczynniki i normy, szczególnie błędów, przez co wie, gdzie drużyna może sobie pozwolić na większe ryzyko.
ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon już chce mówić po polsku. "Wywiadem w naszym języku zaskoczył wszystkich"
Była taka sytuacja w Bydgoszczy, że przed meczem z MKS-em Będzin trener w szatni powiedział, że wszyscy mają zagrywać floatem. Zawodnicy byli zdziwieni tymi pomysłem, zaczął się mecz, a Konstantin Cupković przy stanie 6:6 zagrał z wyskoku. Vital zrobił zmianę, ściągnął go z boiska. My graliśmy dalej cierpliwie w ten sposób. To nie jest tak, że Vital chce grać defensywnie, on po prostu widzi minusy przeciwników, kiedy dany zespół nie radzi sobie z tym elementem, to stara się ograniczyć błędy i obnażyć ich słabości. Siatkówka to gra błędów, jeżeli my zrobimy ich mniej, mamy szansę do wymuszenia błędów na rywalach. Po tej sytuacji, kiedy Cupković wrócił na boisko w drugim secie, wygraliśmy w Sosnowcu 3:1, a on został MVP.
Poprzednim szkoleniowcom zarzucało się, że robią za mało zmian albo za późno reagują. Jaki pod tym względem jest Belg?
Bardzo się cieszę, że w tym sezonie w wielu mocnych klubach grają Polacy, w reprezentacji będzie konkurencja, a to zawsze podnosi poziom sportowy. Kiedy wyklaruje się podstawową czternastkę w trakcie meczów, jestem przekonany, że Vital starałby się regularnie poprawiać każdy element, wprowadzając zawodników z ławki. Nie zabiera w ten sposób pewności siebie podstawowej siódemce, tylko buduje drużynę, która ma sobie wzajemnie pomagać w trudnych sytuacjach.
Czy w klubie lub reprezentacji, jeśli widzi pan błąd sędziego, który można zweryfikować, to w jakiś sposób daje się znać trenerowi?
Jest wiele osób dookoła, jeśli ja coś zauważę, to wstaję, żeby ławka mnie widziała. Czasami możemy tym pomóc. Tego czasu jednak nie ma zbyt wiele, więc podstawą jest sztab, który siedzi obok trenera i to on mu pomaga, a także zawodnicy. Vital jest bardzo dobry jeśli chodzi o challenge, bardzo często wideoweryfikacja jest po jego stronie.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)