Indykpol AZS Olsztyn - Aluron Virtu Warta Zawiercie: kolejne historyczne starcie w PlusLidze

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn

Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn prowadzili z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie 2:0, ale roztrwonili przewagę, fundując swoim sympatykom istny horror. Ostatecznie, po ponad 2 godzinach i 40 minutach walki, uratowali dwa punkty w tie-breaku.

Siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn nie mogą być pewni miejsca w fazie play-off, dlatego w konfrontacji z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie cel mógł być tylko jeden - komplet punktów. Tym bardziej, że rywal nie należy do czołówki rozgrywek. Beniaminkowi zdecydowanie bliżej jest do strefy spadkowej.

Pierwsza odsłona od początku była bardzo wyrównana. Zawiercianie dotrzymywali kroku rywalom głównie za sprawą Grzegorza Boćka, który doskonale rozpoczął to spotkanie. W ekipie z Olsztyna brakowało Jakuba Kochanowskiego. W wyjściowej szóstce, bez powodzenia próbował zastąpić go Miłosz Zniszczoł (14:14). Braki w ofensywie niwelować musieli Jan Hadrava i Tomas Rousseaux. To jednak było za mało, bowiem podopieczni Roberto Santilliego popełniali sporo błędów (20:20). W końcówce przebudził się Matej Patak, skuteczność poprawił również Hugo de Leon Guimaraes i wydawało się, że to goście w lepszych nastrojach zakończą inauguracyjnego seta. Tak się nie stało, w kluczowych akcjach dwukrotnie pomylił się atakujący zawiercian.

W drugiej odsłonie inicjatywa utrzymywała się po stronie gospodarzy. Na siatce kapitalnie spisywał się Jan Hadrava, który punktował rywali nie tylko ze skrzydeł, ale również blokiem. Dużo gorzej radził sobie jego vis a vis z Aluron Virtu Warty. Grzegorz Bociek miał spore problemy z kończeniem ataków, dlatego w połowie partii Emanuele Zanini zdecydował się posłać do boju Pawła Kaczorowskiego. Wcześniej pole gry opuścił równie bezbarwny Hugo de Leon, zastąpiony przez Michała Żuka. Roszady w składzie na niewiele się jednak zdały. Paweł Woicki z dużym spokojem mógł prowadzić grę, bowiem jego koledzy w ofensywie radzili sobie znakomicie. W końcówce popis gry dali Robbert Andringa i Daniel Pliński, dobijając rywali.

Na trzecią odsłonę zawiercianie wyszli odmienieni. Od początku przejęli inicjatywę, wykorzystując błędy gospodarzy. Trener Roberto Santilli po raz pierwszy interweniował przy stanie 3:6. Bez skutku, jego podopieczni w dalszym ciągu mieli problemy z powstrzymywaniem ataków Hugo de Leona, który po przerwie wyraźnie odzyskał rezon. Ponownie jak David Smith i Grzegorz Bociek. W połowie seta, trener olsztynian miał wykorzystane dwie przerwy, niemoc Akademików jednak trwała. Dopiero w końcówce gra nieco się wyrównała, jednak o odrobieniu strat przez gospodarzy nie było mowy.

ZOBACZ WIDEO Zamiana ról na konferencji Vitala Heynena. Selekcjoner odpytywał dziennikarzy

Czwarta odsłona również rozpoczęła się po myśli gości, jednak marzący o zdobyciu kompletu punktów gospodarze, niemal natychmiast ruszyli do odrabiania strat. Zespół do walki poderwali Jan Hadrava i Miłosz Zniszczoł. Po asie serwisowym środkowego gospodarzy, na tablicę wyników, po dłuższej przerwie, ponownie pojawił się rezultat remisowy (11:11). Od tego momentu inicjatywa przeszła na stronę Akademików. Przypomniał o sobie Tomas Rousseaux, dając nieco wytchnienia czeskiemu atakującemu. Mimo to, Roberto Santilli oglądał poczynania swoich podopiecznych mocno poirytowany. Odetchnął dopiero w końcówce, kiedy dwa kolejne asy serwisowe w wykonaniu Miłosza Zniszczoła, dały jego ekipie 22. punkt (22:18). To jednak nie wystarczyło. W decydującym momencie siatkarze AZS-u dopadła niemoc, którą wykorzystali zawiercianie, po akcjach Grzegorza Boćka doprowadzając do tie-breaka.

W tie-breaku od początku przewagę posiadali gospodarze, którzy długo utrzymywali dwupunktową przewagę. Zawiercianie nie zamierzali jednak składać broni. Bardzo dobrze dysponowany w ostatnich dwóch odsłonach de Leon szalał w ataku. Brazylijczyk swoją postawą poderwał kolegów do skutecznej walki. W efekcie, przed wejściem w decydującą fazę seta mieliśmy rezultat remisowy (10:10). Finisz, to była prawdziwa wojna nerwów. Zawiercianie seryjnie marnowali piłki meczowe. Podopieczni Emanuele Zaniniego nie wykorzystali dziewięciu szans! Ukarał ich za to Jan Hadrava, który postawił kropkę nad "i"

Indykpol AZS Olsztyn - Aluron Virtu Warta Zawiercie 3:2 (29:27, 25:16, 19:25, 24:26, 29:27)

Indykpol AZS: Andringa, Hadrawa, Woicki, Pliński, Zniszczoł, Rousseaux, Żurek (libero) oraz Kańczok, Scheerhoorn, Kochanowski, Makowski, Buchowski.

Aluron Virtu: Pająk, Smith, Bociek, de Leon, Zajder, Patak, Koga (libero) oraz Żuk, Długosz, Kaczorowski, Swodczyk, Andrzejewski (libero).

MVP: Jan Hadrava.

Komentarze (0)